[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ganelon czuł, że to jawa.Ale gdzie się znajdował? Co to było za miejsce - i gdzie był Zelobion? Usiadł na brzegu łóżka, czując, jak szaleńczym wirowaniem w samym środku żołądka chwytają go nagłe mdłości.Jakoś odzyskał równowagę, dysząc ciężko i ściskając rąbek pościeli w dłoniach, które były teraz dziwnie blade i słabe.Mógł dojrzeć, jak pod cienką warstwą skóry kurczą się i rozluźniają ścięgna, zaś liczne blizny na dłoni miały zaskakująco ciemną barwę na tle niezwykłej bladości jego ręki.Jak długo mógł tu leżeć? Musiał z pewnością być chory.Podniósł się z wysiłkiem.Nagle do pokoju weszła wysoka dziewczyna, ubrana w krótki strój wojowniczki z jego snu - wybijane żelaznymi ćwiekami skórzane paski jej spódniczki przecinały ze świstem powietrze wokół jej zaokrąglonych bioder - niosąc miskę z wodą i suchą gąbkę.Spojrzała na niego i wzdrygnęła się, nieumyślnie wylewając wodę na podłogę posypaną czystym i suchym sitowiem, wydzielającym obficie ziołowy zapach.- Och.! Dobrze się czujesz? Usiądź - musisz odpoczywać! - krzyknęła.Ganelon uśmiechnął się chłodno, zaciskając zęby.- Ty jesteś Arzeela, dziewczyna, z którą rozmawiałem na statku.Skąd się tutaj wzięłaś? Myślałem, że Przeor trzyma cię pod ścisłą strażą.Gdzie jesteśmy? Czy jest tu jakieś jedzenie? Dosłownie umieram z głodu.Umieściła miskę z wodą na niskim taborecie i delikatnie popchnęła go z powrotem na łóżko.- Ja przyniosę jedzenie, a ty się połóż.Zelobion powiedział, że musisz odpoczywać.Później przyjdzie czas, by odpowiadać na pytania.Z głębokim westchnieniem położył się z powrotem na łóżku, podczas gdy Arzeela wrzeszczała na kogoś na dole, by przygotował jedzenie.Ganelon czuł się oszołomiony, ale nie ulegało wątpliwości, że jest cały.Jego ciało, stworzone przez Bogów Czasu, miało zdumiewające siły żywotne, niewyczerpane źródła energii i wytrzymałości znacznie przekraczające te, którymi dysponował zwykły śmiertelnik.Jednak czoło Ganelona pokrywały zmarszczki.Było tyle pytań wymagających odpowiedzi.Później, gdy pożarł już dwa soczyste, grube steki i opróżnił do dna dzban cierpkiego, czerwonego wina, wojowniczka powiedziała mu o ich przybyciu do Piomy po tym, jak sędziwy Mag rzucił na Świątobliwego Hopringa zaklęcie Wypowiedzi Skrytego Objawienia.Potem spletli suche trawy w prymitywne sznury, by zrobić z nich coś w rodzaju prostych noszy, na których mogli ciągnąć ciało nieprzytomnego Ganelona.Zawinęli go całego w grube tkaniny i przetransportowali go, częściowo ciągnąc, częściowo dźwigając, do Kupieckiego Miasta Pioma, gdzie już z łatwością udało im się wynająć pomieszczenia w miejscowej karczmie.Arzeela pielęgnowała go podczas pełnej majaczeń gorączki, gdy tymczasem Zelobion nawiedził co najmniej połowę zielarskich sklepów w mieście, by zdobyć lekarstwa potrzebne do uratowania Ganelona od śmiertelnych efektów trucizny pentacontem, czyli Śpiącej Śmierci.- To szczęście, że Zelobion zachował sobie pokaźną sumę obiegowych monet z kufrów, które miał w Karchoy - mruknął Ganelon, gdy dziewczyna skończyła swoją opowieść.Odchylił się do tyłu, wysączając ostatnie krople wina, czując, jak do jego członków i mięśni powraca dawna siła.Bogowie Czasu zaprojektowali metabolizm jego organizmu w ten sposób, by mógł błyskawicznie wydobyć nieprawdopodobną wprost ilość kalorii z każdej otrzymanej dawki protein.Reakcja dziewczyny na jego dość przypadkową uwagę okazała się bardzo dziwna.Pochyliła głowę, zaś jej oczy zaszkliły się grubą warstwą powstrzymywanych łez.- W każdym razie, gdzie jest teraz Zelobion? - spytał.Nie odpowiedziała, jedynie w milczeniu lekko potrząsnęła głową.Ganelon poczuł, że wypełnia go jakiś straszliwy niepokój.- Odpowiedz mi, dziewczyno! - krzyknął ponaglająco.Arzeela uniosła swą załzawioną twarz na spotkanie jego dzikiego, pytającego spojrzenia.Z jej dużych zielonych oczu lały się łzy, zaś swe nieskazitelnie białe zęby wbiła w obfitą dolną wargę o pięknym zarysie.- Ja.p
[ Pobierz całość w formacie PDF ]