[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tato.- No co?- A co mam z tym wszystkim zrobić?- To oczywiste.Najpierw zgłoś się na policję i wytłumacz dlaczego.- Ale ja.- Pozwól mi skończyć.Przede wszystkim wytłumacz, dlaczego tak późno zawiadamiasz o sprawie.Po drugie opowiedz panu Ogilvy o wszystkim co się zdarzyło.Sądzę, że to ostatnie będzie dla ciebie najbardziej uciążliwe, ponieważ będziesz musiał się przyznać, że opuściłeś jego dom raczej późno i do tego w niezbyt konwencjonalny sposób.Zgaduję, że nawet nie przypuszczał, iż ma cię honor gościć? - Stone podrapał się w głowę w miejscu, w którym jego dość bujna jeszcze czupryna poczynała się nieco przerzedzać.Doprawdy bywają sprawy, w których policjant powinien być przede wszystkim ojcem.- Myślę, że zadzwoniłeś do Joanny, aby dowiedzieć się, czy wszystko było w porządku po twoim.ee.wyjściu?- Nie było jej.- To z kim rozmawiałeś? Z jednym ze służących?- Mieli wychodne tej nocy i dlatego my.Rozmawiałem z panem Ogilvy.Powiedział mi tylko, że Joanny nie ma w domu.- A więc nadal niewiele wiesz co mogło się wydarzyć.Chociaż można przypuszczać, że gdyby zaszły jakieś nieprzewidziane wypadki Ogilvy mógłby coś napomknąć.Albo i nie.No, a czy ty powiedziałeś mu co zaszło? Nie.Więc nic nie wiemy.Myślę, że musimy wpierw założyć, iż na przekór twoim obserwacjom willa Ogilvych została jednak obrabowana.Jeżeli tak w istocie było, to twoje zeznanie może być istotne dla sprawy i będziesz musiał przyznać się do wszystkiego.Jeżeli jednak willa nie stała się obiektem napadu, to czy miałbyś przyznawać się panu Ogilvy w obawie, że włamywacz może powrócić? Wydaje się, że rezydencja jest zabezpieczona właściwie.Ponadto większość włamywaczy jest nieracjonalnie przesądna i jeśli się rozeszło, że coś odstraszyło pierwszego z nich - choćby to miał być tylko spóźniony amant wymykający się w skarpetkach od swej ukochanej - to istnieje małe prawdopodobieństwo, że ktoś znowu będzie próbował dostać się tam nieproszony.Sądzę zresztą, że napastnik wyobraził sobie, iż występujesz w tym miejscu w charakterze konkurencji i do tego, skoro nie miałeś przy sobie łupu, że twoja wyprawa skończyła się z niewiadomych powodów kompletnym fiaskiem.A zatem jest to jeszcze jeden powód, dla którego możemy założyć, że nie powróci choćby dowiedział się, że ukryte są tam koronne klejnoty.Wszystko to przemawia za tym, aby najpierw spróbować dowiedzieć się, czy było jakieś doniesienie o włamaniu.- Zrobisz to tato?- Pod warunkiem, że jeżeli okaże się, że jednak coś takiego miało miejsce, przyznasz się do wszystkiego zarówno policji, jak panu Ogilvy.- Stokrotne dzięki.- Ale musisz mi jeszcze w czymś dopomóc.Musisz skutecznie zająć czymś uwagę mamy.Jeżeli się dowie, że wydzwaniam w wolny dzień do komisariatu i to w sprawie Elsett Court, natychmiast się kapnie, że coś tu śmierdzi.Opuścili w zgodzie oranżerię i przeszli do kuchni, w której June przygotowywała obiad.Andy zajął matkę rozmową, podczas gdy Stone przeszedł do hallu.Aparat telefoniczny stał na pokracznym mahoniowym stoliczku będącym częścią zbyt masywnego, jak na to mieszkanie, wieszaka na ubrania.Był to jednak mebel przekazywany z pokolenia na pokolenie i June nigdy nie miała serca rozstać się z tym brzydactwem.Stone wystukał odpowiedni numer oddziałowego komisariatu i za chwilę rozmawiał z dyżurnym policjantem.- Słuchaj Mike, chcę wiedzieć, czy meldowano o jakimś włamaniu lub próbie włamania do Elsett Court?- Zaraz sprawdzę, ale wydaje mi się, że nic się takiego się nie zdarzyło - po chwili tamten znowu podniósł słuchawkę.- Nic nie meldowano sierżancie.Czy słyszał pan o czymś takim?- Były jakieś plotki.Od razu myślałem, że fałszywe.- Żeby myśleć o takich sprawach w wolny dzień.- Policjant jest zawsze na służbie, Mike.Dyżurny policjant skomentował tę wypowiedź krótko, ale dosadnie.Stone wrócił do kuchni i kiedy June była odwrócona do nich plecami pokazał synowi wyciągnięty do góry kciuk.- Co dzisiaj pijemy? Wytrawne martini, gin czy sherry?- Jeżeli jest tylko to sherry, którym obdarował nas wujek Robin, to nadaje się ono raczej na przyprawę kuchenną.Jest kochany, ale zupełnie nie posiada smaku.Przyznał mi się kiedyś, że przeciera wiśnie drewnianą łyżką.Napiję się martini z odrobiną wody sodowej.- A ty Andy? - zapytał Stone.- Nie, dziękuję, nie będę pił.- Tak przypuszczałam - głos June był ostry.Stone rozbawiony faktem, że podobnie błaha okoliczność, jak odmowa napicia się drinka, mogła nasunąć przypuszczenie, iż ich syn ma kaca po całonocnej hulance, przeszedł do spiżarni gdzie znajdowały się trunki.Kiedy wrócił z dwoma wypełnionymi szklankami, Andy zapytał:- Tato, czy będę mógł wziąć dzisiaj wieczór auto?- Chyba nie wybieraliśmy się nigdzie tego wieczoru June?- Czy coś się stało z twoim motocyklem - szybko zapytała June odstawiając szklankę z martini
[ Pobierz całość w formacie PDF ]