[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy demon wreszcie zamilk³, udali siê na spoczynek, a nastêpnego dnia, gdyksi¹dz goprosi³, by znów przyszed³ na nocleg, zdecydowanie odmówi³.Kolejne dwanaœcie nocy spêdzi³o na plebani dwóch silnych i odwa¿nych m³odychmê¿czyzn, im jednak demon nie da³ siê s³yszeæ.Proboszcz upewni³ siê – ostatecznie – co do szatañskiego pochodzenia owychzjawiskdopiero wówczas, gdy pewnej zimowej nocy, kiedy spad³ œwie¿y œnieg i przysypa³ca³y placwokó³ plebani i koœcio³a, z owego placu da³o siê s³yszeæ dŸwiêki g³oœnychrozmów i krzyki,jakby wielkiej liczby ludzi, którzy tam siê znajdowali.Duchowny natychmiastwyszed³ zlatark¹ na dwór – na œwie¿ym œniegu nie by³o ani jednego œladu.Niepokalanabiel pokrywa³awszystko wokó³.Jak sam relacjonowa³ póŸniej, dopiero po tym zdarzeniu pocz¹³ odczuwaæ strach.Od tej pory nie mia³ ju¿ ani jednej spokojnej nocy.Ka¿dej dawa³o siê s³yszeæmniej lubbardziej nasilone ha³asy.Po d³u¿szym czasie œwiêty doszed³ do wniosku, i¿ w sposób szczególny nasilaj¹siê onewówczas, gdy nastêpnego dnia ma do Ars przybyæ jakiœ zatwardzia³y grzesznik itu siênawróci.128W miarê up³ywu czasu proboszcz przestawa³ siê baæ.Ot, po prostu, przyzwyczai³siê doGrappina.Kiedy ów zaczyna³ harce ¿egna³ siê znakiem krzy¿a, a z demona kpi³ imu ur¹ga³.Traktuj¹c go jak idiotê.Pewnego razu Grappin, czyli demon nêkaj¹cy œw.Proboszcza, powêdrowa³ wraz znimpoza Ars, do Saint Trivier, gdzie noc¹, na plebani, da³ siê s³yszeæprzera¿aj¹cy ³oskot i hukidobiegaj¹ce z sypialni Jana Marii.Byli liczni œwiadkowie, spoœród okolicznegoduchowieñstwa.Diabe³ nêkaj¹cy Proboszcza z Ars drêczy³ go i na inne sposoby – a to ni st¹d,ni zow¹d, wpostnym posi³ku pojawia³o siê miêso, a to odgra¿a³ mu siê i ur¹ga³,przemawiaj¹c strasznym,grozê budz¹cym g³osem.Wielokroæ demon dysza³ mu w twarz, b¹dŸ przesuwa³ siê po niej jakby podpostaci¹niewidzialnego szczura.Demon ukazywa³ mu siê równie¿ widomie, raz jako potworny, potê¿ny czarny pies oognistych oczach rozkopuj¹cy mogi³ê, w której pochowano zmar³ego bezsakramentówzatwardzia³ego grzesznika, a raz pod postaci¹ niezliczonej iloœci nietoperzy,które nape³ni³yca³¹ jego sypialniê, to znów pod postaci¹ roju pszczó³.Innym razem przed œwitem, grudniowego dnia 1826 roku, gdy znajdowa³ siê wdrodze dos¹siedniej parafii, wokó³ niego, w powietrzu, jê³y siê unosiæ k³êby ognia, a pochwili zda³osiê, i¿ drzewa i krzewy po obydwu stronach drogi p³on¹.Szatan zniewa¿a³ i plugawi³ obraz Zwiastowania N.M.P., tak czêsto, ¿e proboszczmusia³go zabraæ z plebani i przenieœæ do koœcio³a.Ha³asy na plebani, b¹dŸ przesuwanie siê mebli s³yszeli i widzieli liczniœwiadkowie, np.Maria Ricotier, Franciszek Pertinard, Ks.Dionizy Chaland.Równie¿ liczne osoby s³yszeli g³os demona, który wo³a³:– Vianney, Vianney! Wynoœ siê st¹d! I tak ciê dostanê!Demon wielokroæ, w nocy, ci¹gn¹³ ³Ã³¿ko, na którym spoczywa³ œw.Proboszcz, poca³ympokoju.A ukoronowaniem przeœladowañ diabelskich by³o podpalenie owego ³Ã³¿ka.Naszczêœcie wówczas, gdy Jana Marii nie by³o w sypiali, lecz w koœciele, gdziesiedzia³ wkonfesjonale i od piêciu godzin spowiada³.Pod koniec ¿ycia proboszcza napaœci szatañskie i drêczenia nocne usta³yzupe³nie, tak ¿emóg³ spokojnie przenieœæ siê do Wiecznoœci.(Przyk³ady nêkania diabelskiego wstosunku doœw.Proboszcza z Ars, zaczerpn¹³em z najlepiej – jak dot¹d – napisanejbiografii tegocz³owieka, czyli z dzie³a Ks.Franciszka Truchu: Proboszcz z Ars œwiêty JanMarja Vianney1786 – 1859.Na podstawie aktów procesu kanonizacyjnego i niewydanychdokumentów.Zfrancuskiego prze³o¿y³ ks.dr Piotr Mañkowski Arcybiskup Enejski, brak miejscawydania,1932 rok, s.216 – 231)129Opisy przypadków ca³kowitego opêtania – obsiadania (possessio)Zanim zajmiemy siê opowiadaniem o konkretnych przypadkach opêtania ca³kowitego,obsiadania, czyli possessio, chcia³bym zwróciæ uwagê Czytelników na opis pewnejdolegliwoœci – doœæ dziwnej, dla myœl¹cego cz³owieka, niezwykle intryguj¹cej i– jak mi siêwydaje – zmuszaj¹cej do pewnego zastanowienia siê, czy rzeczywiœcie medycyna maracjê,umieszczaj¹c ow¹ dolegliwoœæ poœród chorób psychicznych „zwyczajnych”,naturalnegopochodzenia.Mnie w opisie, który poni¿ej zacytujê, uderzy³a niewiarygodna wprost zbie¿noœæz tym, cocharakteryzuje (oczywiœcie nie w pe³nym zakresie, lecz w pewnych tylko –niemniejnadzwyczaj istotnych elementach, w znacznej mierze), oznaki opêtaniaca³kowitego.Naturalnie nikogo nie chcê zmuszaæ by przyj¹³ ten punkt widzenia, niemniejzachêcam doprzemyœlenia kwestii tzw.omamów rzekomych, zwanych równie¿pseudohalucynacjami, bo onich bêdzie poni¿ej:„OMAMY RZEKOME (PSEUDOHALUCYNACJE) (.) Po raz pierwszy zosta³y oneopisane przez znanego rosyjskiego psychiatrê, W.Ch.Kandynskiego (1887) iprzezfrancuskiego psychiatrê Clerambauld.Ró¿ni¹ siê one od (.) halucynacji (tzw.prawdziwych)tym, ¿e s¹ one rzutowane nie zewn¹trz, ale „wewn¹trz”.„G³osy” dŸwiêcz¹„wewn¹trzg³owy”; chorzy czêsto mówi¹, ¿e s³ysz¹ je jakby „wewnêtrznym uchem”.Nie maj¹one zbytwyraŸnego charakteru zmys³owego: chorzy czêsto mówi¹, ¿e „g³os w g³owie”podobny jestdo „dŸwiêku myœli”, do „echa myœli”.Chorzy mówi¹ o szczególnych widzeniach,wyj¹tkowych g³osach, ale nie identyfikuj¹ ich z realnymi przedmiotami lubdŸwiêkami.Drug¹, odmienn¹ cech¹ pseudohalucynacji jest to, ¿e g³osy s¹ odbierane przezchorych jako„natrêtne” przez kogoœ „narzucane”, ¿e u chorego „wywo³uj¹ g³os myœli”.Pseudohalucynacjemog¹ byæ dotykowe, smakowe, ruchowe.Chory ma wra¿enie, ¿e jego jêzykiem„poruszaj¹”mimo jego woli.Jego jêzykiem mówi¹ s³owa, których on nie chce wymawiaæ, ktoœporuszajego cia³em, rêkami, nogami.Nastêpuje znana nam depersonalizacja: w³asne myœlii uczuciastaj¹ siê obce.Tak na przyk³ad L.M.Ja³gazina opisuje chor¹, która czu³a jakby„odbierali jejmyœli i przekazywali inne”.Wspomina te¿ chorego, u którego prawdziwehalucynacje ³¹czy³ysiê z rzekomymi.S³ysza³ on prawdziwe g³osy i jednoczeœnie „g³osy w g³owie”:sugerowa³ymu one z³e s³owa i myœli, nie móg³ on „kierowaæ swoimi myœlami”, „fabrykowa³y”mu oneniezgrabny chód, „musia³” chodziæ z wyci¹gniêtymi rêkami garbi¹c siê, nie móg³siêwyprostowaæ itp.Pseudohalucynacje cechuje wiêc przymus, automatyzm psychiczny, uczucieoddzia³ywania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]