[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydała mi się wtedy tak wulgarna, tak pospolita, że z trudem tylko starałem się zachować dawne uczucia.Zapanowałem nad sobą, pamiętając o tym, że dałem Stefie słowo.Wierzyłem niezbicie w jej miłość i nie chciałem porzucić Stefy, choć dręczyła mnie myśl, że moja matka nie chciała pobłogosławić naszego związku.Ach, Flawio! To przecież trapiło mnie bardziej, niż przypuszczasz.Nie chciałem się tylko przyznać do tego.Oddalałem się od Stefy coraz bardziej, wydawała mi się zupełnie obca.Doszło do tego, że zacząłem się lękać małżeństwa z nią.Przekonywałem się bowiem coraz bardziej, że się zawiodłem na Stefie.Mimo to nie przypisywałem jej nigdy winy.Miałem wyrzuty sumienia, że nie mogę jej kochać, starałem się to wynagrodzić w ten sposób, że spełniałem jej wszystkie życzenia i zachcianki.Nic nie łączyło mnie ze Stefą - nic, oprócz słowa! Później zbudziło się we mnie coś innego, nowe uczucie, które wzmagało się, rosło, które wreszcie wypełniło mnie całkowicie - o tym jednak, nie będę dziś mówił z tobą.Opowiem ci to innym razem.Teraz przestańmy mówić o tym wszystkim.Czy dobrze, Flawio?- Tak, Janku.A co powiemy pani Lenard?- Po obiedzie, gdy ja odejdę od stołu, powiesz pani Lenard, że zerwałem z panną Mareną.Poprosisz, żeby spakowała jej wszystkie rzeczy i odesłała do zajazdu w Mittenwałdzie.Poślę jej także czek, nie chcę, żeby popadła w nędzę.Przecież niegdyś zdawało mi się, że ją kocham.Wtedy była mi wszystkim, bo nie miałem nikogo, kto by dla mnie był dobry.Nie ostrzegło mnie wtedy żadne przeczucie, że była to z jej strony kłamana miłość.- Mój biedny Janku! - rzekła Flawia z gorącym współczuciem.- A więc, moja droga, przyślę ci po obiedzie kopertę, zawierającą czek dla Stefy.Służący, który odniesie jej rzeczy do Mittenwaldu, ma jej osobiście doręczyć tę kopertę.A teraz dość o tej sprawie, nie chcę już myśleć o tym.Nie pytała już o nic, lecz oczy jej spoczywały z lękiem na jego twarzy.Domyślił się, że Flawia trwoży się o niego w związku z pojedynkiem.W sercu Jana zbudziło się święte wzruszenie i ogromna radość.Zrozumiał, jak bardzo kocha go Flawia.Wiedziona skromnością i dziewiczą dumą starała się wstydliwie ukrywać przed nim tę miłość.Mimo to i w jej sercu płonął święty płomień.W tej chwili jednak nie wolno mu było poddawać się rozczuleniu.Musiał zachować spokój - musiał to uczynić dla siebie i dla Flawii.Wkrótce wszystko minie, a po tym pojedynku będzie mógł pomówić z ukochaną dziewczyną.Do pokoju weszła pani Lenard.Janek zaczął mówić o czymś innym.Pani Lenard zdawała się być także zaniepokojona nieobecnością Stefy.- Czy panna Stefa dotąd nie powróciła?Flawia z wysiłkiem skupiła myśli, po czym odpowiedziała:- Nie.Panna Marena zawiadomiła, że pozostanie na obiedzie w Mittenwaldzie.Możemy siąść do stołu.Pani Lenard była bardzo zadowolona, że może bez przeszkody spożyć posiłek.Zajęła natychmiast miejsce przy stole.Janek i Flawia usiedli również.Służący na skinienie Flawii sprzątnął nakrycie Stefy.Potoczyła się lekka rozmowa, w której największy udział brała pani Lenard.Jako mądra kobieta domyśliła się ona od razu, że coś nie jest w porządku.Udawała jednak, że nie domyśla się niczego.Podtrzymywała umiejętnie rozmowę, tak że Janek i Flawia powoli odzyskali spokój.Janek oddalił się natychmiast po obiedzie.Wtedy Flawia zwróciła się do pani Lenard:- Zechce pani łaskawie kazać spakować wszystko, co należy do panny Stefy.Pani przecież najlepiej wie, co stanowi jej własność.Mój kuzyn polecił mi, żebym zawiadomiła panią, iż jego zaręczyny z panną Mareną zostały zerwane.Nie powróci ona już do willi Rittberg.Pani Lenard w osłupieniu osunęła się na fotel.- Na miłość boską! Co się stało? Dlaczego?- Nie zostałam upoważniona do udzielania pani szczegółów w tej sprawie.Proszę panią bardzo, aby pani zechciała natychmiast wykonać moje zlecenie.Gdyby pani potrzebowała pomocy, to proszę zawezwać jednego ze służących lub pokojówkę.Niech pani się postara, aby panna Marena otrzymała jak najprędzej swoje rzeczy.Nie ma ona nic oprócz tego, w czym wyszła z domu.Na pewno chciałaby się przebrać.Spokój Flawii podziałał ożywczo na panią Lenard, poza tym zaprzątała ją w tej chwili myśl, co się z nią teraz stanie.Kto wie, gdzie i kiedy otrzyma nową posadę? Nie miała czasu troszczyć się o Stefę.Szybko wstała z miejsca.- Zabiorę się natychmiast do roboty, panno Flawio, chociaż ta wiadomość wstrząsnęła mną do głębi.Proszę mi wierzyć, że cała moja sympatia jest po stronie pana Rittberga.- Wierzę pani! Zanim służący wyjdzie, aby odnieść walizki panny Mareny, niech się zgłosi do mnie.Muszę mu jeszcze coś wręczyć.Pani Lenard ukłoniła się bardzo uniżenie.Nie zmieniła się ona nigdy w stosunku do Flawii, chociaż dowiedziała się od Stefy, że Flawia jest tylko ubogą krewną Jana Rittberga.Zauważyła od dawna, że Janek mimo to okazuje Flawii wielki szacunek, nie chciała więc utracić jej względów.Teraz była bardzo rada z siebie.Może uda się jej pozostać w willi Rittberg.Zdawała sobie bowiem sprawę, że panna Stefa Marena nie będzie potrzebowała obecnie damy do towarzystwa.- Uczynię wszystko, jak pani sobie życzy, panno Flawio - od powiedziała.Po wyjściu pani Lenard, Flawia również wyszła z jadalni.W holu zbliżył się do niej jeden ze służących i podał jej zapieczętowaną kopertę.- Pan Rittberg kazał powiedzieć panience, że to jest właśnie ta rzecz, o której była mowa.Flawia skinąła głową i odebrała z jego rąk kopertę.Był to właśnie czek dla Stefy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]