[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Nick trzymał ją w ramionach i patrzył zaborczym, czułym wzrokiem.Dzisiaj wreszcie przekroczyli granicę i spalili za sobą mosty.Nie było możliwości powrotu, co napełniało go najwyższym szczęściem.Też zamknął oczy.– Zanim wrócimy do domu i zajmiemy się innymi problemami, prześpijmy się chwilę.Nie martw się o nic, Sierro.Gdy będziemy razem pracować, żadne.– Zamilkł i uśmiechnął się lekko.Sierra naprawdę się o nic nie martwiła.Już spała, równomiernie oddychając.Rozdział 18Babunia oprowadziła ekipę Biura Ochrony i Dochodzeń po domu, po czym zaproponowała im kanapki, ciasteczka i napoje.Pracownicy grzecznie odmówili i przystąpili do swoich zadań.Jedni wnosili do środka kilometry kabli i wielkie pudła z urządzeniami, podczas gdy inni chodzili od pokoju do pokoju, dokładnie wszystko oglądając, mierząc i oceniając.– Ile czasu zajmie im instalacja tego wszystkiego? – zapytał Barry Wexler Dineena, patrząc z konsternacją na ilość sprzętu znoszonego do mieszkania.– Mniej niż się spodziewasz – odparł A.C.gawędziarskim tonem.– Ci faceci to profesjonaliści.Dla nich to pryszcz.– Rozumiem.– Barry rozglądał się czujnie.– I stąd mają przejść prosto do wytwórni?– Zgadza się.Prosto do wytwórni.– A.C.odpowiadał ochoczo na wszystkie pytania Barry’ego.A było ich mnóstwo.Vanessa patrzyła z zaciekawieniem to na jednego, to na drugiego.Ta gra w pytania i odpowiedzi nastawiła ją podejrzliwie.Dlaczego A.C.wciąż powtarzał Barry’emu, że brygada Nicka Nicholai uzbroi wytwórnię w naprawdę niezawodny system ochrony, którego nikt nie będzie w stanie pokonać?Z początku myślała, że Dineen po prostu przechwala się firmą swego przybranego brata – ot, taka męska megalomania.Ale szybko zdała sobie sprawę, że A.C.wcale się nie chełpi; po prostu podkreśla niedostępność tego systemu dla ewentualnych intruzów.Barry ciągle wracał do jednego pytania: kiedy mianowicie instalatorzy przejdą do budynków firmy, by rozpocząć montaż? Zauważyła też, za każdym razem, kiedy o to pytał, zerkał na zegarek.Sprawdza, ile czasu mu zostało, zanim firma zostanie zabezpieczona? Przeciwko niemu? Vanessa przymrużyła oczy.Doszła do wniosku, że A.C.poddaje Barry’ego testowi, a może raczej wystawia go na próbę.Gdyby adwokat chciał się teraz dostać do komputera i kont, miałby na to bardzo mało czasu.– Jestem ci wdzięczny za te informacje – powiedział w końcu Barry, znów spoglądając na zegarek.– Dzięki, że zaprosiłeś mnie tutaj, choć można było przecież załatwić tę sprawę przez telefon.– Odchrząknął.– Cóż, chyba się nie doczekam na Sierrę i Nicholai.Mam umówione spotkanie.– Umówione spotkanie czy raczej gorącą randkę? – spytał A.C, szturchając go łokciem w żebro.– Ty przebiegły lisie! Wiemy, wiemy, co ostatnio wyprawiałeś z Cherylin Nolan.Może to jest początek jakiejś poważniejszej sprawy, co, Wex?Barry zaczerwienił się.– Dobry Boże! Jak się dowiedzieliście, co zaszło tej nocy?!– Sally wie wszystko i każdemu to rozpowiada.– A.C.śmiał się na głos.– Wiesz przecież, że ona to oczy i uszy Everton.– Cholerna intrygantka! – warknął Barry.– Niepoprawna plotkara? Mogę się domyślać, kto udzielił tej starej larwie informacji.– Kto? – spytali chórem Vanessa i A.C.Spojrzeli po sobie i szybko odwrócili wzrok, uśmiechając się szeroko.– Sama Cherylin! – Barry wypadł do przedsionka z taką samą furią, z jaką przed chwilą wrzasnął.Vanessa i A.C.podążyli za nim.– Jestem pewny, że to ona rozpowszechnia plotki na temat naszego rzekomego romansu.Płonąc świętym oburzeniem, Barry odwrócił się do nich i dodał:– Och, pewnie myśli, że już mnie ma! Ale ta pazerna mała dziwka jest w błędzie.Nic dziwnego, że ma ochotę poślubić najlepszą partię w mieście.Niedoczekanie! Możesz przekazać Sally i reszcie Everton, że między mną a Cherylin nic nie ma.I nigdy nic nie będzie!– Nic? – drażnił go A.C – A co z ostatnią nocą?– Cherylin upiła mnie tymi piorunującymi drinkami, które podajesz w swojej knajpie, a potem zabrała do siebie – mruknął Barry.– No, dobra, poszliśmy do łóżka.Ale dla mnie to była po prostu przygoda na jedną noc.A już z całą pewnością nie początek wielkiego romansu.Ani w ogóle romansu.Nie z nią!– Dlaczego nie? – ośmieliła się zapytać Vanessa.– Ten typ kobiety mnie nie interesuje.Chyba, że jestem pijany jak bela.Co, oczywiście, miało miejsce tej nocy.Pochodzę z Wexlerów! – oznajmił z dumą Barry.– Żaden Wexler nie ożeni się z kobietą, która urodziła nieślubne dziecko, chyba że ma prócz tego inne niezbędne zalety: pieniądze, pozycję społeczną i nienaganną reputację.Cherylin Nolan brakuje tych trzech podstawowych cech.Cóż, nie mogę jej winić za to, że mnie chce, ale powinna wiedzieć, że nie ma u mnie szans!Vanessa otworzyła usta i wytrzeszczyła oczy.Zerknęła na A.C., który tylko pokręcił głową i skrzywił się.– Muszę już iść.– Barry zaczął schodzić po schodach.Na dole odwrócił się jeszcze i krzyknął szorstko „do widzenia”.Vanessa i A.C.patrzyli, jak wsiada do samochodu i odjeżdża.– Co za cham! Wstrętny egocentryk! Obrzydliwy, nieznośny snob! – Vanessa w końcu odzyskała mowę.– Ten arogancki, zadowolony z siebie.– Malwersant – dokończył A.C.– Przypuszczam, że niezbyt dobrze mu będzie w więzieniu.Nie znajdzie tam zbyt wielu kompanów, którzy spełnią wszystkie trzy postawione przez niego warunki.– Będę wniebowzięta, posyłając go za kratki – wycedziła Vanessa przez zęby.– Oczywiście, jeżeli jest winny – dodała natychmiast.– Jest zapewnił ją Dineen.– Mam dobrego nosa.A coś mi mówi, że to on.Nick też go podejrzewa.Wexler to nasz typ i wkrótce to udowodnimy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]