[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Thomas raz jeszcze napar³ na ³opatê, ale nie ust¹pi³a.Nie traci³ czasu naanalizowanie tego faktu.Doœæ mia³ tej pracy, chcia³ jedynie wyci¹gn¹æ ³opatê,swoj¹ ³opatê, z tej dziury i uciec w diab³y.Kamieñ podnosi³ siê jeszcze wy¿ej, ale Thomas nadal nie puszcza³ styliska.Wbi³sobie do g³owy, ¿e musi odzyskaæ ³opatê.Dopiero gdy znajdzie siê w jegorêkach ca³a i bezpieczna, bêdzie móg³ pos³uchaæ instynktu i zwiaæ.Ziemia pod jego stopami eksplodowa³a.G³az stoczy³ siê na bok, lekki jakpiórko, jakby zdmuchniêty przez kolejny ob³ok gazu, ohydniejszy odpoprzedniego.W tej samej chwili ³opata wy³oni³a siê z dziury i Thomaszobaczy³, co j¹ przytrzymywa³o.Nagle wszystko na niebie i ziemi straci³o sens.£opatê trzyma³a rêka, ¿ywarêka, tak szeroka, ¿e z ³atwoœci¹ mog³a zacisn¹æ siê na ostrzu.Thomas zrozumia³, co siê dzieje.Rozstêpuj¹ca siê ziemia, rêka, smród.Zna³ toz koszmarnej bajki, jak¹ s³ysza³, siedz¹c na kolanach ojca.Teraz pragn¹³ wypuœciæ ³opatê, ale nie panowa³ ju¿ nad swoj¹ wol¹.Móg³ jedyniepodporz¹dkowaæ siê nakazom p³yn¹cym spod ziemi i ci¹gn¹æ j¹ dalej, a¿ popêkaj¹mu wi¹zad³a i œciêgna zaczn¹ krwawiæ.Skryty pod w¹t³¹ warstw¹ ziemi, Trupiog³owy poczu³ zapach nieba.Podzia³a³ najego przytêpione zmys³y jak eter, przyprawi³ o md³oœci.Królestwa do wziêcia,odleg³e zaledwie o parê cali.Po tylu latach, po nie koñcz¹cej siê niewoli jegooczy znów ujrza³y œwiat³o, odczu³ ludzkie przera¿enie.G³owa przebi³a siê ju¿ na powierzchniê; czarne w³osy, uwieñczone robactwem,skóra, pokryta czerwonymi paj¹czkami.Owe paj¹ki, w¿eraj¹ce siê w szpikkostny, dra¿ni³y go ju¿ od stu lat.Nie móg³ doczekaæ siê, kiedy je zmia¿d¿y."Ci¹gnij, ci¹gnij" - nakazywa³ cz³owiekowi i Thomas Garrow ci¹gn¹³, dopóki wjego ¿a³osnym ciele tli³y siê jeszcze jakieœ si³y, a Trupiog³owy cal po caluwy³ania³ siê ze swego grobu.G³az, który wiêzi³ go od tak dawna, zosta³ wreszcie usuniêty i olbrzym wynurza³siê bez przeszkód, odrzucaj¹c ziemiê jak w¹¿ star¹ skórê.Tors by³ ju¿ wolny.Barki, dwukrotnie szersze ni¿ u cz³owieka, szczup³e, pokryte bliznami ramiona,którym nie sprosta³aby ¿adna ludzka istota.Krew têtni³a w ¿y³ach, syc¹c siêwskrzeszeniem.D³ugie, mordercze palce rytmicznie dar³y ziemiê, nabieraj¹csi³y.Thomas Garrow sta³ i patrzy³.Nie czu³ nic poza zdumieniem.Strach odczuwaj¹ci, którzy maj¹ jeszcze szansê na prze¿ycie, on nie mia³ ¿adnej.Trupiog³owy ju¿ opuœci³ grób.Po raz pierwszy od wieków zacz¹³ siê prostowaæ.Kiedy zaprezentowa³ siê w ca³ej swej okaza³oœci - górowa³ nad szeœciostopowymGarrowem o dobry jard - z jego torsu spad³y grudy wilgotnej ziemi.Thomas Garrow sta³ w cieniu Trupiog³owego, wbijaj¹c wci¹¿ wzrok w czeluœæ, zktórej wy³oni³ siê Król.Praw¹ d³oñ nadal zaciska³ na stylisku ³opaty.Trupiog³owy podniós³ go za w³osy.Skóra g³owy nie utrzyma³a ciê¿kiego cia³a,wiêc olbrzym z³apa³ go za szyjê, bez trudu zamykaj¹c j¹ w ogromnej d³oni.Twarz Garrowa zala³a siê krwi¹ i to go otrzeŸwi³o.Œmieræ by³a nieunikniona iwiedzia³ o tym.Popatrzy³ na swoje nogi, majtaj¹ce bezradnie nad ziemi¹, apotem podniós³ wzrok i spojrza³ prosto w bezlitosn¹ twarz Trupiog³owego.By³a wielka jak ksiê¿yc w pe³ni.Wielka i bursztynowa.Z bladej, dziobatejtarczy tego ksiê¿yca spogl¹da³y na niego p³on¹ce œlepia.Skojarzy³y mu siê zranami, tak jakby ktoœ wybi³ w miêsistej g³owie olbrzyma dwie dziury i wstawi³w nie œwieczki.Ogrom tej twarzy oszo³omi³ Garrowa.Farmer przyjrza³ siê niesamowitym oczom,wilgotnym szparom, pe³ni¹cym rolê nosa, i wreszcie - przera¿ony jak dziecko-jego ustom.Bo¿e, co to by³y za usta! Tak szerokie, tak przepastne, i¿ zdawa³osiê, ¿e g³owa potwora rozpada siê na dwie czêœci.Tak w³aœnie wygl¹da³aostatnia myœl Thomasa Garrowa; ¿e pêkniêty ksiê¿yc wali siê z nieba prosto najego g³owê.Potem Król odwróci³ cia³o do góry nogami - zawsze tak postêpowa³ z pokonanymwrogiem - i wrzuci³, g³ow¹ w dó³, do jamy, pogrzeba³ w tym samym grobie, wktórym przodkowie farmera wiêzili go przez ca³e wieki.Gdy nad Zeal rozpêta³a siê burza, Król skry³ siê w stodole Nicholsonów, o milêod Trzyakrowego Pola.W wiosce wszyscy zajmowali siê swoimi sprawami, niezwa¿aj¹c zbytnio na deszcz.Niewiedza zapewnia³a im spokój.Nie by³o poœródnich Kasandry, a rubryka "Gwiazdy mówi¹ o Twojej przysz³oœci" w najnowszymnumerze "Gazety" s³owem nawet nie wspomnia³a, ¿e BliŸniêta czy Lwy, Strzelca ikilka innych znaków w najbli¿szym czasie spotka œmieræ.Wraz z gromami nadci¹gn¹³ deszcz, wielkie, lodowate krople, daj¹ce pocz¹tekoberwaniu chmury.Rynsztoki zamieni³y siê w rw¹ce strumienie i to dopierozapêdzi³o ludzi do domów.Na budowie mok³a bezu¿yteczna koparka, która jeszcze przed chwil¹ kszta³towa³az grubsza ogródek Ronnie'ego Miltona.Operator uzna³ ulewê za sygna³, ¿e nale¿yudaæ siê do baraku i pogawêdziæ o wyœcigach konnych i kobietach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]