[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozsunął jej nogi, trzymając ją mocno za obydwa pośladki.Wstrzymała oddech, czując, że wchodzi w nią powoli, powoli, coraz głębiej i głębiej.Nie było żadnej przeszkody, żadnego bólu.Był głęboko w niej, sięgał dalej i z jeszcze większą mocą, niż to sobie mogła wyobrazić.Rozsadzał ją.Mężczyzna.Po raz pierwszy w życiu.On, Luke.Widziała go - wspaniałego, cudownego, w złocie i czerwieni, o uróżowionych i upudrowanych policzkach, o przysypanych pudrem włosach, wachlarz ze złota i kości słoniowej chłodził mu twarz, i nie odrywał od niej tych swoich szarych oczu.A teraz miała go przy sobie, nad sobą, dwa nagie ciała splecione wzajemnie największą z najgłębszych intymności.Upajała się chwilą, zbliżającym się finałem.I nie miała sobie tego za złe.Nareszcie poczuła się kobietą.Trwał w niej potem długo, w ciszy, po czym odezwał się.Mówił spokojnie, z ustami przy jej uchu, a jej się wydało, że głos jego brzmi głucho, bez wyrazu.Właściwie trudno jej było określić prawdziwe brzmienie jego głosu.- Odpręż się - powiedział.I wtedy właśnie uświadomiła sobie, że znowu cała jest spięta i wciąż nie może zapanować nad oddechem.Postarała się odprężyć.Powoli wychodził z niej; serce w niej zamarło i o mało nie krzyknęła z bólu.Na sekundę zatrzymał się, ponownie w nią wszedł i znowu zaczął się poruszać.Przypomniała sobie nagle słowa matki chrzestnej, ale to, co od niej usłyszała, dalekie było od rzeczywistości.Rzeczywistość była bardziej.fizyczna.Ruchy jego były rytmiczne i miarowe, by nie za szybko pojawiała się owa rozkosz wilgoci.Ruch i dźwięk stanowiły część tańca, w czasie którego jej ciało przeżywało różne stadia rozkoszy.Dopełniał aktu małżeńskiego, myślała, gdy ona otworzyła się przed nim, poddała się jego woli, włączyła w jego rytm.Gdy sięgnął jej głębi i poczuła obejmującą jej wnętrze falę gorąca, z jej ust wyrwało się westchnienie.Akt małżeński dobiegł końca.Jej łono przyjęło jego nasienie.Poczuła pod powiekami palące łzy.Być może, myślała, czując na sobie jego ciężar, oparłszy policzek na jego wilgotnym ramieniu, być może nic nie zauważył.Być może niełatwo jest stwierdzić ów fakt z całą pewnością.Wysunął się z niej i położył u jej boku.Przez chwilę poczuła się opuszczona.Leżała ze zwartymi udami.Chciała obrócić się na bok.Sięgnęła po kołdrę, bo zrobiło jej się chłodno.Leżała, nie wiadomo dlaczego bojąc się ruszyć.Byłoby najlepiej, gdyby wrócił do swojego pokoju.Ale ona mu o tym nie powie.Zasypiała już, gdy poczuła ciepło pościeli otulającej jej ramiona.Obróciła się na bok, spojrzała na niego; leżał odprężony, żar bił od jego ciała, choć nie dotykali się już.Zapadła w rozkoszny sen.Luke nigdy nie sypiał z niewiastami.Z tego więc powodu wolał kochać się z nimi po południu, a ponadto lubił w trakcie stosunku na nie patrzeć.Lubił kochać się dwa, czasami trzy razy, prawie bez chwili wytchnienia, i odchodzić wówczas, gdy oboje byli już nasyceni miłością.Sen uważał za coś bardzo osobistego i dlatego zawsze sypiał sam.Gdy zatem obudził się w środku nocy w łóżku małżonki, był trochę zaskoczony.Słyszał jej głęboki, spokojny oddech.Czuł ciepło jej ciała.Dziwił się, że zasnął.Obrócił się na plecy i przesłonił oczy ramieniem.Powinienem czuć gniew, pomyślał.A nie czuł.To byłaby głupota.W końcu miała dwadzieścia pięć lat.Rozczarowanie? Tak, stanowczo tak.Zachwycał go przecież czar jej niewinności.Myślał, że oto los dał mu jeszcze jedną szansę.Szansę radowania się z jej niewinności, szansę.spokoju.No tak.Możliwe, że los daje taką szansę.Ale nie jemu.Jakiż byłem głupi, myślał, pozwalając sobie na miłość i zaufanie.Zacisnął zęby.Zamierzał tej pierwszej nocy mieć ją tylko raz.Szok spowodowany zarówno tak intymnym i nieznanym jej aktem, jak i bólem wywołanym zerwaniem pieczęci dziewictwa to za dużo jak na jedną noc, myślał.Posiądzie ją znowu jutro, też tylko raz, i delikatnie.Teraz nie ma powodu, żeby sobie odmawiać.Ciało miała piękne i kuszące - nie widział go, czuł je tylko przez dotyk i smak.Była jego żoną.Ma prawo mieć ją, gdy tylko tego zapragnie.Zapragnął jej teraz.Znowu ogarnął go gniew.Mimo wszystko czuł się zraniony.I podświadomie czuł potrzebę zranienia jej.Położył dłoń na jej ramieniu i obrócił ją na wznak.Nogami rozsunął jej uda i jednym ruchem legł na niej.Obudziła się z cichym jękiem, ugięła nogi w kolanach - jej stopy na zewnątrz jego ud.Uprawianie miłości to w równej mierze branie i dawanie, doznawanie rozkoszy i zapewnianie jej swojej partnerce, stosownie do jej potrzeb.Zasłynął we Francji jako doskonały, niekierujący się egoizmem kochanek.Lecz tym razem było inaczej.Przez dobrych kilka minut wyładowywał na niej swój gniew, upokorzenie, myśląc tylko o sobie, aż do chwili błogosławionego odprężenia.W tej samej chwili zadziwił go jej krzyk.Poczuł się nagle winny.Nie znosił tego.Nie cierpiał żadnych silnych emocji.Uniósł twarz znad jej włosów - długich, gęstych blond włosów, które tak zachwyciły go, gdy ujrzał je po raz pierwszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]