[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic nie mówili o wodospadzie - zauwa¿y³a babcia.- Uznali pewnie, ¿e same go znajdziemy - odpar³a niania Ogg.Szybko spakowa³aswoje rzeczy i za kark podnios³a Greeba z dna.-Przeciêtny krasnolud zawszejest oszczêdny w s³owach.Dziêki bogom, ¿e czarownice p³ywaj¹ w wodzie.Zreszt¹ wiedzieli, ¿e mamy miot³y.- Wy macie miot³y - przypomnia³a babcia Weatherwax.- Niby jak mam uruchomiæswoj¹ w ³Ã³dce? Przecie¿ nie mogê tu biegaæ.I przestañ siê tak rozpychaæ, bo wkoñcu nas.- Zabierz nogê, Esme.£Ã³dka zako³ysa³a siê gwa³townie.Magrat nie traci³a równowagi.Wyjê³a ró¿d¿kê w chwili, kiedy przez burtêprzela³a siê niedu¿a fala.- Nie martwcie siê - uspokoi³a starsze kole¿anki.- U¿yjê ró¿d¿ki.Chyba ju¿rozumiem, jak dzia³a.- Nie! - krzyknê³y chórem babcia Weatherwax i niania Ogg.Rozleg³ siê g³oœnyplusk.£Ã³dka zmieni³a kszta³t.a tak¿e kolor.Teraz by³a jasnopomarañczowa.- Dynie! - wrzasnê³a niania Ogg, wolno zsuwaj¹c siê do wody.- Znowu teprzeklête dynie!***Lilith wyprostowa³a siê.Lód na brzegach rzeki nie by³ tak wygodny jak lustro,ale wystarcza³.No dobrze.Nijaka dziewczyna, bardziej siê nadaj¹ca na podopieczn¹ wró¿kichrzestnej, ni¿ do pe³nienia jej roli.I ta ma³a starucha w typie sprz¹taczki,która upija siê i œpiewa.No i ró¿d¿ka, której ta g³upia dziewczyna nie potrafiu¿ywaæ.To irytuj¹ce.Wiêcej nawet: to poni¿aj¹ce.Z pewnoœci¹ Dezyderata i pani Gogolmog³y znaleŸæ kogoœ lepszego.Status cz³owieka okreœla siê na podstawie si³yjego wrogów.Oczywiœcie, jest jeszcze ona.Po tylu latach.Naturalnie.Godzi³a siê z tym.Poniewa¿ musi ich byæ trzy.Trzy to wa¿na liczbadla opowieœci.Trzy ¿yczenia, trzech ksi¹¿¹t, trzy œwinki, trzy zagadki.trzyczarownice.Panna, matka i.i ta trzecia.To jedna z najstarszych opowieœci.Esme Weatherwax nigdy nie rozumia³a opowieœci.Nigdy nie rozumia³a, jakrzeczywiste s¹ odbicia.Gdyby umia³a to poj¹æ, prawdopodobnie w tej chwilirz¹dzi³aby œwiatem.- Ci¹gle patrzysz w lustra! - odezwa³ siê nad¹sany glos.- Nie znoszê, kiedytak ci¹gle patrzysz w lustra.Duc wyci¹gn¹³ siê na fotelu w rogu - ca³y w czarnym jedwabiu, z dobrzeumiêœnionymi nogami.Normalnie Lilith nikomu nie pozwala³a wchodziæ do swegolustrzanego gniazda, ale formalnie to przecie¿ jego zamek.Poza tym byt zbytpró¿ny i zbyt g³upi, ¿eby poj¹æ, co siê dzieje.Tego dopilnowa³a.Aprzynajmniej tak jej siê wydawa³o.Ostatnio zaczyna³ zbyt wiele rozumieæ.- Nie wiem, czemu musisz to robiæ - poskar¿y³ siê.- Zawsze myœla³em, ¿e doczarów wystarczy wskazaæ coœ i ju¿.Lilith w³o¿y³a kapelusz i poprawi³a go przed lustrem.- W ten sposób jest bezpieczniej - wyjaœni³a.- Czar jest samowystarczalny.Kiedy korzystasz z magii luster, nie musisz polegaæ na nikim oprócz siebie.Dlatego nikt jeszcze nie zdoby³ œwiata z pomoc¹ czarów.na razie.Próbuj¹czerpaæ moc.z innych miejsc.Ale zawsze musz¹ zap³aciæ pewn¹ cenê.Zlustrami jest inaczej, tu nie spogl¹da na ciebie nikt prócz twojej w³asnejduszy.Opuœci³a woalkê.Kiedy wychodzi³a poza bezpieczn¹ os³onê luster, wola³azachowywaæ anonimowoœæ.- Nienawidzê luster - mrukn¹³ Duæ.- Dlatego ¿e mówi¹ ci prawdê, mój ch³opcze.- Wiêc to okrutne czary.Lilith u³o¿y³a woalkê w zalotne fa³dy.- O tak.Z lustrami ca³a moc pochodzi z ciebie.Nie ma sk¹d siê braæ -powiedzia³a.- Kobieta z bagien czerpie j¹ z bagna.- Ha! I to bagno j¹ kiedyœ poch³onie.Sama nie rozumie, co robi.- A ty rozumiesz?Poczu³a dumê.Naprawdê mia³ do niej pretensje! Rzeczywiœcie wykona³a dobr¹robotê.- Rozumiem opowieœci - odpar³a.- To mi wystarczy.- Ale nie sprowadzi³aœ mi dziewczyny - przypomnia³ Duæ.- Obieca³aœ midziewczynê.A wtedy wszystko siê skoñczy, bêdê móg³ spaæ w normalnym ³Ã³¿ku inie bêdê ju¿ potrzebowa³ odbijaj¹cych czarów.Có¿, nawet dobra robota mo¿e siê okazaæ przesadzona.- Masz ju¿ doœæ czarów? - spyta³a s³odko Lilith.- Chcia³byœ, ¿ebym przesta³a?To naj³atwiejsza rzecz, na œwiecie.Znalaz³am ciê w rynsztoku.Wolisz, ¿ebymciê tam odes³a³a?Panika wykrzywi³a mu twarz.- Nie o to mi chodzi³o! Ja tylko.Przecie¿ wtedy wszystko bêdzie prawdziwe.Wystarczy jeden poca³unek, mówi³aœ.Nie rozumiem, dlaczego tak trudno tozorganizowaæ.- Odpowiedni poca³unek w odpowiedniej chwili - stwierdzi³a Lilith.- Nie udasiê, jeœli chwila nie bêdzie w³aœciwa.Uœmiechnê³a siê.Duc dr¿a³ - czêœciowo z po¿¹dania, g³Ã³wnie ze zgrozy, a trochêz powodu swego dziedzictwa.- Nie martw siê - pocieszy³a go.- To nie mo¿e siê nie zdarzyæ.- A te czarownice, które mi pokaza³aœ?- S¹ tylko.czêœci¹ opowieœci.Nie martw siê nimi.Opowieœæ je wch³onie.A tyzdobêdziesz dziewczynê dziêki opowieœciom.Czy to nie piêkne? ChodŸmy ju¿.Musisz przecie¿ sprawowaæ rz¹dy.Zrozumia³ intonacjê: to by³ rozkaz.Wsta³, poda³ jej ramiê i razem zeszli dopa³acowej sali przyjêæ.Lilith by³a dumna z Duca.Oczywiœcie, pozosta³ ten k³opotliwy problem nocny,poniewa¿ kiedy spa³, s³ab³o jego pole morficzne.Ale na razie nie byt topowa¿ny k³opot.K³opot sprawia³y zwierciad³a, które pokazywa³y go w prawdziwejpostaci, lecz z tym poradzi³a sobie bez trudu, zakazuj¹c wszelkich lusteroprócz jej w³asnych.No i oczy.Z oczami nic nie mog³a zrobiæ.Praktycznie¿adne czary nie potrafi³y zmieniæ oczu.Najlepsze, co zdo³a³a wymyœliæ, tookulary z przydymionymi szk³ami.Mimo wszystko by³ jej wielkim dzie³em.I czu³ tak wielk¹ wdziêcznoœæ.By³a dlaniego dobra.Przede wszystkim zrobi³a z niego mê¿czyznê.***Nad rzek¹, nieco poni¿ej wodospadu - drugiego co do wysokoœci na ca³ym Dysku iodkrytego przez znanego podró¿nika Guya de Yoyo [12 Oczywiœcie, licznemiejscowe krasnoludy, trolle, okoliczni mieszkañcy, traperzy, myœliwi izwyczajnie zagubieni w górach od tysiêcy lat odkrywali go praktyczniecodziennie, ale nie byli podró¿nikami, wiêc siê nie licz¹.] w Roku ObrotowegoKraba - babcia Weatherwax siedzia³a przy niewielkim ognisku z rêcznikiem naramionach i parowa³a.- Zawsze s¹ jakieœ jasne strony - powiedzia³a niania Ogg.- Przynajmniejtrzyma³am swoj¹ miot³ê i ciebie równoczeœnie.A Magrat mia³a swoj¹.Gdyby nieto, ogl¹da³ybyœmy teraz wodospad od do³u.- Œwietnie.Pocieszy³aœ mnie - zapewni³a babcia, a oczy b³ysnê³y jej groŸnie.- To w³aœciwie przygoda.- Niania uœmiechnê³a siê zachêcaj¹co.- Pewnego dniabêdziemy to wszystko wspominaæ i pêkaæ ze œmiechu.- Œwietnie - powtórzy³a babcia.Niania roztarta œlady pazurów na ramieniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]