[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Nie chciałbym sprawiać pani cierpienia, doprowadzając go na szubienicę.Zapadła niezręczna cisza.Finree zerknęła na pułkownika Brinta, a następnie na lorda gubernatora Meeda, zastanawiając się, czy którykolwiek z nich wystąpi w obronie Hala w podziękowaniu za jego niezachwianą lojalność.Brint przynajmniej miał w sobie na tyle przyzwoitości, że się zawstydził.Z kolei Meed wyglądał na zachwyconego.- W całej armii Jego Królewskiej Mości nie znajdzie pan bardziej lojalnego człowieka- wykrztusił w końcu.- Bardzo się cieszę.Lojalność to ważna sprawa w wojsku.Podobnie jak zwycięstwo.-Bayaz popatrzył surowo na zgromadzonych oficerów.- To nie jest nasz najlepszy dzień, panowie.Zdecydowanie nie.- Generał Jalenhorm przeliczył się z siłami - odezwał się Mitterick, niepytany i bez krztyny współczucia, co było dla niego typowe.- Nie powinien był pozwolić, żeby wojsko tak się rozproszyło.- Generał Jalenhorm wykonywał moje rozkazy - warknął marszałek Kroy i Mitterick musiał zamilknąć z naburmuszoną miną.- Rzeczywiście przeliczyliśmy się z siłami, a Północni nas zaskoczyli.- Pani herbata.- Filiżanka trafiła do ręki Finree, a służący Bayaza skrzyżował z nią spojrzenia.Miał dziwne oczy, jedno niebieskie, a drugie zielone.- Jestem pewien, że pani mąż jest niezwykle lojalnym, uczciwym i pracowitym człowiekiem - szepnął z wyjątkowo mało służalczym uśmieszkiem, jakby opowiadał żart zrozumiały tylko dla nich dwojga.Finree nie wiedziała, o co mu może chodzić, ale mężczyzna już się wycofał z dzbankiem w dłoni, by napełnić filiżankę Bayaza.Finree ściągnęła usta, sprawdziła, czy nikt na nią nie patrzy, po czym ukradkiem wylała zawartość naczynia na ścianę.-.Mieliśmy bardzo ograniczone możliwości.- mówił jej ojciec -.biorąc pod uwagę potrzebę pośpiechu, którą narzuciła nam Zamknięta Rada.Bayaz mu przerwał:- Potrzeba pośpiechu jest faktem, marszałku Kroy.Co prawda, politycznej natury, ale nie czyni go to mniej zobowiązującym.- Siorbnął herbatę zaciśniętymi ustami, ale w pomieszczeniu panowała taka cisza, że było słychać nawet skaczące pchły.Finree żałowała, że nie zna tej sztuczki, a słuchacze nie poświęcają każdej jej wypowiedzi pełnej uwagi, zamiast zmuszać ją do pokornego znoszenia ciągłych zmian tematu, fałszywych uprzejmości i lekceważących komentarzy.- Jeśli murarz zbuduje ścianę na pochyłym zboczu i ta się zawali, nie może narzekać, że stałaby przez tysiąc lat, gdyby tylko mógł ją wznieść na równym terenie.- Bayaz ponownie siorbnął herbatę.- Podczas wojny teren nigdy nie jest równy.Finree czuła niemal fizyczną potrzebę, by pośpieszyć ojcu z pomocą, zupełnie jakby miał na plecach osę wymagającą rozgniecenia, ale ugryzła się w język.Drażnienie się z Meedem to jedno.Drażnienie się z Pierwszym z Magów to coś zupełnie innego.- Nie miałem zamiaru się usprawiedliwiać - odparł jej ojciec sztywno.- Biorę pełną odpowiedzialność za porażkę i doznane straty.- Postawa ze wszech miar godna pochwały, ale bezużyteczna.- Bayaz westchnął, jakby strofował niegrzecznego wnuka.- Wyciągnijmy z tego naukę, panowie.Zapomnijmy o wczorajszych porażkach i skupmy się na jutrzejszych zwycięstwach.- Wszyscy pokiwali głowami, jakby nigdy nie słyszeli niczego równie doniosłego, nawet ojciec Finree.Oto prawdziwa potęga.Nie pamiętała, by kiedykolwiek tak szybko kogoś znienawidziła, a jednocześnie zaczęła tak bardzo podziwiać.* * *Dow zwołał naradę wokół dużego ogniska rozpalonego w dole pośrodku Bohaterów.Powietrze drżało z gorąca oraz syczało i skwierczało pod wpływem mżawki.Wśród zgromadzonych panowała nerwowa atmosfera, trochę jak u gości weselnych, a trochę jak u osób oglądających wieszanie.Blask ognia i cienie upodabniają ludzi do diabłów, a Gnat niejednokrotnie był świadkiem tego, że również prowokują do diabelskich zachowań.Wszyscy byli obecni - Reachey, Dziesięć Sposobów, Szalka i Calder, Żelaznogłowy, Rozciętostopy oraz około czterdziestu Imiennych.Najsłynniejsze nazwiska i najbardziej surowe oblicza na Północy, nie licząc kilku, którzy pozostali na wzgórzach, oraz kilku kolejnych, którzy dołączyli do wrogów.Glama Złoty najwyraźniej uczestniczył w walce.Jego twarz wyglądała tak, jakby ktoś użył jej jako kowadła.Lewy policzek niemal w całości zakrywał ślad po uderzeniu, usta były rozcięte i opuchnięte, siniaki zaczynały rozprzestrzeniać się po skórze.Żelaznogłowy patrzyłz kpiącym uśmiechem na drugą stronę kręgu chytrych twarzy, jakby nigdy nie widziałniczego piękniejszego od złamanego nosa Złotego.Niechęć, którą odczuwała do siebie ta dwójka, zatruwała wszystko wokół.- Co tutaj robisz, starcze? - mruknął Calder, gdy Gnat usadowił się obok niego.- Nie mam pojęcia.Oczy nie służą mi już tak dobrze jak dawniej.- Gnat chwycił za sprzączkę paska i rozejrzał spod przymrużonych powiek.- To nie tutaj przychodzimy się wysrać?Calder parsknął.- Tutaj przychodzimy, żeby porozmawiać.Ale jeśli chcesz spuścić spodnie i zrzucić Broddowi Dziesięć Sposobów na buty trochę pasty do polerowania, to nie będę cię powstrzymywał.Czarny Dow wyszedł z cienia, okrążając Tron Skarlinga i ogryzając kość.Rozmowy ucichły, po czym całkowicie ustały, tak że w pomieszczeniu rozlegało się tylko trzaskanie i chrupot płonących drew oraz niewyraźne echa pieśni docierające spoza kręgu.Dow skończyłogryzać kość i wrzucił ją do ogniska, po czym kolejno oblizał palce, przyglądając się każdej skrytej w cieniu twarzy.Przedłużał ciszę.Zmuszał ich do czekania.Nie pozostawiałwątpliwości, kto jest największym draniem na wzgórzu.- No - rzekł w końcu.- Mieliśmy pracowity dzień, prawda?Wtedy rozległ się wielki hałas, mężczyźni zaczęli potrząsać rękojeściami mieczy, uderzać rękawicami w tarcze i tłuc pięściami w zbroje.Szalka się przyłączył, stukając hełmem w porysowaną płytę osłaniającą udo.Gnat grzechotał mieczem w pochwie, nieco wstydliwie, ponieważ nie zdążył zrobić z niego użytku podczas bitwy.Zauważył, że Calder tylko ponuro zaciska usta, w milczeniu czekając, aż ustanie zwycięski gwar.- Dobry dzień! - Dziesięć Sposobów uśmiechnął się chytrze, wodząc wzrokiem wokółogniska.- Tak jest, bardzo dobry - dodał Reachey.- Ale mógłby być jeszcze lepszy - odparł Żelaznogłowy, zerkając na Złotego i krzywiąc usta - gdybyśmy przedostali się przez płyciznę.Oczy Złotego płonęły w posiniaczonych oczodołach, mięśnie jego szczęki drgały, ale zachował spokój.Zapewne dlatego, że mówienie sprawiało mu zbyt dużo bólu.- Ludzie wciąż powtarzają mi, że świat nie jest już taki jak dawniej.- Dow podniósłmiecz i wyszczerzył się, wystawiając spiczasty czubek języka między zębami.- Niektóre rzeczy się nie zmieniają, prawda? - Kolejny ogłuszający wybuch uznania.W powietrze uniosło się tak wiele ostrzy, że tylko cudem nikt nie został ranny.- To dla tych, którzy twierdzili, że klany Północnych nie potrafią się zjednoczyć.- Dow z sykiem splunął do ognia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl