[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy wydawało mi się, że nie zniosę już tego ani chwili dłużej, James nakrył swoją dłonią moją dłoń.– Chodźmy gdzie indziej.Znam naprawdę magiczne miejsce.Ledwie tylko powiedziałam „Dobrze”, zerwał się ze swojego miejsca i pomaszerował do baru.Już po chwili był z powrotem, w jednej dłoni trzymał butelkę szampana i dwa kieliszki, a w drugiej wytarty koc.Uniosłam brwi w niemym pytaniu, lecz on roześmiał się tylko i powiedział:– Zobaczysz.I znów przeciskaliśmy się przez rozbawiony tłum w Camden, aż dotarliśmy do Chalk Farm.Kilkakrotnie pytałam, dokąd idziemy, ale tylko się śmiał.W końcu zatrzymaliśmy się przed wejściem do jakiegoś parku, a James położył mi dłoń na ramieniu.Myślałam, że chce mnie pocałować, lecz on kazał mi zamknąć oczy, bo miał dla mnie jakąś niespodziankę.Nie miałam pojęcia, co ciekawego mogło mnie spotkać w ciemnym parku o tak późnej porze, ale posłusznie zamknęłam oczy.Potem poczułam, jak coś ciepłego i miękkiego otula moje ramiona, otoczył mnie przyjemny zapach męskich kosmetyków.James zauważył, że drżę z zimna, i pożyczył mi swój płaszcz.Pozwoliłam, by poprowadził mnie w górę zbocza.Z jednej strony takie całkowite zawierzenie komuś, kogo prawie nie znałam, było przerażające, z drugiej zaś podniecające i niezwykle zmysłowe.Gdy w końcu przystanęliśmy, kazał mi poczekać.Kilka sekund później pomógł mi usiąść, a ja poczułam pod palcami miękki dotyk koca.– Gotowa?Czułam, jak przykucnął obok mnie, potem jego palce dotknęły delikatnie mojej twarzy, przesunęły się po kościach policzkowych i zakryły oczy.Zadrżałam, choć wcale nie było mi już zimno.– Gotowa – odparłam.James odsunął dłonie, a ja otworzyłam oczy.– Czyż to nie piękne?Mogłam tylko skinąć głową.W dole, u podstawy wzgórza, ciągnął się park, szachownica ciemnych kwadratów trawy i plam światła rzucanych przez latarnie.Wyglądało to niczym jakaś magiczna mozaika blasku i ciemności.Za parkiem rozciągało się miasto, migotliwe okna i roziskrzone budynki, a na horyzoncie błękitny łuk London Eye.Po ciemnogranatowym tle nieba przesuwały się pomarańczowe chmury.Był to najbardziej niesamowity widok, jaki widziałam w życiu.– Twoja reakcja, kiedy otworzyłaś oczy… – James wpatrywał się we mnie jak urzeczony.– Nigdy nie widziałem czegoś równie pięknego.– Przestań! – Próbowałam się roześmiać, ale głos uwiązł mi w gardle.– Wydawałaś się taka młoda, Suzy, taka oczarowana… jak dziecko w Boże Narodzenie.– Pokręcił głową.– Dlaczego ktoś taki jak ty jest sam? Jak to w ogóle możliwe?Otworzyłam usta, by mu odpowiedzieć, ale on jeszcze nie skończył.– Jesteś najbardziej niezwykłą kobietą, jaką kiedykolwiek poznałem.– Sięgnął po moją dłoń.– Jesteś zabawna, miła, inteligentna i piękna.Co ty tu właściwie ze mną robisz?Chciałam zażartować, spytać, czy jest już tak pijany, że nie pamięta, jak mnie tu przyprowadził, ale przekonałam się, że nie mogę.– Chciałam tu być – powiedziałam.– I nie chciałabym być nigdzie indziej.Rozpromienił się, jakbym obdarzyła go jakimś wyjątkowym komplementem, a potem ujął moją twarz w dłonie.Patrzył na mnie przez długi czas, a potem mnie pocałował.Nie wiem, jak długo się całowaliśmy, leżąc na kocu na szczycie wzgórza Primrose Hill.Nasze splecione ciała tuliły się do siebie, ręce sięgały wszędzie, dotykały, chwytały, zaciskały się.Nie zdjęliśmy ubrań i nie uprawialiśmy seksu, ale był to najbardziej erotyczny moment w moim życiu.Gdy tylko wypuściłam Jamesa z objęć choćby na sekundę, natychmiast chciałam przyciągnąć go do siebie z powrotem.Zrobiło się zimno, zaproponowałam, żebyśmy poszli do jego mieszkania.James pokręcił głową.– Wsadzę cię do taksówki i pojedziesz do domu.– Ale…Otulił mnie szczelniej swoim płaszczem.– Mamy na to czas, Suzy.Mnóstwo czasu.2Dostępne w pełnej wersji3Dostępne w pełnej wersji4Dostępne w pełnej wersji5Dostępne w pełnej wersji6Dostępne w pełnej wersji7Dostępne w pełnej wersji8Dostępne w pełnej wersji9Dostępne w pełnej wersji10Dostępne w pełnej wersji11Dostępne w pełnej wersji12Dostępne w pełnej wersji13Dostępne w pełnej wersji14Dostępne w pełnej wersji15Dostępne w pełnej wersji16Dostępne w pełnej wersji17Dostępne w pełnej wersji18Dostępne w pełnej wersji19Dostępne w pełnej wersji20Dostępne w pełnej wersji21Dostępne w pełnej wersji22Dostępne w pełnej wersji23Dostępne w pełnej wersji24Dostępne w pełnej wersji25Dostępne w pełnej wersji26Dostępne w pełnej wersji27Dostępne w pełnej wersji28Dostępne w pełnej wersji29Dostępne w pełnej wersji30Dostępne w pełnej wersji31Dostępne w pełnej wersji32Dostępne w pełnej wersji33Dostępne w pełnej wersjiPodziękowaniaDostępne w pełnej wersjiPełną wersję tej książki znajdziesz w sklepie internetowym ksiazki.pl pod adresem: http://ksiazki.pl/index.php?eID=evo_data&action=redirect&code=8e708e3da16
[ Pobierz całość w formacie PDF ]