[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powiem ci, gdzie to jest napisane.W Dobrej Książce stoi wyraźnie, że w niebie nie będzie małżeństw.- I co z tego? Sylvie nie jest w niebie.- Podszedł do łóżka.Spojrzał prosto w małe oczka Gladys.- Coś się tutaj nie zgadza.Ten dom jest piękny i pełen miłości, więc dlaczego przyciąga ludzi, których życie jest brzydkie?- Nic nie potrzebuje piękna tak bardzo jak brzydota.- Ale on nie jest dla nich piękny.Dla panni Judei i panni Evelyn.Gdyby był, nie chciałyby go opuścić i byłyby w nim szczęśliwe.- Ten dom się zmienił.Człowiek, który z niego zrobił burdel, miał po stokroć brzydkie serce.Mówiłam ci, że siła pochodzi z miłości pierwszej rodziny, która zajmowała ten dom.Ale potem przejął duszę następnego właściciela.- Teraz ja jestem właścicielem!- Za późno.Przynajmniej dla nas.Może za dziesięć lat ten dom znowu stałby się przyzwoity, skoro jesteś taki dobry.My nie dożyjemy tego czasu.Poza tym to zbyt ryzykowne.Czy jesteś na tyle dobry, żeby uratować dom, czy on jest na tyle zły, żeby ciebie zgubić?- Nie chcę go burzyć.Jest zbyt piękny.- Piękny z wyglądu, lecz robi brzydkie rzeczy, więc jego uroda jest kłamstwem.- Nie, on nie robi nic brzydkiego.Proszę mnie posłuchać.Ten dom stał się zły, kiedy sądził, że go zburzę.Do dziś mam guza.Ale potem ukradł mi łom; odnalazłem go za starym kotłem w piwnicy, gdzie znajduje się wejście do tunelu.Tak jakby dom chciał, żebym tam wszedł.W ten sposób znalazłem ciało Sylvie i dowiedziałem się wszystkiego.Nie możecie powiedzieć, że dom jest złośliwy, skoro zrobił coś takiego!Gladys pokręciła głową; ruch zatrząsł całym jej ciałem i łóżkiem.- Biedaku, jak ty się starasz.- Proszę się ze mnie nie śmiać.Chcę tylko wiedzieć, co mam zrobić.- Przez długie lata ten dom należał do Sylvie.I jest złośliwy, o tak.Robi to, czego chce Sylvie.Nie rozmyślnie chce, ale pragnie w najczarniejszych zakątkach serca.Ona chce być ukarana za swoje zbrodnie.Więc.dom cię zaprowadził.Zdradził ją.- Przecież nie popełniła żadnej zbrodni! A jeśli dom wie aż tyle, musi sobie z tego zdawać sprawę!- Tunel nie należy do domu.Jest od niego starszy.To dobre miejsce.Wolne.Tunel pokazał ci prawdę.Ale dom wie tylko tyle co Sylvie.Więc usiłuje sprawić, żebyś ją znienawidził.Sądziła, że znienawidzisz ją, jeśli zobaczysz, co jest w tunelu.Dom jest zdradziecki i złośliwy.Te cechy otrzymał od owego złego człowieka i jego złych synów, swoich właścicieli.Don przypomniał sobie, jak musiał zapłacić haracz poprzedniemu właścicielowi domu.- Chyba żaden z właścicieli nie był specjalnie miły.oprócz Bellamych.- No i ta martwa dziewczyna jest miła.Złagodziła tę złośliwość.Dzięki niej jest mi odrobinę łatwiej.Dlatego panni Evelyn i panni Judea mogą wychodzić i pracować w ogródku.Mogły, dopóki się nie wmieszałeś.- Bardzo dziękuję za wszystkie wyjaśnienia, panni Gladys, ale pozostaje jeszcze jedno ważne pytanie.Co mam zrobić, żeby wszystko wyprostować?- Moja odpowiedź ciągle jest taka sama.Zburzyć ten dom.Don poczuł, że Sylvie wymyka mu się z rąk.- Nie.Dopóki.dopóki czegoś nie zrobię.- Czego?- Muszę sprawić, żeby wszystko było dobrze.- To niemożliwe.- Jeśli Sylvie ma się rozwiać, musi wiedzieć, że nie odejdzie samotnie!- Skoro zamierzasz się zabić, bądź tak uprzejmy i najpierw zburz ten dom, dobrze?- Nikogo nie zamierzam zabić.- Kiedy właśnie to robisz.Zabijasz mnie i te kobiety.Spójrz, nie mogą oderwać oczu od tamtego domu.Rzeczywiście, obie staruszki podeszły do okna i stanęły przy nim, przyciskając nosy do szyby jak małe dzieci.- Zasłoń okno - rozkazała Gladys.Don usłuchał.Panni Evelyn płakała cicho, a panni Judea wyglądała tak, jakby straciła ostatnią nadzieję.Gladys miała rację.Dłużej tak być nie mogło.- Dziękuję za pomoc - powiedział.Wiedział już o wiele więcej.Wiedza jest lepsza niż brak wiedzy.Ale co dalej?Rozdział dwudziestyLissyWracał z ciężkim sercem.Gladys powiedziała, że Sylvie już zaczęła się rozwiewać.Teraz, gdy nie miała już w sercu bolesnej rany wstydu i poczucia winy, dom stracił nad nią władzę.A jeśli już zniknęła? Chyba tego by nie zniósł.Nie, na pewno tam jest, pomyślał.Nie chciałem wpaść w to bagno, ona też nie, ale odnaleźliśmy się nawzajem i to nie byłoby w porządku, gdybym ją stracił.Drzwi nie czekały na niego uchylone.Sylvie nie siedziała w alkowie pod schodami.Zawołał ją; wbiegł po schodach, głośno powtarzając jej imię.Przeszukał piętro.Potem sprawdził strych, ale i tam jej nie znalazł.Czy to się mogło wydarzyć tak szybko?Piwnica? Nigdy tam nie wchodziła.Ale raz weszła - gdy sądziła, że to ona jest morderczynią.Popędził po schodach jak uczniak, przemierzył całą salę balową aż do schodów do piwnicy.- Sylvie! - wołał.- Sylvie!Ciągle nie odpowiadała, ale to nie miało już znaczenia, bo znalazł ją, przytuloną do ściany, niemal ukrytą za kotłem.Stała w pobliżu wejścia do tunelu.- Sylvie, co robisz? Uśmiechnęła się blado.- Nie wiem.- Dlaczego tu przyszłaś?- Chyba.chciałam jeszcze raz spojrzeć na siebie.Czy widok własnych zwłok jest odrażający?- I spojrzałaś?- Nie.Coś mnie tam pcha.Do tego tunelu.Ale dom nie chce, żebym tam poszła.Nie wiem, co powinnam zrobić.- Wiem na pewno tylko to, że tunel nie jest częścią domu.Gladys powiedziała, że jest od niego starszy.- Wiesz, jakie mam wrażenie? Że gdybym tam poszła, byłabym wolna.- To zależy, co się przez to rozumie.- Przekazał jej, co Gladys mówiła o znikającym wpływie domu na Sylvie.- Jeśli chcesz się uwolnić, idź.Nie mogę cię prosić, żebyś została.- Owszem, możesz.- Więc zostań.Proszę cię, nie odchodź.Podbiegła, objęła go.Przytulił ją, gładził po włosach i poczuł, że jego palce przez nie przechodzą.Nie mógł powstrzymać łez.- Odchodzisz - powiedział.Odsunęła się, przerażona.Pokazał, co się dzieje z jej włosami.Przywarła do niego z całej siły.Podniósł ją - była teraz lżejsza, a może tak się bał, że wydawała się mu lekka jak piórko? - i zaniósł na górę, do alkowy.- Powiem ci coś - szepnął jej do ucha.- Jeśli cię stracę, możesz być pewna, że znajdę Lissy, gdziekolwiek się ukrywa.Znajdę ją i.- I co? Patrz, moje palce także przechodzą ci przez włosy.- Wzdrygnęła się.- Które z nas znika?- Nie wiesz, ile razy żałowałem, że nie mogę zniknąć.- Ja też.A teraz życzenie się spełnia, choć ja już tego nie chcę.- Pocałowała go lekko.- Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.- A o co pytałaś?- Co zrobisz, kiedy znajdziesz Lissy?Zabiję ją, pomyślał.Ale potem zrozumiał, że tego nie zrobi.Nie mógłby.- Opowiem o wszystkim policji.- Strata czasu.Nawet nie marnuj czasu na poszukiwania.Policja nic nie zrobi, bo nie ma dowodów, żaden ślad nie prowadzi do Lissy, a wszystkie informacje zawdzięczasz duchowi ofiary.Spytają: Gdzie jest teraz ten duch? A ty odpowiesz: Przykro mi, ale się rozpłynęła.- Więc ma to jej ujść na sucho?- Już jej uszło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]