[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Normalnie na zewnątrz kombinezonu panowała próżnia, tutaj na statku było inaczej: ciśnienie istniało zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz skafandra.Maks czuł, że wszystkie siły działające na jego stawy zachowują się inaczej.Nie100[mógł poruszać się tak, jak by sobie tego życzył.Czuł się.niczym l żółtodziób, ktoś rozpoczynający trening kosmiczny.Koniec z tym -l powiedział do siebie ze złością.Czas się wziąć do jakiejś roboty…–Walter, chciałbym sprawdzić atmosferę.–Ciśnigjie w porządku, temperatura, no, no, sto pięć poniżej zera.–Ładna rosyjska zima.Ale powietrze w skafandrze ochroni mnie przed zimnem.–W porządku.Zaczynaj, ale pozwolisz, że oświetlę cię latarką i będę sprawdzał, czy nie robisz się niebieski.I mów przez cały czas.Brajlowski odpiął klamrę i uniósł przednią część hełmu.Momentalnie skurczył się w sobie, gdy jego policzków dotknęła lodowata ręka mrozu.Zaczął ostrożnie wąchać, a potem głębiej wciągnął powietrze.–Zimno, ale płuca mi nie zamarzają.Czuję jakiś dziwny zapach -kwaśny… zgniły… jak gdyby coś… O nie!Brajlowski szybko zatrzasnął wizjer hełmu.Był bledszy niż zwykle.–O co chodzi, Maks? – zapytał w podnieceniu Curnow.Brajlowski nie odpowiedział.Starał się zapanować nad własnym organizmem, gdyż bliski był tego strasznego i zawsze niebezpiecznego wypadku, jakim są torsje w skafandrze kosmicznym.Zapadła długa cisza.Pierwszy odezwał się Curnow:–Wiem.Ale zapewniam cię, że się mylisz.Poole zginął w kosmosie.A Bowman, meldował, że… pozbył się tych, którzy zmarli w stanie hibernacji.Jesteśmy przekonani, że tak zrobił.Tutaj nie ma nikogo.Poza tym jest zimno… – chciał dodać: Jak w kostnicy", lecz w porę ugryzł się w język.–Ale przypuśćmy – wyszeptał Brajlowski – tylko przypuśćmy, że Bowman zdołał powrócić na statek i umarł tutaj?I znowu cisza, jeszcze dłuższa niż poprzednio, a potem Curnow spokojnie, nie śpiesząc się otworzył wizjer.Skrzywił się, gdy lodowate powietrze wtargnęło mu do płuc, i z o-brzydzeniem pokręcił nosem.–Rozumiem, o co ci chodzi.Ale pozwalasz własnej wyobraźni sprowadzać się na manowce.Zakładam się dziesięć do jednego, że ten zapach pochodzi z mesy.Prawdopodobnie jakieś mięso, które zepsuło się, nim „Discovery" zamarzł.Bowman był zbyt zajęty, żeby dbać o czystość na statku.Byłem w wielu starokawalerskich domach, które śmierdziały gorzej niż ten.–Może masz rację, chciałbym, żebyś miał.101–Oczywiście, że mam.A nawet jeśli nie, to, do cholery, cóż to za różnica? Mamy robotę, Maks.Jeśli Dave Bowman jest tutaj, to nie nasza sprawa, czyż nie tak, Katierino?Nie usłyszeli odpowiedzi naczelnego lekarza.Powędrowali za daleko w głąb statku i połączenie radiowe z „Leonowem" zostało przerwane.Zdani byli tylko na siebie.Maks poczuł, że wraca mu pogoda ducha.Praca u boku Waltera była zaszczytem.Amerykanin na pierwszy rzut oka wydawał się miękki i rozkojarzony, ale w rzeczywistości był profesjonalistą w każdym calu i w razie potrzeby potrafił być nieugięty.Razem przywrócą życie „Discovery", a może nawet sprowadzą statek na Ziemię.Rozdział dziewiętnastyOperacja „Wiatrak"Ody „Discovery" rozjarzył się wszystkimi światłami, gdy zapłonęły lampy nawigacyjne i wewnętrzne, na pokładzie „Leonowa" rozległ się okrzyk, który prawdopodobnie można było słyszeć w próżni między dwoma statkami.Okrzyk triumfu wkrótce zamienił się w jęk rozczarowania, gdy światła na statku zgasły.Przez następne pół godziny nic się nie działo.A potem okna obserwacyjne pokładu dowodzenia „Discovery" rozjaśnił delikatny purpurowy blask świateł awaryjnych.Kilka minut później z pokładu „Leonowa" dostrzeżono sylwetki Cumowa i Brajlowskiego poruszające się wewnątrz statku, pokrytego pyłem siarkowym.–Halo, Maks, Walter, czy nas słyszycie? – wołała przez radio Tania Orłowa.Obydwie sylwetki pomachały rękami, lecz przez radio nie dotarła żadna odpowiedź.Byli za bardzo zajęci, żeby ucinać sobie przyjacielskie pogawędki.Obserwatorzy na „Leonowie" czekali cierpliwie, aż zapalą się poszczególne światła – z których część natychmiast gasła – otworzą się i zamkną drzwi garażu kapsuł, a potem główna antena odwróci się o dziesięć stopni.–Halo, „Leonów" -powiedział w końcu Curnow.– Przepraszam za zwłokę, ale byliśmy trochę zajęci.Podaję wstępną ocenę stanu „Discovery" na podstawie tego, co zobaczyłem do tej pory.Statek jest w znacznie lepszym stanie, niż się spodziewałem.Kadłub jest cały, przecieki nieznaczne, ciśnienie powietrza wynosi osiemdziesiąt pięć procent nominalnego.Da się oddychać, ale trzeba zregenerować powietrze, bo śmierdzi tu jak diabli.103–Najlepszą nowiną jest to, że działa zasilanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]