[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było to nic poważnego – ot, beztroskie rozmowy, przekomarzanie, które dobrze znała z Grand Forks.Potem jednak pojawiły się komentarze podszyte erotycznymi aluzjami.Z początku się obrażała, bo denerwował ją ten sposób odnoszenia się do kobiet.Już w ogólniaku musiała znosić teksty kolegów, w rodzaju „niezłe C i D”, szeptane wystarczająco głośno, by je usłyszała.Zaczęła wtedy nosić się w mało kobiecy sposób i choć, jak mawiała jej matka, była „godziwie obdarzona” cielesnymi walorami, nigdy nie czuła się swobodnie, występując w kostiumie kąpielowym.Kiedy więc mężczyźni z oddziału ratunkowego żartowali, że J.S.nie powinna zbliżać się zbytnio do starszych panów z rozrusznikami serca, dostawała szału, choć przecież równie dobrze mogłaby uśmiechnąć się z rozbawieniem.– To gnojki – powiedziała jej Susanne po pierwszym takim incydencie, gdy rozmawiały w cztery oczy w pokoju pielęgniarek.– Żaden z nich nawet by nie wiedział, jak się zabrać do tak szałowej babki jak ty.I może to powinno być twoją bronią.Zgaś ich raz a dobrze, to się uspokoją.Kiedy więc kolejny mądrala pozwolił sobie na żart, Jane przebiegła czubkiem paznokcia w dół jego kitla, po drodze odpinając guziki, po czym spojrzała krytycznie na okolice jego krocza, mówiąc:– Za to pacjentki, z rozrusznikiem czy bez, będą zupełnie bezpieczne w twoim towarzystwie.Dowcipniś zaczerwienił się jak pomidor, a ci, którzy słyszeli ripostę, wydali z siebie gromkie „uuuu” i wybuchnęli śmiechem.Jane miała wrażenie, że od tamtej pory traktowali ją nieco inaczej.Susanne zaś stała się dla niej kimś w rodzaju starszej siostry i życzliwej ciotki w jednej osobie, próbującej dbać o jej dobro, a jednocześnie nie mieszać się do niczego.– Thomas mówi, że w tej chwili nie chciałby, żebyśmy pozwalali sobie na więcej – wyznała J.S.– Nie mógłby znieść, gdyby wszyscy ciekawscy dookoła zaczęli grzebać w naszym życiu.– Nie zaczną, jeśli im na to nie pozwolisz – odparła Susanne.– Niby jak miałabym to zrobić?Susanne uśmiechnęła się i pokręciła głową.– Mniej więcej tak jak do tej pory, głuptasko: trzymając dziób na kłódkę.Dotąd się udawało, nieprawda?– Ale ty wiedziałaś.– To co innego.Mnie się udało, bo odczytałam coś w bratniej duszy.Nie sądzę, żeby ktoś jeszcze coś zauważył.Jane zastanawiała się, czy ojciec Jimmy mógł coś podejrzewać.– No tak.– Zadaj sobie pytanie: dlaczego tak wiele wiesz o ludziach z naszego oddziału, którzy ze sobą sypiają? – ciągnęła Susanne.Jane wzruszyła ramionami.– Nie wiem.Wieści się roznoszą.– Dlatego, że większość ludzi, gdy ogarnia ich smutek czy poczucie osamotnienia, zaczyna opowiadać o swojej miłości, żeby podnieść się na duchu.Przypuszczam, że w ten sposób czują się też bardziej realnie kochani.A ty, moja droga, jak dotąd opierałaś się tej pokusie.I właśnie dlatego, gdy tylko wychodzisz z tego budynku, wszyscy kierują swe radary w inną stronę.Susanne chyba coś o tym wie, pomyślała Jane.Na całym oddziale prawie nigdy nie mówiło się o jej życiu osobistym.Niektórzy próbowali zgadywać, kto może być jej bliski, ale nie zachodzili w swych przypuszczeniach zbyt daleko, bo brakowało plotek, w których mogłoby kryć się ziarno prawdy.Susanne nie nosiła obrączki i nigdy nie rozmawiała o prywatnych sprawach, a kiedy wychodziła z oddziału, przepadała jak w czarnej dziurze.– I dlatego nie mam pojęcia, dlaczego on miałby na tym etapie obawiać się plotek – kontynuowała Susanne.Oboje dowiedliście, że potraficie być na tyle dyskretni, by zachować swoje sprawy dla siebie.Dlaczego więc nie mielibyście planować dalej niż do końca przyszłego roku?Słuchając, jak ktoś inny wyraża słowami te same myśli, które i ją nachodziły, Jane poczuła ulgę.Susanne jak zawsze nie doradzała jej, co robić, ale raczej zachęcała do samodzielnego poszukiwania rozwiązania.Lecz przecież Jane już wiedziała, co robić.Każdy, kto ma choć trochę oleju w głowie, zrozumiałby już na jej miejscu, że czas zapytać Thomasa wprost, dlaczego nie chce rozmawiać o przyszłości.Powstrzymywały ją przed tym jedynie lęk przed prawdą oraz praktyczna filozofia ludzi prerii, którą wpoiła jej matka: nigdy nie zadawaj pytań, gdy odpowiedzi mogą cię jeszcze bardziej zgnębić.– Co takiego?!– Musiałem, Jimmy.Inaczej Wyatt spróbowałby wyrzucić cię ze szpitala.Ksiądz poderwał się z krzesła dla gości w ciasnym pokoju Earla i zaczął się przechadzać w tę i z powrotem.– Ale żeby zaraz zlecać mu kontrolę w sprawie procedur zwalczania bólu? To tak samo głupie jak.jak.jak mianować bin Ladena komisarzem od praw człowieka w ONZ!– Albo jak to, że pouczałeś tego starego durnia, jak ma wykonywać swoją pracę.Skąd ci przyszedł do głowy tak idiotyczny pomysł?Jimmy przystanął i posłał Earlowi miażdżące spojrzenie.– Stąd, że nie zamierzam więcej siedzieć spokojnie i próbować nieść duchową pociechę nieszczęśnikom, którzy umierają, wyjąc z bólu.– Przesadzasz.– Do diabła, Earl, obudź się wreszcie! Kiedy widzisz tak okrutną scenę na swoim oddziale, wkraczasz z morfiną, ketaminą, fentanylem.czymkolwiek, co może pomóc.A ja mogę tylko błagać pielęgniarki, które z kolei proszą rezydentów, a ci wypisują za małe dawki i znów trzeba ich błagać, tym razem o wezwanie lekarza nadzorującego.A jedna trzecia z nich ani o jotę nie odstąpi od regulaminu, lecz mimo to błagam ich, a tymczasem pacjenci cierpią.Powiadam ci: powinien istnieć sąd karzący za okrucieństwo medyczne, tak jak istnieją sądy badające zbrodnie wojenne, a „tortury przez zaniechanie” powinny zostać uznane za przestępstwo.– Zabrakło mu tchu i umilkł, dysząc tak ciężko, jakby właśnie wpadł na metę biegu.Earl siedział i słuchał go w oszołomieniu.Wiedział, że zdarzają się takie przypadki i że ich przebieg jest tak dramatyczny, jak opisał to Jimmy, ale nigdy dotąd nie mówiono mu o nich tak stanowczym tonem.W pierwszej chwili nie wiedział, co powiedzieć.– Naprawdę tak cię to męczy? – spytał wreszcie.Jimmy pokiwał głową.– Czasami – odparł, wpatrując się niewidzialny punkt.Earl widział ból w jego spojrzeniu i wolał nie wiedzieć, jaki obraz maluje się przed oczami duchownego.– Trzeba było przyjść do mnie, Jimmy – powiedział cicho.– Podać nazwiska pacjentów, numery kart historii choroby.Z taką dokumentacją można przyszpilić Wyatta i jemu podobnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]