[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spojrzał jej w oczy.- Trudno mi uwierzyć, że nie czujesz tego samego, co on.Zawahała się.- Owszem, bardzo go lubię - przyznała w końcu.Jej głos zabrzmiał teraz dziwnie nieśmiało.- Ale to jeszcze nie oznacza wesela.- Zerwała się i podeszła do okna, gdzie stała przez chwilę, wyglądając na zewnątrz, z nieobecnym wyrazem twarzy.Była środa, druga dekada sierpnia, poranek zapowiadał piękny dzień.Nicky spojrzała na błękitne, nieskazitelnie czyste niebo, wolne od chmur, potem na wieżowce na Manhattanie, które połyskiwały w promieniach słońca.Jaki to niezwykły widok, pomyślała mimo woli.Miasto z czterdziestego dziewiątego piętra gmachu sieci telewizyjnej ATN.Jej zdaniem na całym świecie nie było drugiego takiego miejsca jak to; wiedziała, że niezależnie od tego gdzie mieszka, zawsze będzie się czuła nowojorczanką.Tu się urodziła, tu spędziła większość swego życia.To było jej miasto.Tak jak w pewnym sensie Paryż, z którym wiązały się radosne wspomnienia z dzieciństwa.Tam mogłaby teraz zamieszkać bez żadnych oporów wewnętrznych.Odwróciła się i oparta plecami o szeroki parapet okienny spojrzała na Archa.Odetchnęła głęboko i cicho, chłodnym tonem zapytała: - Arch, czyżbyś martwił się, że mogłabym poślubić Clee i przenieść się do Paryża?- Do diabła, nie! Nicky, skąd ci to przyszło do głowy? - zawołał głosem, w którym dała się słyszeć nuta oburzenia.- Gdybyś jednak obawiał się właśnie tego, nie zapominaj, że podpisałam umowę z ATN i nie zamierzam jej łamać.Nigdy.Nie pozwoliłby mi też na to mój agent.A w każdym razie - mówiła dalej, nie pozwalając mu dojść do słowa - moje życie osobiste nie będzie miało wpływu na moją pracę zawodową.Kocham ją i nie zrezygnuję z niej.To bardzo ważny element mojego życia, zawsze tak było.Odkąd skończyłam studia, jestem dziennikarką, wiesz przecież o tym.Mam to już we krwi i bez tego nie byłabym sobą.Arch odepchnął krzesło do tyłu i wstał; na jego twarzy malowała się niezwykła powaga.Wolnym krokiem podszedł do niej, oparł dłonie na jej ramionach.- Obchodzisz mnie tylko ty.I to, co stanie się z tobą.Chcę, żebyś była szczęśliwa.I jeśli Clee jest odpowiednim facetem, jeśli uważasz że ułożyłabyś sobie z nim szczęśliwe życie, to nie przepuszczaj okazji, ja ci to mówię.Posłuchaj, kochanie, życie jest zbyt krótkie, trudne i bolesne, aby odrzucać szansę przejścia przez nie z przyzwoitym facetem.Na miłość boską, chwyć tę szansę, nie marnuj jej.I nie oglądaj się na nic ani na nikogo.Tylko na siebie.Bez słowa przytuliła się do niego, poruszona jego troską, po czym odsunęła się trochę i uśmiechnęła.- Dziękuję, Arch.Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczy twoja przyjaźń i moralne poparcie, jakie mi zawsze dawałeś.Zresztą nadal mi dajesz.- Odchrząknęła zakłopotana i dodała: - A Clee to rzeczywiście wspaniały facet, prawda?- Jeszcze jak! Nie znam porządniejszego mężczyzny niż Cleeland Donovan.Jak powiedziałaby moja mama, to prawdziwy mensch.Trzymając go za rękę, podeszła razem z nim do sofy i tam usiedli obok siebie.- Muszę przyznać - wyznała po chwili - że miałam pewne obawy.Lękałam się, że może nie uda mi się pogodzić tego wszystkiego.mojej pracy zawodowej i Clee, i przeprowadzki do Paryża, gdybyśmy postanowili wreszcie się pobrać.Ale jeśli mam być szczera, nawet mi tego nie zaproponował.- Daj mu choćby małą szansę, a z pewnością to zrobi.- Nie jestem tego taka pewna jak ty, Arch.Clee nie przepada za osiadłym trybem życia i ma ku temu powody.On.- Znam te powody - przerwał jej trochę zniecierpliwiony.- Mówił mi o nich wiele razy.Nie chciałby narażać swojej żony i rodziny na smutek i ból, gdyby miał zginąć podczas wykonywania obowiązków, a z drugiej strony nie potrafi zrezygnować z tego pełnego wyzwań, emocji i niebezpieczeństw zawodu fotoreportera wojennego.Czy to właśnie chciałaś mi przed chwilą powiedzieć?- Tak.Roześmiał się.- Clee mówił o tym wszystkim tak lekko, zanim wkroczyłaś w jego życie - a przynajmniej, zanim związałaś się z nim.Moim zdaniem, on nie był do tej pory nigdy zakochany tak naprawdę, po uszy.Ale teraz wszystko uległo zmianie, bo zakochał się w tobie, Nicky.Uwierz mi.On kocha cię bardzo mocno.Wiem o tym, bo znam tego człowieka na wskroś.I powiem ci coś jeszcze: Clee byłby gotów wywrócić dla ciebie swoje życie do góry nogami.Nicky przysłuchiwała się uważnie jego wywodom, ale teraz pokręciła głową i przygryzała w zamyśleniu wargę.- Och, sama już nie wiem.- Znowu umilkła, a po chwili zawołała: - W każdym razie Clee jest zagorzałym kawalerem! Wiesz, podobnie jak był nim Robert Capa.- Szczerze mówiąc, zorientowałem się już dawno, że Clee wzoruje się w życiu na Bobie Capie.Ale nie jestem pewien, czy tak jest nadal.- Arch pokręcił w zadumie głową.- Capa był niewątpliwie jego idolem jeszcze w czasach dzieciństwa i Clee zawsze dążył do tego, aby dorównać mu jako fotoreporter.Zwłaszcza tam, gdzie toczą się jakieś konflikty zbrojne.Wydaje mi się jednak, że to naśladownictwo przebiega jedynie na powierzchni, nie dociera zaś głębiej, do jego duszy.- Może masz rację.- Posłuchaj, Nick: Clee i Capa to dwa różne światy i dwie odmienne epoki.Naprawdę wierzę w to, że Clee założy rodzinę, poślubi jednak tylko taką kobietę, którą uzna za odpowiednią dla siebie.Moim zdaniem taką kobietą jesteś właśnie ty.Nicky zachowała milczenie.- Powiedz mi szczerze, kochanie - poprosił Arch.- Jakbyś zareagowała, gdyby Clee zaproponował ci małżeństwo?- Nie jestem pewna - odparła Nicky.- Mówię to teraz zupełnie szczerze: po prostu nie jestem jeszcze pewna.- Jeśli martwisz się o pracę w telewizji, to niepotrzebnie.Jakoś to załatwimy.Kontrakt zobowiązuje cię do przygotowania dwóch do czterech programów w ciągu roku.Wywiążesz się z tego bez trudu przebywając poza Nowym Jorkiem, na przykład w Paryżu albo gdzie indziej.Zastanów się nad tym: to właśnie robisz cały czas, obmyślasz tematykę programów relacjonując codzienne wydarzenia.Musiałabyś więc tylko zaplanować program, a potem przylecieć do nas na dwa, trzy tygodnie, najwyżej na miesiąc, aby zająć się jego realizacją.To wszystko.- Tak, wiem, Arch, zdaję sobie z tego sprawę.Ale jestem również korespondentem wojennym tej sieci telewizyjnej.W jaki sposób mogłabym pogodzić tę funkcję z przesiadywaniem w Paryżu?- Hmmm, no cóż.nad tym musiałbym się jeszcze dobrze zastanowić, przedyskutować to i owo z tobą, twoim agentem, Larrym Andersonem i z Joe Speightem.Z całą pewnością firma nie chciałaby cię utracić, tak więc kierownictwo będzie skłonne.pójść ci na rękę.Nie zapominaj również, że ATN dysponuje dużym przedstawicielstwem w Paryżu, nie wiem więc czemu nie mogłabyś pracować w tamtym biurze, gdyby to było konieczne.- Moim zdaniem, to propozycja godna rozważenia - przyznała.- Ty i Clee moglibyście wspólnie relacjonować rozmaite konflikty zbrojne.Pod tym względem masz większe kompetencje niż mnóstwo innych kobiet.I również Clee nie musiałby w tej sytuacji poświęcać dla ciebie swojej kariery.- To prawda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]