[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Troska o cel d³ugofalowy by³aby zreszt¹strat¹ czasu, bo wiadomo przecie¿, ¿e mapy œwiata, w którym siê wêdruje,zmieniaj¹ siê z dnia na dzieñ i zmieni¹ siê jeszcze wielokrotnie, zanim „kres"wêdrówki bêdzie osi¹gniêty.Mo¿na co najwy¿ej zaplanowaæ trasê na dziœ czy najutro.Ka¿dy kolejny ruch pro­wadzi „st¹d do tamt¹d".Zarówno pocz¹tek, jak ikoniec przemarszu s¹ w polu widzenia, a reszta majaczy tylko we mgle wspomnieñi w ospa³ej, niechêtnej zbêdnym wysi³kom wyobraŸni.Nie ma podstaw, by s¹dziæ,¿e kierunek jutrzejszej trasy bêdzie przed³u¿eniem kierunku trasy dzisiejszej.Linia prosta wyznacza geometriê p¹tniczego ¿ycia; szlaki w³Ã³czêgi - krê­te,zawi³e, spl¹tane - obce s¹ geometrycznej elegancji.Trudno wiêc w³Ã³­czêdzepowiedzieæ, gdzie przód, a gdzie ty³; maksymy drogie sercu pielgrzyma: „zawszedo przodu", „nigdy siê nie cofaæ" - brzmi¹ dla w³Ã³­czêgi g³ucho.Wa¿ne jest to,by nie traciæ zdolnoœci ruchu; i wa¿ne jest te¿ to, by z ka¿dego postojuwydobyæ, ile siê da korzyœci.Trasa w³Ã³czêgi powstaje w czasie marszu.Sk³ada siê ona (chcia³oby siêpowiedzieæ „w ca³oœæ" - ale ta ca³oœæ jest z³udna, jawi siê ona dopie­ro poniewczasie, gdy ruch ju¿ usta³ i to, co staæ siê mia³o, sta³o siê; nie istniejeowa ca³oœæ jako wizja porz¹dkuj¹ca wysi³ek wêdrowcy wtedy, gdy trasa jeszcze odwysi³ku zale¿y) po kawa³ku, z dnia na dzieñ, w miarê tego, jak wêdrowiecodczytuje nie znane mu przedtem drogowskazy narozstajach, do których kolejno dociera.Wybrawszy kierunek, pod¹¿a wê­drowiecdo miejsca, w jakim zatrzyma siê na kolejny popas.Na jak d³ugo siê zatrzyma -nie potrafi powiedzieæ.Nie od niego to bêdzie przecie¿ zale¿a³o, ale od tego,czy znajdzie na postoju schronienie przed de­szczem i œrodki do ¿ycia, od¿yczliwoœci i cierpliwoœci gospodarzy - a i od tego, czy nie dojdzie goprzypadkiem wieœæ o s¹siedniej miejscowoœci, w jakiej ¿ycie jest dostatniejszei weselsze, a gospodarze goœcinniejsi.A i nie liczy wêdrowiec na to, ¿e uzyskado¿ywotnie prawo pobytu.Regu³y przecie¿ maj¹ to do siebie, ¿e siê zmieniaj¹, ito w sposób, którego prze­powiedzieæ nie mo¿na; fetowany dziœ przybysz mo¿e siêjutro okazaæ go­œciem niepo¿¹danym, mo¿e us³yszeæ, ¿e miejsce jego przyznanoposiadaczowi kwalifikacji, jakich on sam nie posiad³ i o jakie go wczoraj niepytano, ¿e zmieniono nagle i bez uprzedzenia zasady przydzia³u po­kojówgoœcinnych i posi³ków.Co utrzymuje w³Ã³czêgê w ruchu? Poci¹ga go nadzieja niespe³niona, popychanadzieja rozwiana.Monotonia wêdrówki jest nieplanowanym efektem namiêtnej,nieprzerwanej pogoni za odmian¹.¯aden z postojów nie spe³nia oczekiwañ, ¿adenrównaæ siê nie mo¿e ¿ywym jesz­cze obietnicom innych popasów, dot¹d niewypróbowanych.Trasa w³Ã³czê­gi jest cmentarzyskiem nadziei, pokrytym nagrobkamirozczarowañ.W³Ã³czêga wie zawsze dobrze, od czego ucieka.Wie nie ca³kiem imgli­œcie tylko, ku czemu zd¹¿a.Jak piechur brn¹cy przez pustyniê, ma zajedyn¹ drogê œlady stóp, jakie odcisn¹³ w piasku.Do czasu, a¿ ich pod­muchwiatru nie zatrze.Wszystko to, logice na przekór, podnosi urok ka¿dego postoju.Skoro nie wiemy,co bêdzie jutro, i skoro to, co siê dzieje dziœ, znikomy bêdzie mia³o wp³yw nato, co siê jutro stanie - dlaczego nie mielibyœmy siê cie­szyæ dniemdzisiejszym? Do cna, do koñca, bez skrupu³Ã³w i trwo¿nego spogl¹dania wprzysz³oœæ? Nie ma te¿ po co wysilaæ siê gwoli zaskarbie­nia sobie uznania itrwa³ej sympatii ludzi miejscowych, jeœli ma³a jest szansa na to, ¿e siê d³ugozabawi w ich towarzystwie.Aby siê nie spa­rzyæ, nie skazywaæ na nostalgie,rozs¹dniej „nie zapisywaæ siê", nie „na­le¿eæ", nie przywi¹zywaæ siê zbytnio domiejsca, nie rozkochiwaæ w tubylcach.Przecie¿ dziœ tu, a jutro tam, i „tam"bynajmniej z tym „tutaj" nie zwi¹zane [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl