[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Masz racjê, Tissaia.Wojna z Nilfgaardem tojedno, ale na masakrê nieludzi nie wolno patrzeæ bezczynnie.Proponujê zwo³aæzjazd, powszechny zjazd, wszystkich, do Mistrzów trzeciego stopnia w³¹cznie, awiêc tak¿e i tych, którzy po Sodden zasiadaj¹ w radach królewskich.Na zjeŸdzieprzemówimy im do rozs¹dku i naka¿emy utemperowanie monarchów.- Popieram ten projekt - powiedzia³ Terranova.- Zwo³ajmy zjazd, przypomnijmyim, komu w pierwszym rzêdzie winni s¹ lojalnoœæ.Zwa¿cie, ¿e królom doradzaj¹obecnie nawet niektórzy cz³onkowie naszej Rady.Królom wys³uguj¹ siê Carduin,Filippa Eilhart, Fercart, Radclifie, Yennefer.Na dŸwiêk tego ostatniego imienia Vilgefortz drgn¹³.Wewnêtrznie, ma siêrozumieæ.Ale Tissaia de Vries by³a Arcymistrzyni¹.Tissaia wyczu³a myœl,impuls przeskakuj¹cy od warsztatu i magicznej aparatury do dwóch le¿¹cych nastole ksi¹g.Obie ksiêgi by³y niewidzialne, okryte magi¹.Czarodziejkaskoncentrowa³a siê, przebi³a zas³onê.Aen Ithlinnespeath, przepowiednia Ithlinne Aegli aep Aevenien, elfiej wyroczni.Przepowiednia koñca cywilizacji, proroctwo zag³ady, zniszczenia i powrotubarbarzyñstwa, maj¹cych nadejœæ wraz z masami lodu sun¹cymi od granicy wiecznejzmarzliny.A druga ksiêga.Bardzo stara.Zniszczona.Aen Hen Ichaer.Starsza Krew.Krew Elfów?- Tissaia? Co ty na to?- Popieram - czarodziejka poprawi³a pierœcieñ, który obróci³ siê na palcu wniew³aœciw¹ stronê.- Popieram projekt Vilgefortza.Zwo³ajmy zjazd.Najrychlej,jak mo¿na.Metal, kamieñ, kryszta³, pomyœla³a.Szukasz Yennefer? Dlaczego? I co Yenneferma wspólnego z proroctwem Itliny? I ze Starsz¹ Krwi¹ Elfów? Co ty knujesz,Vilgefortz?Przepraszam, powiedzia³a telepatycznie Lydia van Bredevort, wchodz¹cbezszelestnie.Czarodziej wsta³.- Wybaczcie - powiedzia³ - ale to pilne.Czeka³em na ten list od wczoraj.Tozajmie mi tylko chwilê.Artaud ziewn¹³, st³umi³ bekniêcie, siêgn¹³ po karafkê.Tissaia spojrza³a naLydiê.Lydia uœmiechnê³a siê.Oczami.Nie mog³a inaczej.Dolna po³owa twarzy Lydii van Bredevort by³a iluzj¹.Przed czterema laty, na polecenie Vilgefortza, jej mistrza, Lydia wziê³a udzia³w badaniach nad w³aœciwoœciami artefaktu odnalezionego wœród wykopaliskstaro¿ytnej nekropolii.Artefakt okaza³ siê ob³o¿ony potê¿n¹ kl¹tw¹.Uaktywni³siê tylko raz.Z piêciu uczestnicz¹cych w eksperymencie czarodziejów trzechzginê³o na miejscu.Czwarty straci³ oczy, obie rêce i oszala³.Lydia wywinê³asiê z poparzeniami, zmasakrowan¹ ¿uchw¹ i mutacj¹ krtani i gard³a, skuteczniejak do tej pory opieraj¹c¹ siê próbom regeneracji.Siêgniêto wiêc po siln¹iluzjê, by ludzie nie mdleli na widok twarzy Lydii.To by³a bardzo silna,wprawnie na³o¿ona iluzja, trudna do przenikniêcia nawet dla Wybranych.- Hmm.- Vilgefortz od³o¿y³ list.- Dziêkujê, Lydia.Lydia uœmiechnê³a siê.Pos³aniec czeka na odpowiedŸ, powiedzia³a.- Nie bêdzie odpowiedzi.Rozumiem.Poleci³am przygotowaæ komnaty dla goœci.- Dziêkujê.Tissaia, Artaud, przepraszam was za tê chwilê zw³oki.Kontynuujmy.Na czym skoñczyliœmy?Na niczym, pomyœla³a Tissaia de Vries.Ale s³ucham ciê uwa¿nie.Bo kiedyœwreszcie nawi¹¿esz do spraw, które ciê naprawdê interesuj¹.- Ach - zacz¹³ wolno Vilgefortz.- Ju¿ wiem, o czym chcia³em mówiæ.Chodzi mi onajm³odszych sta¿em cz³onków Rady.O Fercarta i Yennefer.Fercart, o ile wiem,jest zwi¹zany z Foltestem z Temerii, zasiada w radzie królewskiej razem z TrissMerigold.A z kim zwi¹zana jest Yennefer? Mówi³eœ, Artaud, ¿e nale¿y do tych,którzy wys³uguj¹ siê królom.- Artaud przesadzi³ - powiedzia³a spokojnie Tissaia.- Yennefer mieszka wVengerbergu, wiêc Demawend niekiedy zwraca siê do niej o pomoc, ale niewspó³pracuj¹ stale.Z pewnoœci¹ nie mo¿na twierdziæ, ¿e ona wys³uguje siêDemawendowi.- Co z jej wzrokiem? Wszystko w porz¹dku, mam nadziejê?- Tak.Wszystko w porz¹dku.- To dobrze.To bardzo dobrze.Niepokoi³em siê.Wiecie, chcia³em siê z ni¹skontaktowaæ, ale okaza³o siê, ¿e wyjecha³a.Nikt nie wiedzia³ dok¹d.Kamieñ, metal, kryszta³, pomyœla³a Tissaia de Vries.Wszystko, co nosiYennefer, jest aktywne, niewykrywalne psychowizj¹.T¹ metod¹ jej nieodnajdziesz, mój drogi.Jeœli Yennefer nie ¿yczy sobie, by wiedziano, gdziejest, nikt siê tego nie dowie.- Napisz do niej - powiedzia³a spokojnie, wyrównuj¹c mankiety.- I przeka¿ listzwyk³ym sposobem.Dojdzie niezawodnie.A Yennefer, gdziekolwiek jest, odpowie.Zawsze odpowiada.- Yennefer - wtr¹ci³ Artaud - czêsto znika, niekiedy na ca³e miesi¹ce.Przyczyny bywaj¹ raczej trywialne.Tissaia spojrza³a na niego, zaciskaj¹c wargi.Czarodziej zamilk³.Vilgefortzuœmiechn¹³ siê lekko.- W³aœnie - powiedzia³.- Waœnie o tym pomyœla³em.Swego czasu by³a mocnozwi¹zana z.pewnym wiedŸminem.Geraltem, jeœli siê nie mylê.Zdaje siê, ¿e tonie by³a zwyk³a przelotna mi³ostka.Wydawa³o siê, ¿e Yennefer by³a doœæ mocnozaanga¿owana.Tissaia de Vries wyprostowa³a siê, zacisnê³a d³onie na porêczach karta.- Dlaczego o to pytasz? To sprawy osobiste.Nic nam do tego.- Oczywiœcie - Vilgefortz spojrza³ na list rzucony na pulpit.- Nic nam dotego.Ale mn¹ nie powoduje niezdrowa ciekawoœæ, lecz troska o emocjonalny stancz³onka Rady.Zastanawia mnie reakcja Yennefer na wieœæ o œmierci tego.Geralta.Mniemam, ¿e umia³aby przejœæ do porz¹dku dziennego, pogodziæ siê, niepopadaj¹c w depresjê ani przesadn¹ ¿a³obê?- Niew¹tpliwie umia³aby - powiedzia³a zimno Tissaia.- Tym bardziej ¿e takiewieœci docieraj¹ do niej co jakiœ czas.I niezmiennie okazuj¹ siê plotkami.- Tak jest - potwierdzi³ Terranova.- Ten ca³y Geralt, czy jak mu tam, umiesobie radziæ.I czemu siê dziwiæ? To mutant, morderczy automat, zaprogramowany,by zabijaæ i nie daæ siê zabiæ.A co do Yennefer, nie przesadzajmy z jejrzekomymi emocjami.Znamy j¹.Ona emocjom siê nie poddaje.Bawi³a siêwiedŸminem, to wszystko.Fascynowa³a j¹ œmieræ, z któr¹ ten typek stale igra.Agdy siê wreszcie doigra, sprawa siê skoñczy.- Na razie - rzek³a sucho Tissaia de Vries - wiedŸmin ¿yje.Vilgefortz uœmiechn¹³ siê, znowu rzuci³ okiem na le¿¹cy przed nim list.- Czy¿by? - powiedzia³.- Nie s¹dzê.*****Geralt wzdrygn¹³ siê lekko, prze³kn¹³ œlinê.Min¹³ ju¿ pierwszy wstrz¹s powypiciu eliksiru, zaczyna³a siê faza dzia³ania, sygnalizowana lekkim, alenieprzyjemnym zawrotem g³owy, towarzysz¹cym adaptacji wzroku do ciemnoœci.Adaptacja przebiega³a szybko.Mrok nocy jaœnia³, wszystko dooko³a nabiera³oodcieni szaroœci, odcieni pocz¹tkowo mglistych i niejasnych, stopniowo corazsilniej kontrastuj¹cych, wyraŸnych i ostrych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]