[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziennikarze zapamiêtale pisali coœ wswoich notatnikach.Spojrza³am w stronê Charlie'ego i Daphne.Pochylili g³owy igwa³townie naradzali siê ze sob¹.Gdy wrzawa powoli ucich³a, wszyscy utkwili wzrok w mê¿czyŸnie, który zg³osi³protest.Wci¹¿ sta³ w tym samym miejscu.- Jestem przekonany, ¿e pan siê myli, sir - oœwiadczy³ zdecydowanym tonemSimon.- Mogê pana zapewniæ, ¿e ten obraz jest znany naszej galerii od lat.- A ja zapewniam pana, sir - odpar³ mê¿czyzna - ¿e obraz zosta³ skradziony.Imogê to udowodniæ, chocia¿ nie oskar¿am o kradzie¿ ostatniego w³aœciciela.-Kilku widzów zajrza³o natychmiast do katalogów, ¿eby sprawdziæ, sk¹d pochodziobraz.- Z prywatnej kolekcji sir Charlesa Trumpera-g³osi³ œmia³y napis nasamej górze strony.Podniós³ siê jeszcze wiêkszy gwar, a mê¿czyzna wci¹¿ nie rusza³ siê z miejsca.Pochyli³am siê do przodu i poci¹gnê³am Simona za nogawkê spodni.Zgi¹³ siêwpó³, a ja powiedzia³am mu na ucho, jak¹ podjê³am decyzjê.Uderzy³ kilkakrotniem³otkiem i w koñcu publicznoœæ zaczê³a siê uciszaæ.Spojrza³am na Charlie'ego,który by³ bia³y jak p³Ã³tno, i na Daphne, która zachowa³a spokój i trzyma³a goza rêkê.Czu³am siê dziwnie odosobniona w przekonaniu, ¿e musi istnieæ jakieœproste wyjaœnienie tajemnicy.Simon zdo³a³ w koñcu przywróciæ porz¹dek izakomunikowa³.- Zgodnie z otrzymanymi zaleceniami wstrzymujê sprzeda¿ tego p³Ã³tna.- Obraz numer 39 - doda³ prêdko, podczas gdy mê¿czyzna w tweedowej marynarcepoœpiesznie opuszcza³ salê, odprowadzany wrzaw¹ dziennikarzy.¯aden z pozosta³ych dwudziestu jeden obrazów nie uzyska³ ju¿ ceny minimalnej.Wkoñcu Simon uderzy³ m³otkiem po raz ostatni.Chocia¿ pobiliœmy rekord, i ¿adenz domów nie osi¹gn¹³ takiej kwoty ze sprzeda¿y malarstwa w³oskiego, doskonalewiedzia³am, ¿e historia z obrazem ze szko³y Bronzino odbije siê szerokim echemw jutrzejszej prasie.Spojrza³am na Charlie'ego.NajwyraŸniej robi³ dobr¹ minêdo z³ej gry.Odruchowo odnalaz³am wzrokiem miejsce, które zajmowa³ mê¿czyzna wbr¹zowej tweedowej marynarce.Ale dopiero gdy sala zaczê³a pustoszeæ i ludziezmierzali do drzwi, dostrzeg³am starsz¹ kobietê, która siedzia³a sztywno zty³u, tu¿ za jego krzes³em.Pochyli³a siê do przodu i wspieraj¹c siê na r¹czceparasolki, patrzy³a wprost na mnie.Gdy by³a ca³kiem pewna, ¿e przechwyci³am jej spojrzenie, spokojnie wsta³a zmiejsca i powoli skierowa³a siê do wyjœcia.Nastêpnego dnia w porannej prasie a¿ hucza³o.Pomimo tego, ¿e oboje z Charlie'mnie sk³adaliœmy ¿adnych oœwiadczeñ, nasze zdjêcia znajdowa³y siê na pierwszychstronach wszystkich gazet, z wyj¹tkiem dziennika „The Times", który do³¹czy³jeszcze zdjêcie ma³ego obrazu olejnego Madonny z Dzieci¹tkiem.O p³Ã³tnieCanaletta nikt nie pamiêta³.Cz³owiek, który wyst¹pi³ z oskar¿eniem, przepad³ bez œladu i pewnie ca³a sprawaby ucich³a, gdyby jego eminencja Pierre Guichot, biskup Reims, nie zgodzi³ siêudzieliæ wywiadu Freddie'emu Barkerowi, korespondentowi z „Daily Telegraph".Dziennikarz odkry³, ¿e Guichot by³ ksiêdzem w koœciele, w którym kiedyœ wisia³oryginalny obraz.Biskup potwierdzi³ informacjê, ¿e obraz faktycznie zgin¹³ wtajemniczych okolicznoœciach w czasie Wielkiej Wojny, a co wa¿niejsze, ¿e onsam zg³osi³ kradzie¿ do odpowiedniej sekcji w Lidze Narodów, która w ramachkonwencji genewskiej odpowiada³a za zwrot skradzionych dzie³ sztuki prawowitymw³aœcicielom po wygaœniêciu dzia³añ wojennych.Biskup oœwiadczy³, ¿enatychmiast rozpozna³by obraz, gdyby go kiedykolwiek ponownie zobaczy³.Zapewni³ Bakera, ¿e barwy, technika malarska, spokój na twarzy Madonny igeniusz kompozycyjny Bronzino pozostan¹ do koñca ¿ycia wyryte w jego pamiêci.Dziennikarz przytoczy³ jego s³owa jako dowód obci¹¿aj¹cy.Korespondent z „Telegraph" zatelefonowa³ do mojego biura tego samego dnia,kiedy ukaza³ siê wywiad i poinformowa³ mnie, ¿e gazeta zamierza przywieŸæ naswój koszt duchownego, ¿eby móg³ na miejscu obejrzeæ obraz i bezspornie ustaliæjego pochodzenie.Adwokaci ostrzegli nas, ¿e post¹pimy nierozs¹dnie,utrudniaj¹c biskupowi przeprowadzenie ekspertyzy: nie udostêpniaj¹c mu p³Ã³tnapotwierdzimy tylko, ¿e mamy coœ do ukrycia.Charlie zgodzi³ siê bez wahania.- Nie mam nic przeciwko temu, ¿eby ten cz³owiek zobaczy³ obraz.Jestemprzekonany, ¿e jedyn¹ rzecz¹ z któr¹ Tommy wyszed³ z koœcio³a, by³ he³mniemieckiego oficera - doda³.Nastêpnego dnia Tim Newman ostrzeg³ nas w swoim biurze, ¿e jeœli biskup Reimszidentyfikuje obraz jako orygina³, za³o¿enie spó³ki akcyjnej Trumper bêdziemusia³o zostaæ wstrzymane co najmniej na rok, a dom aukcyjny mo¿e ju¿ nigdy niepodnieœæ siê z upadku po takim skandalu.W czwartek biskup Reims przylecia³ do Londynu, witany przez liczniezgromadzonych fotoreporterów.Na lotnisku rozlega³ siê nieprzerwany trzask lampb³yskowych, dopóki jego ekscelencja nie odjecha³ do Westminsteru, gdziezatrzyma³ siê jako goœæ arcybiskupa.Biskup zgodzi³ siê odwiedziæ dom aukcyjny jeszcze tego samego dnia o czwartejpo po³udniu.Gapie utworzyli na Chelsea Terrace wielkie zbiegowisko iniecierpliwie czekali na przybycie duchownego.Powita³am biskupa w drzwiach galerii i przedstawi³am mu Charlie'ego, którynisko siê przed nim uk³oni³ i poca³owa³ pierœcieñ.Biskup zdawa³ siê byæzaskoczony faktem, ¿e Charlie jest wyznania rzymskokatolickiego.Uœmiechnê³amsiê nerwowo do goœcia, którego twarz opromienia³ wieczny blask i która, jakprzypuszcza³am, by³a zarumieniona bardziej od wina ni¿ od s³oñca.Szed³ wswojej czerwonej sutannie korytarzem za Cathy, która prowadzi³a go do mojegobiura, gdzie czeka³ na niego obraz.Barker, reporter z „Daily Telegraph",przywita³ siê z Simonem w taki sposób, jak gdyby mia³ do czynienia z wyrzutkiemspo³eczeñstwa.Nie zdoby³ siê na ¿aden uprzejmy gest, gdy Simon usi³owa³nawi¹zaæ z nim rozmowê.Biskup wszed³ do ma³ego biura i zgodzi³ siê wypiæ z nami fili¿ankê kawy.Obrazznajdowa³ siê ju¿ na sztalugach.By³ w swojej dawnej czarnej ramce, w któr¹przy pomocy Charlie'ego ponownie go oprawi³am.Wszyscy siedzieliœmy wokó³sto³u, a duchowny w milczeniu przygl¹da³ siê Dziewicy Maryi.- Vous permettez? - zapyta³, wyci¹gaj¹c rêce w stronê sztalug.- Oczywiœcie - odpar³am, podaj¹c p³Ã³tno.Obserwowa³am jego oczy.Odnios³am wra¿enie, ¿e Charlie, który jeszcze nigdy nieby³ tak zdenerwowany, interesuje go w nie mniejszym stopniu jak obraz.Potemspojrza³ w stronê Barkera, którego wzrok p³on¹³ nadziej¹.I dopiero wtedyskierowa³ ca³¹ swoj¹ uwagê na dzie³o.Uœmiechn¹³ siê i znieruchomia³, jak gdybywidok Madonny sparali¿owa³ go.- I co? - zapyta³ reporter.- Jest przepiêkny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]