[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego nalegałem, żebyś mnie tam odwiózł, zamiast wlec do szpitala.Bałem się, że pod moją nieobecność właściciel umieści w tym lokum innego gościa.15 Przełożył Kazimierz Romaniuk.- Sacrebleu! - zawołał hrabia.- Malcolm i ja musimy jak najszybciej pojechać tam i opróżnić skrytkę.- Słuszna uwaga - przytaknął z powagą Nicolas.- Sam jestem zbyt osłabiony, żeby to zrobić.Wicehrabia Ugo zapewne nie domyślił się jeszcze, kto zaatakował go w ogrodzie margrabiny, lecz doskonale wie, czego szukałem.Dojdzie po nitce do kłębka i zacznie podejrzewać, że tajemniczy napastnik ma jeden z krzyży.Prędzej czy później trafi „Pod Wrednego Sępa”.Jedno mnie zastanawia: ile jest tych krucyfiksów?- Pamiętacie, co mówiłem o bractwie Synów Izydy, czcicielach Serca Chepri? Pan Quimby uważa, że wykonano po jednym krucyfiksie dla każdego z ocalałych braci, a więc powinno ich być dziewięć!- Aż tyle? - zdumiała się Ariana.- Wszystkie razem stanowią klucz do tajemnicy zamkniętej.na dziewięć spustów.Oprócz pana Quimby’ego hipotezę o dziewięciu kluczach za sensowną uważa pan Rosenkranz, doskonały jubiler i znawca cennych precjozów, a.także ich wspólny przyjaciel Boniface Cavendish, księgarz z Old Bond Street.- Co ja słyszę? - wtrąciła drwiąco pani Black-friars.- Czyżby cały Londyn znał nasze rodzinne tajemnice? Synu, czy ty masz dobrze w głowie? Uprzedzałam cię, że Foscarelli to ludzie niebezpieczni.Kiedy trafią na twój ślad, dla zdobycia szmaragdu nie cofną się przed żadną nikczemnością! Wierz mi, Malcolmie!- Masz rację, mamo, ale zapewniam, że moi trzej przyjaciele to ludzie godni zaufania, którym można powierzyć każdy sekret.Są mi bardzo pomocni.Bez nich daleko bym nie zaszedł, bo poszukiwania wymagają ogromnej wiedzy, której nie mam.Na przykład bractwo Synów Izydy.- Teraz dopiero uświadomiłam sobie, że ma-damePolgar wspomniała o nich, kiedy mi wróżyła podczas balu - wpadła mu w słowo Ariana.- Naprawdę? Co mówiła? - Malcolm pochylił się w jej stronę.- Pan Quimby jest ciekawy wszystkiego, co dotyczy owej tajemniczej damy, a ja podzielam jego zainteresowanie.Pamiętacie, jak podczas wieczoru dyskusyjnego wypytywała al-Walida o rozmaite szczegóły dotyczące SercaChepri?- Na krótko przed opuszczeniem Paryża ma-man.- Ariana spojrzała niepewnie na hrabinę i zapytała półgłosem: - Czy nadal mogę cię tak nazywać?- Ma petite, będę dumna i szczęśliwa, jeśli zechcesz uważać mnie za swoją matkę - zapewniła Helene ze łzami w oczach.- Nie ja cię urodziłam, ale czuwałam nad tobą przez te wszystkie lata.Innej matki nie pamiętasz.- To prawda.- odparła z wahaniem Ariana.- Kiedy próbuję przypomnieć sobie twarze i postaci rodziców, widzę tylko cienie.Nie pamiętam także pana Ravenera.to znaczy mojego brata, ale jestem szczęśliwa, że się odnaleźliśmy - dodała z uśmiechem.- Ja również, siostrzyczko - zapewnił rozpromieniony Nicolas.- Madame Polgar wspomniała o dalekiej podróży.Mam trafić do kryjówki, w której przed wiekami ukrył się smok.Zapewne chodzi o zamek Dundragon.Malcolm nam o nim opowiadał.Pamiętasz, Collie, jak wypłynęliśmy na jezioro „Czarodziejką”? Pokazywałeś mi wtedy stare zamczysko.Wspomniałeś, że Dundragon znaczy twierdza smoka.- Tak, Ano.- Malcolm uśmiechnął się lekko.- Od dzieciństwa nikt mnie nie nazywał zdrobniałym imieniem.Aż trudno uwierzyć, że spotkałem znowu odważną, ciekawską dziewczynkę, która dawno temu popłynęła ze mną na ryby.Ariana zarumieniła się mocno, kiedy uświadomiła sobie, jak go nazwała.- Wybacz.Malcolmie.- Proszę, mów mi Collie.- A ty nazywaj mnie Aną.- Postanowione.A wracając do Synów Izydy.Ariana przytoczyła ze szczegółami przepowiednię madame Polgar.- Moim zdaniem, członkowie bractwa zamierzali z czasem odnowić stowarzyszenie i wydobyć szmaragd z ukrycia - zauważył roztropnie Nicolas, gdy jej opowieść dobiegła końca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]