[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej samej chwili skończyło się działanie promienia i ludzie odzyskali przytomność.Milica przede wszystkim dostrzegła dorosłego Udałowa, który usiłował wstać z podłogi u stóp swojej żony.Zobaczyła go i rozpłakała się, lękając się przenieść wzrok na Saszeńkę i nie śmiejąc nawet poruszyć ręką.Wanda zaś zobaczyła męża i gorzko krzyknęła.Z mgły, niczym bajkowy rycerz z morskiej fali, wyłonił się Ałmaz Bity.Poklepał się po ramionach, przeciągnął i zapytał:- No cóż, wędrowcze, nie udało ci się?Człowiek pobiegł wzrokiem za jego spojrzeniem, dostrzegł smukłą sylwetkę Heleny, usłyszał glos Wani: “Wszystko w porządku, babciu, nie martw się.Jesteś tak samo ładna”.Wtedy powiedział:- Zrobiłem wszystko tak, jak powinienem zrobić.- Nie udało się! - wrzasnął kruk.Sądzę - ciągnął człowieczek rzeczowym tonem - że do poprzedniego stanu wrócili jedynie ci osobnicy, którym młodość była niepotrzebna.Pozostali podświadomie potrafili przeciwstawić się działaniu żółtego promienia.- Dobra, dobra, pewnie się lepiej na tym znasz - rzucił pobłażliwie Ałmaz.- No i jak, Udałow, teraz jesteś zadowolony?- Zadowolony - odpowiedziała za niego Ksenia i nie mogąc powstrzymać się od płaczu, zaczęła powtarzać: - Wrócił mój zajączek, wrócił.Niech cię dotknę.- Daj spokój, daj spokój - mruknął Udałow zażenowany tym, iż żona używa słów zastrzeżonych dla sytuacji intymnych.- Przecież mówiłem, że wszystko się ułoży.- Chyba dobrze się stało - powiedział Stiepan Stiepanowicz.- Ale to przecież niesprawiedliwe - zaoponował Sawicz.- Za co właśnie mnie to spotkało? Przecież pragnąłem pozostać młody nie mniej niż Wanda lub Helena.- Nie martw się, mój drogi - powiedziała mu Wanda i jej białe zęby błysnęły w ciemności.- Kocham cię.Taki nawet jeszcze bardziej mi się podobasz.- Zrobiłem wszystko, co mogłem - powiedział raz jeszcze człowiek z kosmosu cofając się ku skrajowi lasu i rozsuwając gałęzie świerków.- Odlatuję, Ałmazie Fiedotowiczu, mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy.W bardziej sprzyjających okolicznościach.- Dziękuję ci - powiedział Ałmaz.- Nie ma za co - odparł człowiek.- Proszę się nie gniewać za kłopot, który panu sprawiliśmy - powiedziała Szuroczka.- Drobiazg.- Dziękuję za Korneliusza - powiedziała Ksenia.- Bo co bym zrobiła z trzema dzieciakami bez męża?Człowiek uśmiechnął się smutno i rozpłynął w ciemności.36W jakieś dwadzieścia minut później Grubin ponownie zaczął dorzucać do paleniska.Musiał się spieszyć, żeby zdążyć na moskiewski pociąg.Krzątał się przy kotle, a Milica trzymała świeczkę osłaniając jej płomyk przed wiatrem.Palce przeświecały różowo, a oświetlona od dołu twarz stała się zagadkowa.Grubin kręcił głową i Amaz zaczął gderać, żeby zajął się robotą zamiast gapić się na księżniczkę.- Zaczekam tu na ciebie - powiedział Sawicz do żony.- Jedźcie sami.Muszę pomyśleć, przemyśleć bardzo wiele rzeczy.- On ma kompleks niższości - poskarżyła się Wanda Helenie, bo niby komu miała się poskarżyć? - Różnica wieku między nami nie jest znów taka wielka.Mamy przed sobą co najmniej dwadzieścia lat szczęśliwego pożycia.Powiedz, Lena, czy jestem złą żoną?- Nie namawiaj go - powiedziała Helena Siergiejewna.- Niech zostanie.- A jak popełni samobójstwo?- Nie popełni - powiedział Ałmaz.- Nie lubię, kiedy się o mnie mówi jak o nieobecnym - powiedział Sawicz i odwrócił się, żeby odejść, ale Wanda go dopędziła.Udałow obejmował Ksenię w talii i mówił do Grubina gorączkowym tonem, jakby stal na peronie u drzwi odchodzącego pociągu:- Powiem naszym, sąsiadom z domu, żeby się nie denerwowali, i rybki będę karmił.Za światło zapłacę, nie bój się.I za mieszkanie.Oddasz po powrocie.Pisz listy, Sasza.Szkoda, że nie wypiliśmy na drogę.- Ciągle tylko o jednym myślisz - powiedziała Ksenia czule.- Nic, tylko byś pił.- Pewnie się bardzo bałeś, Saszeńka? - zapytała Milica zdmuchując świecę.- Nie - odparł Grubin z udawaną beztroską.- Pamiętałem, że mamy w walizce próbki eliksiru.Powtarzałem w duchu tabliczkę mnożenia, żeby Przybysz z Kosmosu nie przeczytał moich myśli.W najgorszym razie odłożylibyśmy młodość na jakieś dwa lub trzy lata.- Ja bym nie zdążyła - powiedziała Milica takim tonem, jakby chodziło o kogoś innego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]