[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Naprawdê tak Ÿle? - Jad¹c z po³udnia, musia³eœ mijaæ wsie i osady.Przypomnij sobie, w ilus³ysza³eœ szczekanie psów. - Jasna cholera - Jaskier paln¹³ siê w czo³o.- Widzia³em.Mówi³em ci,Geralt, ¿e to nie by³o normalne! ¯e czegoœ brakowa³o! Ha! Teraz kojarzê! Nieby³o s³ychaæ psów! Nigdzie nie by³o. Urwa³ nagle, spojrza³ w stronê pachn¹cej czosnkiem i zio³ami kuchni, a wjego oczach zjawi³ siê przestrach. - Bez obaw - parskn¹³ Yarpen.- Nasze miêsko nie z tych, co szczeka,miauczy lub wo³a: "Litoœci!" Nasze miêsko jest ca³kiem inne.Godne królów! - ZdradŸ wreszcie, krasnoludzie! - Gdyœmy dostali wasz list i jasne siê sta³o, ¿e spotkamy siê w³aœnie wRivii, kombinowaliœmy z Zoltanem, czym by tu was podj¹æ.Kombinowaliœmy,kombinowaliœmy, a¿ nam siê od tego kombinowania sikaæ zachcia³o, zaszliœmy tedydo nadjeziornej olszynki.Patrzymy, a tam zatrzêsienie wrêcz œlimakówwinniczków.Wziêliœmy wiêc wór i na³apaliœmy milutkich miêczaków, ile tylko wten wór wlaz³o. - Du¿o nam uciek³o - pokiwa³ g³ow¹ Zoltan Chivay.- Myœmy byli krzynkêpijani, a one diablo szybkie. Oba krasnoludy znowu pop³aka³y siê ze œmiechu z kolejnego niem³odegodowcipu. - Wirsing - Yarpen wskaza³ krz¹taj¹cego siê przy piecu karczmarza - znasiê na przyrz¹dzaniu œlimaków, a rzecz ta, wiedzieæ wam trzeba, niema³ychwymaga arkanów.On¿e jednak zawo³anym jest kuchmistrzem.Zanim owdowia³,prowadzi³ z ¿on¹ traktierniê w Mariborze z tak¹ kuchni¹, ¿e sam król podejmowa³u niego goœci.Zaraz pojemy, mówiê wam! - A wczeœniej - skin¹³ Zoltan - zak¹simy œwie¿o uwêdzon¹ siej¹ schwytan¹na szarpaka w bezdennej otch³ani tutejszego jeziora.I popujemy siwuch¹ zotch³ani tutejszej piwnicy. - I opowieœæ, panowie - przypomnia³ Yarpen, nalewaj¹c.- Opowieœæ!* * * Sieja by³a jeszcze ciep³a, t³usta, pachn¹ca dymem olchowych trocin.Wódka by³a zimna, a¿ zêby rwa³y. Najpierw opowiada³ Jaskier, kwieciœcie, potoczyœcie, kolorowo i zeswad¹, stroj¹c opowieœæ w ornamenty tak kraœne i fantazyjne, ¿e niemalprzys³aniaj¹ce bujdê i konfabulacjê.Potem opowiada³ wiedŸmin.Opowiada³ sam¹prawdê, a mówi³ tak sucho, drêtwo i bezbarwnie, ¿e Jaskier nie wytrzyma³ iwtr¹ca³ siê co i rusz, za co zbiera³ od krasnoludów reprymendy. A póŸniej opowieœæ skoñczy³a siê i zapad³a d³uga cisza. - Za Milvê ³uczniczkê! - Zoltan Chivay odchrz¹kn¹³, zasalutowa³ kubkiem.- Za Nilfgaardczyka.Za Regisa zielarza, który w swej chacie ugoœci³ wêdrowcówbimbrem z mandragory.I za ow¹ Angouleme, której ¿em nie zna³.Niech im bêdzielekka ziemia, wszystkim.Niechaj maj¹ tam, w zaœwiatach, grubo wszystkiego,czego na tym œwiecie by³o im szczup³o.I niechaj po wsze czasy ¿yj¹ ich imionaw pieœniach i opowieœciach.Wypijmy.* * * Wirsing, ch³opisko szpakowate, blade i chude jak szczapa, istnezaprzeczenie stereotypu karczmarza i mistrza arkanów kuchennych, wniós³ na stó³koszyk bielutkiego i pachn¹cego chleba, a po nim ogromny drewniany talerz, naktórym na podœció³ce z liœci chrzanu le¿a³y œlimaki, skwiercz¹ce i pryskaj¹ceczosnkowym mas³em.Jaskier, Geralt i krasnoludy ostro wziêli siê za jedzenie.Posi³ek by³ wykwintnie smaczny i przy tym niezwykle zabawny, zwa¿ywszykoniecznoœæ ¿onglerki dziwacznymi kleszczykami i wide³kami. Jedli, mlaskali, chwytali na chleb wyciekaj¹ce mas³o.Klêli pogodnie,gdy jeden z drugim œlimak wyprysn¹³ siê z kleszczyków.Dwa m³ode kotki mia³ydzik¹ uciechê, turlaj¹c i goni¹c po pod³odze puste skorupki. Zapach p³yn¹cy z kuchni dowodzi³, ¿e Wirsing piecze drug¹ porcjê.* * * Yarpen Zigrin niechêtnie machn¹³ rêk¹, ale zdawa³ sobie sprawê, ¿ewiedŸmin nie odpuœci. - U mnie - powiedzia³, wysysaj¹c skorupkê - w zasadzie nic nowego.Trochê siê powojowa³o.Trochê siê porz¹dzi³o, bo mnie podstaroœcim wybrali.Bêdê robi³ karierê w polityce.W ka¿dym innym interesie du¿a konkurencja.A wpolityce dureñ na ³apowniku i z³odziejem pogania.£atwo siê wybiæ. - Ja tam - rzek³ Zoltan Chivay, gestykuluj¹c trzymanym w szczypcachœlimakiem - do polityki smyka³ki nie mam.Ja hemerniê parowo-wodn¹ zak³adam, dospó³ki z Figgsem Merluzzo i Munro Bruysem.Pamiêtasz ich, wiedŸminie, Figgsa iBruysa? - Nie tylko ich. - Yazon Varda poleg³ pod Jarug¹ - poinformowa³ sucho Zoltan.- Ca³kiemg³upio, w jednej z ostatnich potyczek. - Szkoda ch³opa.A Percival Schuttenbach? - Gnom? O, ten ma siê dobrze.Chytrek, od zaci¹gu siê wykrêci³, jakimiœprastarymi gnomimi prawami siê zas³aniaj¹c, niby ¿e mu religia wojowaæzabrania.I uda³o mu siê, choæ wszyscy przecie wiedzieli, ¿e on ca³y panteonbogów i bogiñ odda³by za marynowanego œledzia.Teraz ma warsztat jubilerski wNovigradzie.Wiesz, odkupi³ ode mnie papugê, Feldmarsza³ka Dudê, i zrobi³ zptaka ¿yw¹ reklamê, wyuczywszy wo³aæ: "Brrrylanty, brrylanty".I wyobraŸ sobie,to dzia³a.Gnom ma klienteli od cholery, pe³ne rêce roboty i nabit¹ kasê.Tak,tak, to jest Novigrad! Tam pieni¹dz na ulicach le¿y.Dlatego te¿ i my nasz¹hamerniê zamierzamy w Novigradzie uruchomiæ. - Bêd¹ ci ludzie drzwi gównem mazaæ - powiedzia³ Yarpen.- Kamieniami wokna miotaæ.I zaplutym kar³em nazywaæ.Nic ci nie pomo¿e, ¿eœ kombatant, ¿eœsiê za nich bi³.Bêdziesz pariasem w tym twoim Novigradzie. - Jakoœ bêdzie - rzek³ weso³o Zoltan.- W Mahakamie za du¿a konkurencja.I za du¿o polityków.Napijmy siê, ch³opaki.Za Caleba Strattona.Za YazonaVardê. - Za Regana Dahlberga - doda³ Yarpen, pochmurniej¹c.Geralt pokrêci³g³ow¹. - Regan te¿. - Te¿.Pod Mayen¹.Sama zosta³a stara Dahlbergowa.Ach, do diaska, doœæ,doœæ o tym, napijmy siê! I pospieszmy siê z tymi œlimakami, bo Wirsing ju¿niesie drug¹ michê!* * * Krasnoludy, popuœciwszy pasów, wys³ucha³y opowieœci Geralta o tym, jakto ksi¹¿êcy romans Jaskra skoñczy³ siê na szafocie.Poeta udawa³ ura¿onego inie komentowa³.Yarpen i Zoltan ryczeli ze œmiechu. - Tak, tak - rzek³ na koniec Yarpen Zigrin, wyszczerzywszy zêby.- Jakmówi stara piosenka: ch³op, co w rêku ³amie sztaby, nie oprze siê woli baby.Kilka œwietnych przyk³adów s³usznoœci tego porzekad³a zebra³o siê dziœ zajednym sto³em.Zoltan Chivay, ¿eby daleko nie szukaæ.Opowiadaj¹c, co tam uniego nowego, zapomnia³ dodaæ, ¿e siê ¿eni.Wkrótce, bo we wrzeœniu.Szczêœliwawybranka nazywa siê Eudora Brekekeks. - Breckenriggs! - skorygowa³ dobitnie Zoltan, marszcz¹c brew.- Zaczynammieæ doœæ poprawiania ci wymowy, Zigrin.Bacz, albowiem ja, gdy mam czegoœdoœæ, potrafiê przypieprzyæ! - Gdzie œlub? I kiedy dok³adnie? - pojednawczo wpad³ w s³owo Jaskier.-Pytam, bo mo¿e zajrzymy.Jeœli zaprosisz, rozumie siê. - Nie ustalono jeszcze co, gdzie, jak i czy w ogóle - b¹kn¹³ Zoltan,najwyraŸniej skonfundowany.- Yarpen uprzedza fakty.Niby jesteœmy z Eudor¹ pos³owie, ale czy to mo¿na wiedzieæ, co bêdzie? W takich, kurwa, czasach? - Drugi przyk³ad babskiej wszechmocy - kontynuowa³ Yarpen Zigrin - toGeralt z Rivii, wiedŸmin. Geralt udawa³ zajêtego œlimakiem.Yarpen parskn¹³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]