[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy wreszcie dojechałem do hotelu, w holu czekała tylko jedna bardzo ładna dziewczyna.Ponieważ byłem jedynym blondynem o wzroście metr dziewięćdziesiąt trzy, dziewczyna podeszła prosto do mnie i oznajmiła łamaną angielszczyzną, że to właśnie ona.Wybraliśmy New Otani, bo górną kondygnację hotelu zajmował obrotowy bar/restauracja, jedyne takie miejsce w Tokio.Wystarczyło posiedzieć tam jakiś czas, aby zobaczyć całe miasto bez ruszania się z krzesła.Przypuszczam, że nasza „randka” trwała jakąś godzinę.Nie pamiętam.Oczywiście wszystko zakończyło się klapą, a dziewczyna w żaden sposób nie zasygnalizowała, że interesuje ją coś więcej niż jeden–dwa drinki.Milczenie, uśmiechy, jeszcze głębsze milczenie.W końcu stało się to nieznośne i pokazałem kelnerowi, że proszę o rachunek.Gdy przyszedł, starałem się trzymać fason, ale było to o tyle trudne, że rachunek opiewał na astronomiczną kwotę — totalne przegięcie, zupełne wariactwo.Odgrywając siedemnastoletniego Jamesa Bonda, zachowałem jakoś zimną krew i zapłaciłem.Potem odprowadziłem dziewczynę do holu i oddałem jej ostatniego jena na taksówkę.Powiedziała „Dziękuję” i wyszła.Miałem siedemnaście lat i blade pojęcie o świecie.Nie zaświtało mi, że mogę wrócić taksówką do mojego hotelu, poprosić kierowcę, żeby chwilę zaczekał, i zapłacić za kurs pieniędzmi wziętymi z recepcji.Pomyślałem: „Jestem spłukany, więc muszę wrócić pieszo”.Do dzisiaj nie wiem, jaka odległość dzieli hotel New Otani od Tokyo Prince, ale wędrówka zajęła mi — bez przesady — całą noc.Godzinami przedzierałem się przez miasto, kierując się na jedyny znany mi punkt orientacyjny: ogromną wieżę telewizyjną stojącą za moim hotelem.Pamiętałem, że nazywa się Wieża Tokio.Ilekroć się gubiłem, czyli mniej więcej co kwadrans, szukałem w oddali wieży albo pytałem o nią kogoś.„Wieża Tokio! Wieża Tokio!” — wołałem zrozpaczony i wzruszałem teatralnie ramionami.Jeśli ludzie rozumieli, o co mi chodzi, wskazywali palcami kierunek — i wyruszałem dalej.Czasem błądziłem na oślep, ale ratowały mnie policyjne budki.Mimo że były niewiele większe niż budki telefoniczne, poustawiano je w całym Tokio.W jednej z nich zobaczyłem leżącego na ziemi mężczyznę, nad którym znęcało się dwóch policjantów.W innej ujrzałem trzy stłoczone ciasno kobiety, najwyraźniej prostytutki, które patrzyły ze wstydem w ziemię, wysłuchując wrzasków policjanta.Te budki tętniły życiem.Kręcili się tam nie tylko policjanci, ale również włóczędzy, podglądacze i przechodnie, gapiący się na to, co się dzieje w środku.Kiedy gubiłem drogę, podchodziłem do budki i pytałem znajdującą się wewnątrz osobę o „Wieżę Tokio!” Niektórzy przyjmowali to z rozbawieniem, inni z podejrzliwością, ale większość mieszkańców usiłowała — na ile mogła — pomóc amerykańskiemu nastolatkowi, który nie znał japońskiego.Z tymi budkami wiąże się zabawna przygoda.Gdy tam wszedłem pierwszy raz i zapytałem o drogę, policjant uniósł rękę na znak milczenia i wybrał numer telefonu.Powiedział coś do słuchawki, po czym mi ją oddał.Po drugiej stronie jakiś Japończyk odezwał się do mnie po angielsku z szybkością karabinu maszynowego.Ledwie mogłem go zrozumieć.W końcu się dogadaliśmy — wyjaśnił mi szczegółowo, gdzie jestem i jak mam dojść do swojego hotelu.Jednak Tokio składa się z niezliczonych ulic, uliczek, alejek i ślepych zaułków.Bardzo łatwo się w nich zgubić, nawet dysponując szczegółowymi wskazówkami.Po jakimś czasie, kilka mil dalej, wpakowałem się do następnej budki i odstawiłem swój numer: „Wieża Tokio! Wieża Tokio!” plus wzruszenie ramionami.Policjant znów uniósł rękę i sięgnął po telefon — na miłość boską, nagle znowu rozmawiałem po angielsku z tym samym facetem, tyle że tym razem wydawał się bardziej poirytowany.Czy nie tłumaczył mi, którędy mam iść?! Czy nie potrafię wykonać prostych poleceń?Około piątej nad ranem, gdy niebo rozjaśniała zorza, czułem się zagubiony i wykończony, zaczynałem też wątpić, czy kiedykolwiek zobaczę jeszcze matkę i ojca.Na szczęście na horyzoncie pojawiła się kolejna budka policyjna.Wczłapałem do środka.Tym razem nie zdążyłem odezwać się słowem, bo policjant zerknął na mnie, wziął telefon i wybrał numer.Odebrałem wyciągniętą ku mnie słuchawkę i powiedziałem: „Halo?” po drugiej stronie znajomy głos wrzasnął „CO? TO ZNOWU TY?! TY TAM, GŁUPKU.JESTEŚ NA MIEJSCU! POPATRZ W GÓRĘ, W GÓRĘ! POPATRZ DOOKOŁA.ŻEGNAM!”Rzeczywiście, kiedy popatrzyłem dookoła, stwierdziłem, że Wieża Tokio i hotel są dokładnie za moimi plecami, zaledwie parę przecznic dalej.22.04Wypowiedzi Leonarda Cohena z różnych wywiadów:„Nieważne, ile masz lat — serce ciągle się piecze, skwierczy jak szisz kebab”.** „Nieważne, ile masz lat” — wypowiedzi Leonarda Cohena cytowane na:www.guardian.co.uk/arts/fridayreview/story/O,12102,1305765.00.htmloraz na:observer.guardian.co.uk/life/story/0,6903,573496,OO.html+www.oldielyrics.com/lyrics/leonard_cohen/anthem.html„Wszystko jest pęknięte i przez to pęknięcie światło wnika do wnętrza”.„W miarę jak się starzejesz, coraz mniej chce ci się kupić najnowszą wersję rzeczywistości”.„Nigdy nie dyskutuję o moich kochankach i krawcach”.25.04W weekend przyjaciółka powiedziała mi, że niedawno przeczytała ponownie wielką powieść Thomasa Wolfea Spójrz ku domowi, aniele.Niestety, była tak rozczarowana, że żałowała, iż w ogóle do niej wróciła.Książka ta była jednym z kamieni milowych jej młodości, natomiast czytając ją znowu po latach, stwierdziła, że Wolfe pisze rozwlekle, infantylnie i w sposób wymęczony.Odparłem, że wiele lat temu postanowiłem sobie, że nie będę powtórnie czytał książek, które kiedyś uwielbiałem.Choć znam takich, którzy nieustannie to robią, przekonałem się, że zawsze kończy się to rozczarowaniem.W pewnym sensie doświadczenie to przypomina odwiedzanie starych miłości — masz nadzieję, że mimo upływu lat pozostają równie cudowne jak twoje wspomnienia.A może nawet, że minione lata sprawiły, iż w jakiś magiczny sposób stały się jeszcze lepsze (co wydaje się tym mniej prawdopodobne).26.04Francuski powieściopisarz Marcel Proust był zdania, że abyśmy mogli poznać i zrozumieć innych, musimy wpierw znać i rozumieć siebie.Dlatego wymyślił kilkanaście subiektywnych pytań, które powinny nam pomóc ujawnić nasze prawdziwe ja tudzież osobowości ludzi, którzy nas otaczają
[ Pobierz całość w formacie PDF ]