[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale popatrz! - zawołała z zachwytem Verity.- Przecież to czysta magia.Kiedy odwróciła głowę w jego stronę, skonstatowała, że mężczyzna patrzy na nią, nie przez okno, za którym rozciągał się biały całun śniegu.- Czy zawsze jesteś z rana taka radosna? - zapytał.- Coś okropnego!Verity wybuchnęła dźwięcznym śmiechem.- Tylko w Boże Narodzenie oraz wtedy, gdy świat spowija biel świeżego śniegu.Nie zawsze się zdarza, by te dwa tak cudowne zdarzenia pojawiły się jednocześnie.- Ja marzę tylko o ciepłym, wygodnym łóżku.- Zatem idź do mojego - odrzekła i znów się roześmiała.- Ja nie zamierzam dłużej spać.- Odnoszę wrażenie, że Bertie natychmiast każe ci wrócić do pokoju.- Pan Hollander z całą pewnością o niczym się nie dowie, gdyż do południa nie opuści swego pokoju.Idź więc do łóżka i spokojnie sobie pośpij.Kiedy wreszcie wyszła z gotowalni przebrana w swą najcieplejszą wełnianą suknię, z elegancko uczesanymi włosami, Julian pogrążony był w głębokim śnie.Verity przystanęła przy łóżku i dłuższą chwilę mu się przyglądała.Gdyby tylko zeszłego wieczoru nie zachowała się tak głupio i niezręcznie.Potrząsnęła głową i wyprostowała się.Pan Hollander nie poczynił żadnych przygotowań do świąt.Niewątpliwie zamierzał spędzić tych kilka dni w łóżku w towarzystwie rozkosznej Debbie, która dostarczyłaby mu dostatecznej rozrywki.Cóż, w takim razie pokaże im, jak powinny wyglądać święta.Skoro nie mogła zarobić pieniędzy tak, jak się po niej spodziewano, zasłuży na nie w inny sposób.Dwóch woźniców, lokaj, parobek, kucharka, osobisty służący pana Hollandera, główny zarządca, gospodyni i dwie pokojówki - wszyscy siedzieli przy śniadaniu.Na widok Verity kilkoro z nich poderwało się z miejsc; pozostali nie zwrócili na nią większej uwagi.Najwyraźniej nie byli pewni, czy mają ją traktować jak damę.Kucharka przesłała jej wręcz wrogie i pełne pogardy spojrzenie.Na twarzy dziewczyny pojawił się promienny uśmiech.- Nie przeszkadzajcie sobie - powiedziała.- Jedzcie.Czeka was długi i pracowity dzień.- Na widok zdziwienia, jakie odmalowało się na twarzach służby, dodała: - Musimy przygotować święta.Najwyraźniej Boże Narodzenie interesowało ich tyle samo co Hindusów.- Pan Hollander nie życzy sobie zamieszania - oświadczyła kobieta będąca zapewne gospodynią.- Powiedział, że mamy mu tylko dostarczać posiłki i dbać o to, by w kominkach zawsze palił się ogień - dorzucił zarządca.- I dobrze - odparła pogodnie Verity.- Czy mogę przysiąść się do was i zjeść śniadanie? Nie, proszę, nie wstawajcie.- Żadne z nich nie miało nawet takiego zamiaru.- Czy mogę sama się obsłużyć? A skoro pozwolono wam robić, co chcecie, równie dobrze możecie urządzić sobie święta.W sposób tradycyjny, z odpowiednim jedzeniem, śpiewaniem kolęd, dawaniem prezentów, dekoracją domu ostrokrzewem i jedliną; słowem zrobić i wszystko, na co starczy czasu w jeden dzień.Będziemy się doskonale bawić.- Kiedy upiekę gęś, nikt nie będzie potrzebował noża - oświadczyła z przechwałką w głosie kucharka.- Nawet krawędź widelca okaże się zbyt ostra.Tak kruche mięso samo będzie rozpływać się w ustach.- Uwielbiam pieczoną gęś - odezwała się rozmarzonym głosem jedna z pokojówek.- Moja mama zawsze podaje ją na Boże Narodzenie.- Umilkła i dodała spiesznie: - Ale nigdy nie upiecze jej tak dobrze, by do jej pokrojenia wystarczał sam widelec, pani Lyons.- A kiedy przyrządzę paszteciki z mięsem, każdy, kto spróbuje jednego, będzie już jadł je tak długo, aż zje wszystkie - ciągnęła kucharka.- Hm - mruknęła Verity.- Na samą myśl płynie mi już ślinka do ust, pani Lyons.Bardzo chciałabym spróbować pani przysmaków.- Cóż, i tak ich nie przyrządzę - odparła zdecydowanie kucharka.- Nie mam żadnych produktów.- Czy nie można kupić ich w pobliskiej wiosce? - zainteresowała się Verity.- Jadąc tu wczoraj, widziałam tam kilka sklepów.- Po takim opadzie śniegu trudno będzie tam dotrzeć - odpowiedziała kucharka.Verity popatrzyła z uśmiechem na woźniców i parobka, którzy sprawiali wrażenie, jakby chcieli wtopić się w krzesła.- Naprawdę? - spytała niewinnie.- Nawet dla gęsi, pierożków i zapewne kilku innych smakołyków? Nawet dla pani Lyons, która w moim przekonaniu jest najlepszą kucharką w całym Norfolkshire?- Cóż, trochę znam się na gotowaniu - odrzekła skromnie pani Lyons.- Czy w parku rosną sosny i ostrokrzew? - zapytała Verity.- Czy można tam znaleźć jemiołę? - Popatrzyła na dwie młode pokojówki.- Czym byłoby Boże Narodzenie bez kilku gałązek jemioły pozawieszanych tu i tam pod sufitem?Jedna z pokojówek zarumieniła się po koniuszki uszu, a służący sprawiał wrażenie niebywale zainteresowanego pomysłem.- Jemioła rośnie na okolicznych dębach - odezwał się zarządca.- Przejście między kuchnią a tylnymi schodami aż prosi się o gałązkę jemioły - stwierdziła Verity, wbijając zęby w grzankę.Obie pokojówki zachichotały, a lokaj głośno chrząknął.Verity wiedziała już, że najgorsze ma za sobą.Jej pomysł chwycił.Pan Hollander całkiem nieświadomie dał swojej służbie carte blanche.A służba uświadomiła sobie, że to przecież Boże Narodzenie i należy je uczcić.Jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej wszystkich opuściła apatia.Zadowolona z siebie Verity wygodniej usiadła za stołem i z apetytem pałaszowała jajka sadzone z grzankami, popijała je kawą i słuchała ożywionych rozmów służby czyniącej wielkie plany.Niebawem znalazło się nawet dwóch ochotników chętnych podjąć wyprawę do wioski.- Nie możecie być wszędzie jednocześnie - oświadczyła Verity, przekrzykując panujący przy stole gwar.- Jemiołą i jedliną zajmę się ja, pan Hollander, lord Folingsby oraz panna.Debbie.Wy nam tylko pomożecie wszystko wnieść do domu.Przy stole nieoczekiwanie zapadła cisza, którą przerwał dopiero chichot parobka.- Pani się myli - powiedział.- Szlachetnie urodzeni dżentelmeni nie wyjdą z domu w obawie, że zniszczą sobie cerę oraz zabrudzą lśniące obuwie.Taki pomysł proszę sobie wybić z głowy.Lokaj ponownie chrząknął, tym razem z dużo większą godnością niż poprzednio.- O panu Hollanderze wyrażaj się z większym szacunkiem, Bloggs - rzekł pod adresem parobka, który jednak najwyraźniej nie wziął sobie do serca reprymendy.Verity uśmiechnęła się.- Pana Hollandera i jego gości zostawcie mnie - oświadczyła.- Świętować będziemy wspólnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]