[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mam doskonały wzrok i wyczucie piękna- A jutro masz zabrać mnie tam, skąd widać morze.i zapewniam cię, że mówię szczerą prawdę.- Wyciągnął do niej Przytaknął i pobiegł za rozciągniętą kolumną zbieraczy.ramiona.- Chodź, piękna damo, zawiozę cię do domu.- Do jutra, Catherine.- Pomachał ręką w stronę wysokiego, Była brudna, spocona, zmęczona, a jednak widząc, jak Philippe jej chudego jak tyka chłopca.- Hej, Donato, zaczekaj!się przygląda, poczuła się nagle piękna.Piękna, czysta i tak młoda Wzruszona odprowadzała go wzrokiem, aż dołączył do starszego jak wtedy, gdy razem jechali powozem do Wersalu.Postąpiła krok chłopca.Michel czasami był psotnym, beztroskim dzieckiem, kiedy w jego stronę, potem następny, a po chwili stała już obok kasztana.indziej znów wydawał się posiadać głęboką mądrość.Trudno byłoby Philippe pochylił się, porwał ją w ramiona i posadził przed sobą na jej powiedzieć, którego Michela lubi bardziej.koniu, po czym chwycił lejce.- Catherine.- Oprzyj się o mnie.Nie bój się, nie spadniesz.Ja cię przytrzymam.Odwróciła się i zobaczyła siedzącego na koniu Philippe'a.ZaczerUsiadła sztywno i nie poddawała się ruchom konia, gdy zwierzę wieniła się, machinalnie ocierając dłonią spocone czoło.Nagle pokhisowało drogą.Philippe przytrzymywał ją bardzo delikatnie, uświadomiła sobie, że jej suknia jest zakurzona i poplamiona trawą, jednak przeniknął ją dziwny lęk.Nie ma się czego bać, powtarzała a warkocz zaczyna się rozplatać.w duchu.To Philippe, delikatny, subtelny, miły i rycerski.Dlaczego- Dzień dobry, Philippe.Jutro skończymy zbierać kwiaty na tym więc się bała? Nie była tak napięta, gdy leżała naga w łóżku obok polu.Czyż te róże.Francois Etcheleta.- Chyba dość już tego, Catherine - przerwał jej.- Nie chciałem Lecz Francois Etcheleta nie było już w jej życiu.Teraz jej światem się wtrącać widząc, jak jesteś zadowolona, ale musisz pamiętać, że stało się Yasaro.Yasaro, kwiaty, mały Michel i Philippe, który byłlada dzień staniesz się tu panią.Chyba nie chcesz, żeby zbieracze wcieleniem męskich cnót.zapamiętali cię jako równą sobie?Powoli, z wahaniem, oparła się o szeroki tors Philippe'a i próbowała- A dlaczegóż by nie? -, Nerwowo wytarła brudne dłonie w spódsię odprężyć, a on zmusił konia do szybszego biegu.nicę sukni.- Oni muszą czuć respekt przed tobą.Wierz mi, spoufalanie się z nimi może być bardzo niekorzystne dla twojej przyszłej pozycji.K t o mieszka w tym ślicznym domku? - zapytała rozmarzonym- Wierzę ci, ale.Ja chcę to robić, Philippe.głosem Catherine, wskazując mały budynek u stóp skały, na której stali.Uśmiechnął się bezradnie.Klasyczne rysy jego twarzy nabrały Michel obojętnie popatrzył na niewielką, krytą strzechą chałupkę nowego uroku.w cieniu cyprysów.- W takim razie nie ma rady, rzeczywiście musisz to robić.Piękne- Nikt.To Maisonette des Fleurs.334335w^IRISJOHANSENBURZA- Cłiatka kwiatów?- Nie powiedziałem, że nie jest dobrym człowiekiem.Wszyscy- Jest własnością monsieur Płiilippe'a.On często tu przycliodzi.-zbieracze uważają, że jest dobry i sprawiedliwy.Cłiciałem tylko Miciiel pociągnął Cattierine ku krawędzi skały i wskazał ręką towiedzieć, że on lubi kwiaty, ale icłi nie rozumie.- Cłiwyciłw przeciwnym kierunku.- Tam jest morze.Dzisiaj ledwie je widać.^atherine za rękę.- Cłiodź, cłicę pobiegać.Muszę przyprowadzić cię tutaj jeszcze raz, kiedy będzie lepsza Roześmiała się bezradnie, lecz po chwili wahania dała się pociągnąć widoczność.a rękę i biegła z zawrotną szybkością w dół zbocza, w stronę domu.Catlierine szybko odwróciła się we wskazanym przez Micłiela'o jakimś czasie zdała sobie sprawę, że Michel nie trzyma jej już za kierunku, osłaniając oczy daszkiem z dłoni.Cłiociaż mgiełka ękę, lecz nie przestała biec, poddając twarz ciepłym promieniom zasnuwająca góry i miasto Cannes zgęstniała i rozmyła kontury linii iłońca i podmuchom wiatru rozwiewającym jej włosy i upajając się brzegowej, efekt wywołany przez przyćmione światło słońca igrające sapachem bergamot.na wodzie i zmieniające kobaltowy błękit Morza Śródziemnego Nie biegła tak od tamtej nocy w klasztorze, kiedy.Potknęła się, w odcień wypolerowanej stali wręcz zapierał dech.;dy stanęły jej przed oczami sceny rozgrywające się tamtej nocy.- I tak jest piękne.Juliette byłaby szczęśliwa mogąc je namalo'oczuła ściskanie, niemal ból żołądka, który jednak nagle zniknął.wać.- Nagle zdała sobie sprawę, że od jakiegoś czasu myślała Coszmar tamtej nocy miała już za sobą.Dzisiejszego pięknego 0 Juliette z łagodną tkliwością, bez gwałtownej potrzeby natychmiasjopołudnia w Yasaro nic nie mogło wydać jej się bardziej odległe.towego zobaczenia się z przyjaciółką.- Chciałabym, żeby Juliette Ta potworność nigdy nie zbliży się do Yasaro ani żyjących tu mogła przyjechać do Yasaro.Moglibyśmy jej pokazać tyle pięknych ludzi.zakątków, Michel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]