[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wystarcza³a ju¿ nawet walecznoœæ ¿o³nierzy, dobrzewybrane pozycje obronne czy dok³adne zaplanowanie bitwy.Demonów by³o po prostuzbyt wiele, a si³y elfów niewystarczaj¹ce.Ander spojrza³ szybko na ojca, ale król go nie widzia³.Zacisn¹³ rêce naga³¹zce Ellcrys i ca³¹ uwagê skupi³ na rozgrywaj¹cej siê na dnie w¹wozu bitwie.Obronna linia elfów zaczyna³a siê niebezpiecznie za³amywaæ.U¿ywaj¹c broniwyci¹gniêtej z martwych cia³, kawa³ków ska³, drewnianych maczug, zêbów, pazurówi zwierzêcej si³y, demony torowa³y sobie drogê przez topniej¹ce szeregiobroñców.Trzymany do tej pory w rezerwie oddzia³ Wolnych Strzelców rzuci³ siêz bojowym okrzykiem w sam œrodek bitwy.A liczba demonów stale ros³a.— Nie utrzymamy siê — mrukn¹³ Eventin i wyda³ komendê do wycofania siê.— Trzymaj siê blisko — szepn¹³ nagle Allanon do Andera.W tym samym momencie demony przedar³y siê przez lewe skrzyd³o i ruszy³y wstronê mê¿czyzn stoj¹cych przy wejœciu do kanionu.Stra¿ przyboczna os³oni³akróla i Andera, a po bokach, w odleg³oœci paru kroków, stanêli Dardan i Rhoe,trzymaj¹c w d³oniach krótkie, lœni¹ce miecze.Ksi¹¿ê rzuci³ na ziemiê sztandari doby³ swej w³asnej broni.Czu³ pot sp³ywaj¹cy pod kolczug¹ i suchoœæ wustach.Nagle Allanon wysun¹³ siê do przodu i podniós³ rêce.Czarne szaty druidapowiewa³y na wietrze, a z palców tryska³ niebieski ogieñ.Ziemia wokó³napastników eksplodowa³a, a ze ska³ uniós³ siê dym, który rozwia³ siê pochwili, ods³aniaj¹c martwe cia³a.Nie wszystkie jednak demony poleg³y.Te,które ocala³y, waha³y siê przez chwilê niepewne, co uczyniæ; czy wracaæ donacieraj¹cej œrodkiem hordy, czy te¿ atakowaæ.W tym momencie szeregi elfówzwar³y siê za nimi na nowo i demony nie mia³y ju¿ odwrotu.Wrzeszcz¹c zwœciek³oœci, rzuci³y siê na przyboczn¹ stra¿ króla.Rozgorza³a rozpaczliwawalka.Bestie pada³y jedna za drug¹ pod ciosami wojowników, jednak¿e kilkazdo³a³o siê przedrzeæ i przypuœciæ atak na Eventina.Ma³y, czarny goblinskoczy³ na Andera, siêgaj¹c szponami do jego gard³a.Ksi¹¿ê doby³ miecza iodpar³ atak, ale stwór zerwa³ siê i znowu natar³.Wtedy jeden z ¿o³nierzystra¿y przybocznej stan¹³ miêdzy nimi i jednym pchniêciem przygwoŸdzi³ demonado ziemi.Ander zachwia³ siê ogarniêty strachem, obserwuj¹c, jak bitwa zbli¿a siê corazbardziej.Lewe skrzyd³o ponownie siê za³ama³o i Allanon jeszcze raz musia³u¿yæ swej mocy.Na napastników buchn¹³ niebieski ogieñ i prze³êcz wype³ni³a siêokrzykami bólu.Kilku hordom demonów uda³o siê zadaæ straty prawej flance iteraz desperacko zmierza³y w dó³ zbocza, by pomóc swym towarzyszom okr¹¿onymprzez elfijska obronê.Ander zamar³.Przyboczna stra¿ króla by³a zbyt s³aba, byje wszystkie powstrzymaæ.Wtem, zupe³nie nieoczekiwanie, Eventin upad³ bez przytomnoœci na ziemiê,trafiony w skroñ maczug¹ rzucon¹ przez jednego z napastników.Gdy z rêkiwypad³a mu czarodziejska ga³¹zka Ellcrys, z garde³ demonów wydoby³ siêtriumfalny ryk i stwory rzuci³y siê do bitwy ze zdwojon¹ wœciek³oœci¹.Szeœciuz nich uda³o siê zbli¿yæ do rannego króla, by zadaæ mu ostateczny cios.Lecz Ander, zapomniawszy o w³asnym strachu, by³ ju¿ przy ojcu z twarz¹ p³on¹c¹furi¹.Rzuci³ siê na pierwszych napastników — czarne gobliny, takie same jakten, który omal nie zabi³ go kilka minut wczeœniej — i od razu zdo³a³ uœmierciædwóch, zanim reszta siê zorientowa³a, co siê sta³o.Potem jak oszala³y rzuci³siê na pozosta³ych, odrzucaj¹c ich od le¿¹cego króla.Przez chwilê zapanowa³ chaos.Linia obronna by³a zmuszona siê wycofaæ zewzgórza prawie do wejœcia prowadz¹cego do kanionu.Demony par³y naprzód,wycinaj¹c w pieñ zagradzaj¹ce im drogê elfy i wrzeszcz¹c z szaleñczej radoœcina widok le¿¹cego Eventina.Ander walczy³ zawziêcie, by trzymaæ nacieraj¹cepotwory z dala od rannego ojca.W zapamiêtaniu i furii potkn¹³ siê o jednego zmartwych napastników i pad³ na ziemiê.Demony natychmiast na niego naskoczy³y.Drapa³y swymi ostrymi szponami, rozdzieraj¹c zbrojê, i przez chwilê Andermyœla³, ¿e to ju¿ koniec.Ale Dardan i Rhoe zdo³ali siê przedrzeæ do niego irozpêdziæ bestie.Oszo³omiony ksi¹¿ê przeczo³ga³ siê do miejsca, gdzie le¿a³król, i przyklêkn¹³ przy nim, wstrz¹œniêty i przepe³niony rozpacz¹.Poszuka³ poomacku pulsu.Serce starego cz³owieka bi³o, ale bardzo s³abo i powoli.Ojciec¿y³ jeszcze, ale ju¿ by³ stracony dla Andera i dla elfów; ich król, jedyny,który móg³ ich ocaliæ przed tym potwornym pogromem.Po chwili przy ksiêciu znalaz³ siê Allanon.Pomóg³ mu wstaæ, a potem wrêczy³podniesion¹ z ziemi ga³¹zkê Ellcrys.— PóŸniej bêdziesz siê smuciæ, ksi¹¿ê elfów — powiedzia³ druid, zbli¿ywszy sw¹œniad¹ twarz do twarzy Andera.— Teraz musisz przej¹æ dowodzenie.Szybko!Wycofaj armiê do kanionu.Ander chcia³ siê sprzeciwiæ, ale powstrzyma³ siê.To, co zobaczy³ w oczachdruida, przekona³o go, ¿e nie jest to ani czas, ani miejsce na k³Ã³tnie.Przytakn¹³ wiêc bez s³owa i rozkaza³, by zaniesiono ojca w bezpieczne miejsce.Potem zebra³ dooko³a siebie stra¿ przyboczn¹ i wys³a³ pos³añców na oba skrzyd³aelfijskiej obrony z rozkazem odwrotu.Z Allanonem przy boku zaj¹³ pozycjê uwylotu w¹wozu, gdzie, widoczny dla walcz¹cych, móg³ kierowaæ bitw¹
[ Pobierz całość w formacie PDF ]