[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie tylko jego - dodała Therri.- Zabiliście reportera telewizyjnego na pokładzie“Sentinela”.Zastrzeliliście w Kopenhadze jednego z waszych ludzi.Zamordowaliście kuzynaBena Nighthawka i próbowaliście zabić senatora Grahama.Przetrzymujecie ludzi jakoniewolników.Rysy Barkera stęŜały, ton jego słów stał się opryskliwy,- Firmowa prawniczka ma cięty język! Szkoda, Ŝe nie było pani wówczas, kiedyKiolya umierali z głodu, bo biali ludzie dziesiątkowali morsy.Albo kiedy plemię, zmuszonesiłą do opuszczenia swoich tradycyjnych terenów łowieckich, rozproszyło się po Kanadzie itrafiło do miast z dala od swoich rodzinnych stron.- Nie daje to panu prawa do zabijania ludzi ani robienia szkód w morzach dlawłasnego zysku! - odparowała z furią Therri.- MoŜe pan terroryzować garstkę biednychIndian i wyŜywać się na nas, ale będzie pan musiał zmierzyć się z NUMA.- Banda dziwaków admirała Sandeckera nie spędza mi snu z powiek.- A Kurt Austin? - zapytał Ryan.- Wiem o nim wszystko.To niebezpieczny typ, ale NUMA uwaŜa SOS za organizacjęwyjętą spod prawa.Pan i pańscy przyjaciele jesteście tutaj sami.Nikt was nie będzie ratował.- Wytatuowany człowiek Barkera powiedział coś w języku Kiolya.- Umealiq przypomniał miwłaśnie, Ŝe chcecie zobaczyć nasze kochane zwierzątka.Barker ruszył przodem.Otworzył boczne drzwi.Po chwili znaleźli się w budynku,gdzie SOS podłoŜyła ładunki wybuchowe.Jednak tym razem wnętrze było jasno oświetlone.Barker zatrzymał się przy jednym z akwariów.Ryba w środku miała niemal trzymetry długości.Przekrzywił głowę jak artysta malarz, patrzący na swoje płótno.- Większość moich wczesnych eksperymentów robiłem na łososiach - wyjaśnił.-Tworzenie takich olbrzymów, jak ten, było stosunkowo łatwe.Choć ostatnio wyhodowałemprawie dwudziestotrzykilogramową sardynkę, która przeŜyła kilka miesięcy.Podszedł do następnego akwarium.Na widok stworzenia wewnątrz Therri wstrzymałaoddech.Łosoś był o połowę mniejszy od poprzedniego, ale miał dwie identyczne głowy.- Ten mi nie wyszedł tak, jak planowałem.Ale musicie przyznać, Ŝe jest interesujący.Ryba w trzecim akwarium była jeszcze bardziej zdeformowana.Jej ciało pokrywałyokrągłe guzy, przypominające otoczaki.Wyglądała odraŜająco.W kolejnym akwarium pływała ryba z wystającymi, wyłupiastymi oczami.Takiesame deformacje powtarzały się u innych gatunków - dorsza, łupacza i śledzia.- Ohydne - powiedział Ryan.- Rzecz gustu.- Barker przystanął przed akwarium z półtorametrową, srebrzystobiałąrybą.- To wczesny prototyp, który opracowałem, zanim odkryłem, Ŝe agresja i wielkośćwymykają się spod kontroli w czasie eksperymentów.Wypuściłem kilka na wolność, Ŝebyzobaczyć, co się stanie.Niestety po wytrzebieniu lokalnych gatunków moje ryby zaczęłypoŜerać się nawzajem.- To potwory - odrzekł Ryan.- Dlaczego pozwala im pan Ŝyć?- Współczuje pan rybom? Przesada, nawet jak na SOS.Opowiem panu o tymosobniku.Jest bardzo przydatny.Wrzuciliśmy do akwarium ciała Indianina i pańskiegoprzyjaciela.Błyskawicznie oczyścił je do kości.Kazaliśmy reszcie wieśniaków patrzeć na to iod tamtej pory nie mamy z nimi Ŝadnych kłopotów.Ryan stracił panowanie nad sobą i rzucił się na Barkera.Zaciskał palce na jego szyi,gdy szef straŜników wyrwał karabin jednemu ze swoich ludzi i uderzył Ryana kolbą w głowę.Na Therri prysnęła krew, Ryan osunął się na podłogę.Therri poczuła ucisk w Ŝołądku, kiedy zrozumiała powód strachu w oczach Jesse’aNighthawka.Usłyszała słowa Barkera:- Skoro pan Ryan i jego towarzysze tak się przejmują losem swoich pływającychprzyjaciół, to moŜe zorganizujemy dla nich kolację?StraŜnicy zbliŜyli się.Thank you for evaluating PDF to ePub Converter.To get full version, you need to purchase the software from: http://www.pdf-epub-converter.com/convert-to-epub-purchase.html34Eurocopter z Austinem, Zavalą, Benem Nighthawkiem i dwoma Baskami uniósł się zpokładu “Navarry” i zatoczył nad jachtem szeroki krąg.Kilka minut później do krąŜącejmaszyny dołączyła sea cobra.Oba helikoptery poleciały obok siebie ku zachodzącemusłońcu,Austin siedział obok pilota.Przyglądał się groźnej sylwetce sea cobry, lecącejniedaleko eurocoptera.Uzbrojenie śmigłowca bojowego wystarczyłoby do zrównania zziemią małego miasta.Jednak Austin nie miał złudzeń, Ŝe Oceanus będzie łatwymprzeciwnikiem.Helikoptery utrzymywały prędkość stu dwudziestu pięciu węzłów.Wkrótce minęłyskalistą linię brzegową, zostawiając z tyłu morze.Leciały obok siebie nad gęstym, jodłowymlasem, trzymając się blisko wierzchołków drzew w nadziei, Ŝe unikną wykrycia.Austinsprawdził swój rewolwer, a potem wyciągnął się w fotelu, zamknął oczy i jeszcze razprzemyślał plan działania.Zavala czasem Ŝartobliwie zarzucał Austinowi, Ŝe przed kaŜdą akcją przygotowuje sięna najgorsze.Było w tym trochę prawdy.Austin wiedział, Ŝe nie wszystko moŜnazaplanować.Wychował się na wodzie i korzystał ze swoich morskich doświadczeń.KaŜdaoperacja przypominała wpłynięcie łodzią w strefę sztormu.Nie moŜna sobie pozwolić naŜaden błąd.Dobry Ŝeglarz ma wyklarowane liny i czerpak do wylewania wody pod ręką.Austin trzymał się zasady, Ŝeby nie komplikować sytuacji.Jego głównym celem byłobezpieczne uwolnienie rodziny i przyjaciół Bena.Sea cobra nie mogła po prostu zejść w dół irozwalić wszystkiego w polu widzenia.Wiedział, Ŝe nie istnieje coś takiego, jak atak zchirurgiczną precyzją.Uzbrojenie śmigłowca bojowego musiało być uŜyte w sposóbrozsądny, co oznaczało ograniczenie jego moŜliwości.Zmarszczył brwi.Zastanawiał się, wco go wpakował ten fanatyczny idiota, Marcus Ryan.Nie chciał, Ŝeby sympatia do TherriWeld utrudniała mu ocenę sytuacji.Silnik eurocoptera zmienił ton.Śmigłowiec wytracił szybkość i zawisnął nad lasem.Ben, który siedział za Austinem z Zavalą i braćmi Aguirrez, dał znak pilotowi, Ŝebywylądował.Pilot przecząco pokręcił głową, poniewaŜ uwaŜał, Ŝe jest to zbyt ryzykowne.Pablo wyjrzał przez szybę.- Ufasz Indianinowi?Austin sprawdził strefę lądowania.Widoczność była ograniczona.W niskim słońcuwidział tylko ciemną zieleń.- To jego kraj, nie mój.Pablo skinął głową i warknął do pilota coś po hiszpańsku.Pilot zawiadomił przezradio drugi helikopter, Ŝe zamierza lądować.Sea cobra odłączyła się od eurocoptera iprzeleciała tam i z powrotem nad drzewami, sprawdzając detektorami podczerwieni, czy wokolicy nie czają się ludzie.Nic nie wykryła i dała zezwolenie na lądowanie.Eurocopter opuścił się w las.Wszyscy z wyjątkiem Bena czekali, Ŝe lada chwilarozbije się o pnie drzew.Ale rozległ się tylko trzask cienkich gałęzi i ciche, głuche uderzenie,gdy płozy dotknęły ziemi.Ben wypatrzył z powietrza to, czego nie dostrzegli inni: polanę wgęstym lesie, zarośniętą bujnymi krzakami.Sea cobra usiadła kawałek dalej.Austin odetchnął z ulgą i razem z Zavalą wyskoczyli z helikoptera.Bracia Aguirrezbyli tuŜ za nimi.Przykucnęli z bronią gotową do strzału.Rotory przestały się obracać izapadła kompletna cisza.- Nikogo tu nie ma - powiedział Ben.- Nikt tutaj nie przychodzi od czasu, kiedybyłem dzieckiem.Tam jest rzeka.- Wskazał jakieś walące się budynki, ledwo widoczne wmroku.- To szałas i tartak.Pechowe miejsce.Ojciec opowiadał, Ŝe było tu mnóstwowypadków [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl