[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może i lepiej, bo pewnie i tak nie chciałbyś mnie znać.Nawet nie wiem, ile masz teraz lat.Nigdy nie miałem głowy do dat i w ogóle nie byłem żadnym orłem.Mimo to udało mi się zarobić trochę pieniędzy.Chcę, żebyś je dostał.Mam nadzieję, że wyrosłeś na porządnego człowieka.I jeszcze jedno.Uwierz mi, że gdybym mógł cofnąć czas, na pewno nie dopuściłbym do rozpadu naszej rodziny.Najbardziej w życiu żałuję tego, że nie widziałem, jak dorastasz.Twój kochający ojciecBez słowa złożyła list i oddała go Adamowi.– Zadzwonię do Bena – powiedziała cicho.– Dam mu drugą szansę, ale nie będę go do niczego zmuszać ani namawiać.– Doktor Drayton? – Żadne z nich nie zauważyło kelnera, który stanął obok z telefonem w ręku.– To do pani.Jej pierwszą myślą było to, że na pewno coś stało się Emmie.Niemal wyrwała kelnerowi słuchawkę, ale głos, który usłyszała, z pewnością nie należał do jej siostry.– Pani doktor – szlochała kobieta.– Przyjechali ze szpitala i mówią, że mają dla niego nerkę.A on nie chce jechać.– Pani Watson?– Tak, to ja.Przepraszam, że przeszkadzam.Pani siostra powiedziała mi, gdzie pani szukać, więc dzwonię.Sama już nie wiem, co robić z tym chłopakiem!– Dlaczego nie chce jechać do szpitala?– Mówi, że się boi operacji.– Zaraz do was przyjadę i spróbuję go przekonać.Niech się pani nie denerwuje.– Kto to był? – zapytał Adam, gdy skończyła.– Matka Craiga.Zawieziesz mnie do nich? – Nie czekając na odpowiedź, energicznie wstała.– Po drodze wszystko ci opowiem.Przed domem Watsonów dwaj sanitariusze przytupywali i zacierali ręce, bo cienkie uniformy nie chroniły przed wieczornym chłodem.– Dobrze, że pani jest – ucieszyli się na jej widok.– Jak ten histeryk nie przestanie pajacować, to zaraz będzie musztarda po obiedzie – oświadczył starszy z mężczyzn.– Wiem, wiem – westchnęła, mijając ich.– Zaraz go wyprowadzę.– Zobaczymy – burknął drugi, ale na wszelki wypadek wsiadł do karetki i uruchomił silnik.Craig leżał nieruchomo na łóżku, ale gdy weszli do pokoju, poderwał się na równe nogi.– Pani doktor! – zawołał i spojrzał na nią oczami wystraszonego dziecka.– No jak tam? – Podeszła i wzięła go za rękę.– Boję się!– Wiem, ale musimy jechać.Nerka nie może się zmarnować, więc jeśli się nie zdecydujesz, dostanie ją ktoś inny.– Pojadę, ale pod warunkiem, że będzie pani cały czas przy mnie! – powiedział, zaciskając chłodne palce na jej dłoni.– Obiecuję! – odparła bez wahania.Dopiero potem zastanowiła się, czy będzie to możliwe.Pocieszyła się myślą, że jakoś zdoła uprosić kolegów z urologii, by pozwolili jej wejść na salę operacyjną.Razem z Adamem pomogli Craigowi włożyć szlafrok, bo ręce drżały mu tak mocno, że sam nie był w stanie się ubrać.Kiedy prowadzili go do karetki, w pewnej chwili stanął i kurczowo chwycił ją za ramię.– Pani doktor – szepnął.– Chciałbym, żeby to pani mnie operowała!– Niestety, to niemożliwe.Nie jestem chirurgiem.Ale nie bój się, obiecuję, że będziesz w rękach najlepszych specjalistów.Odetchnął głęboko, a potem rzekł zdecydowanym głosem:– Dobrze, wierzę pani.Chodźmy!Rozdział 8Po mokrym sierpniu przyszedł piękny, pogodny wrzesień i całe Highdale cieszyło się z babiego lata.Słońce grzało tak mocno, że Patrycja musiała otworzyć okno w swoim gabinecie.Na trawniku przed budynkiem przychodni bawiła się grupa dzieciaków.Czekały na swojego kolegę, który w czasie zabawy tak pechowo spadł z muru, że złamał sobie rękę.Patrycja właśnie przed chwilą skończyła ją oglądać i odesłała chłopca do pielęgniarki, która miała jechać z nim do szpitala na prześwietlenie.Sama zaś przystąpiła do wypisywania nieskończonej ilości formularzy, bez których badanie nie mogło zostać wykonane.Właśnie zżymała się pod nosem na szpitalną biurokrację, kiedy pielęgniarka zajrzała do pokoju.– Jesteśmy gotowi, pani doktor – zameldowała.– Mama Danny’ego musiała wrócić do domu, bo zostawiła młodsze dziecko u sąsiadki.– Dobrze, w takim razie jedźcie.– Kiwnęła głową i podniósłszy wzrok znad papierów, zauważyła zaciekawione spojrzenie chłopca.– Zuch z ciebie, Danny! – Wstała i podeszła, żeby go pogłaskać.– Obiecujesz, że będziesz grzeczny i zrobisz wszystko, co powie Lucy?– Pewnie, że będzie grzeczny! – Pielęgniarka wzięła go za zdrową rękę.Mieli już wyjść, kiedy w ostatniej chwili o czymś sobie przypomniała: – Oj, pani doktor, gdzie ja mam głowę! Ma pani gościa.Przed gabinetem czeka doktor Farraday.Nie wiem, czego chce – dodała konfidencjonalnym szeptem.– Ale ja wiem.– Patrycja poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy.– Poproś go, żeby wszedł, dobrze?To cały Ben! Tylko on mógł zjawić się bez zapowiedzi, w dodatku pod sam koniec męczącego rannego dyżuru.Nie pamiętała dokładnie, ile czasu minęło od dnia, kiedy wysłała do niego list, w którym proponowała, żeby odwiedził ją w Highdale i zobaczył swoją córeczkę.– Nie zaprosisz mnie do środka? – Stal w progu i wpatrywał się w nią wyczekująco.Był jak zwykle elegancki, ale wyglądał na zmęczonego podróżą.I czy jej się wydawało, czy na czubku głowy zaczynał łysieć?– Przecież drzwi są otwarte – mruknęła opryskliwie, ale zaraz przywołała się do porządku.Zaprosiła go tutaj po to, żeby zawrzeć z nim rozejm, a nie kontynuować wymianę oskarżeń.Wstała więc z krzesła i powiedziała łagodniejszym tonem: – Bardzo proszę, wejdź! Kiedy przyjechałeś?– Przed chwilą.Mój Boże, cóż to za dziura! – skrzywił się z niesmakiem.– A te drogi! Mój samochód wygląda tak, jakbym brał udział w rajdzie terenowym.– Nie ma jak kochany Londyn, co? – powiedziała z ironią.– Napijesz się kawy?– Chętnie.Poproszę czarną, bez cukru.– Pamiętam.Z ulgą wyszła z gabinetu, a w trakcie parzenia kawy zaczęła się zastanawiać, czy dobrze zrobiła, pisząc do niego ten list.Kiedy niespodziewanie ktoś objął ją od tyłu, skoczyła jak oparzona.– Adam! Ale mnie wystraszyłeś! – Odetchnęła z ulgą, bo przez jedną straszną chwilę zdawało jej się, że to Ben.– A ty myślałaś, że kto? – Przyciągnął ją do siebie i pocałował w czubek nosa.– Mój były narzeczony!– Ben? A więc to do niego należy ten bajerancki samochód.– Adam skinął głową w stronę parkingu.– A kto inny jeździłby po tych drogach nowiutkim mercedesem? – prychnęła.– Tylko taki miastowy dupek jak on!– No, no, nie nakręcaj się! Przyszedłem ci powiedzieć, że Craig Watson czuje się coraz lepiej.Byłem dzisiaj u niego i powiem ci, że to zupełnie nie ten sam człowiek.Jego matka mówiła, że w czasie weekendu była u nich jego dawna dziewczyna.– Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to się tak skończyło.A teraz niestety muszę wracać do mojego.gościa.Podniosła tacę, ale ręce drżały jej tak mocno, że musiała ją postawić z powrotem na szafce.– Daj, ja to zrobię – wyręczył ją Adam.– Pamiętaj, że cały czas jestem z tobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl