[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Oczywiście.Czterech funkcjonariuszy KVB podprowadziło go do wielkiego stoiska.Z iście socjologicznym zacięciem obserwowali Larsa, ciekawi co też wybierze do czytania.Może Biblię? — pomyślał.Albo może raczej powinienem spróbować z drugiego końca.— Chyba wezmę to — rzekł do ludzi z KVB, pokazując im tani, jaskrawy komiks „Niebieski Głowonogi Człowiek z Tytana”.O ile zdążył się zorientować, był to chyba najgorszy chłam na całym stoisku.Zapłacił amerykańską monetą automatycznemu sprzedawcy, który podziękował mu bezbarwnym, nosowym głosem maszyny.Po chwili jeden z funkcjonariuszy KVB zadał Larsowi grzeczne pytanie:— Czy zwykle kupuje pan takie czytadła?— Mam w domu wszystkie książeczki ze wszystkimi odcinkami tego komiksu, od pierwszego począwszy — odparł Lars.Jego rozmówca uśmiechnął się uprzejmie.— Jednak w ciągu ostatniego roku poziom tego komiksu się obniżył — dodał Lars.Zwinął książeczkę w rulonik i wsadził do kieszeni.Później, gdy z szumem przelatywali ponad dachami Fairfax w wojskowym skoczku będącym własnością rządu ZSRR, Lars rozwinął komiks i zaczął go przeglądać w mętnym świetle, które sączyło się z sufitu.Oczywiście nigdy przedtem nie czytał tego śmiecia.Treść okazała się interesująca.Niebieski Głowonogi Człowiek jak trzeba wysadzał budynki, nokautował oszustów, na początku zaś i końcu każdego odcinka przeobrażał się w bezbarwnego operatora komputerowego Jasona St.Jamesa.To ostatnie również było typowe z powodów ukrytych w mrokach historii komiksu, lecz miało coś wspólnego z dziewczyną Jasona St.Jamesa, Niną Whitecotton, która pisała do rubryki dla smakoszy w „Chronicle — Times”, homeogazety masowo sprzedawanej w całej Zachodniej Afryce.Co ciekawsze, panna Whitecotton była Murzynką.Byli nimi zresztą wszyscy ludzie pracujący w wydawnictwach komiksowych, włączając w to samego Niebieskiego Głowonogiego Człowieka, kiedy ten przybierał ludzką postać stając się Jasonem St.Jamesem.Miejscem akcji każdego odcinka był „duże miasto gdzieś w Ghanie”.Komiks przeznaczony był dla czytelników z Afro — Azji.Jakimś trafem za sprawą ogólnoświatowego autonomicznego systemu dystrybucji, „Niebieski Głowonogi Człowiek z Tytana” pojawił się tu, w Iceland.W drugim odcinku Niebieski Głowonogi Człowiek tracił swoje niezwykłe siły, bo pozbawiała go ich obecność meteoru z zulahum, rzadkiego metalu pochodzącego „z układu Betelgezy”.Kompan Niebieskiego Głowonogiego Człowieka, profesor fizyki w Leopoldville, Harry North w samą porę przywrócił mu owe siły, aby bohater mógł unieszkodliwić potwory z „Agakangi, piątej planety Proximy”.Elektroniczne urządzenie, którym posłużył się North podejrzanie przypominało projekt Larsa oznaczony numerem 204.Dziwne, pomyślał Lars czytając dalej.W odcinku trzecim, stanowiącym ostatnią część książeczki, pojawiła się kolejna podejrzanie znajoma maszyna, choć Lars nie pamiętał dokładnie numeru odpowiadającego jej projektu.Maszynę przysposobił do akcji przebiegły pomagier zdążającego zawsze w samą porę Harry’ego Northa.Niebieski Głowonogi Człowiek znowu zatryumfowal.Tym razem pokonał stwory z szóstej planety Oriomisa.Spełnił dobry uczynek, ponieważ owe stwory były odrażające.Artysta przeszedł samego siebie.— Czy to interesujące? — spytał jeden z funkcjonariuszy KVB.Interesujące o tyle, pomyślał Lars, że pisarz i/lub rysownik skorzystali z usług KACH-u, który wykradł kilka moich najbardziej interesujących pod względem technicznym pomysłów.Ciekawe, czy mógłbym wytoczyć im proces?Chwila była jednak nieodpowiednia.Lars odłożył komiks.Skoczek wylądował na jakimś dachu.Silnik przestał pracować.Otworzyły się drzwi i Lars wyszedł z pojazdu.— To motel — wyjaśnił jeden z funkcjonariuszy KVB sztucznie bezbłędną angielszczyzną.— Panna Topczew zajmuje go w całości.Pozbyliśmy się wszystkich i porozstawialiśmy straże.Nikt wam nie będzie przeszkadzał.— Naprawdę? Poważnie?Człowiek z KVB zastanowił się, rozważając jego pytanie w myślach.— W każdej chwili może pan skorzystać z naszej pomocy — rzekł wreszcie.— I rzecz jasna może pan dostać kanapki, kawę lub alkohol.— A narkotyki?Wszyscy ludzie z KVB spojrzeli na Larsa poważnym, sowim wzrokiem.— Biorę narkotyki — wyjaśnił Lars.— Myślałem, że KACH wam o tym powiedział.Boże! Biorę je co godzinę!— Jakie narkotyki?W pytaniu tym czuło się podejrzliwość, a w każdym razie lekką nieufność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]