[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kto pani to daje? Jak to w ogóle jest zorganizowane?- Nie wiem.Na telefon, dzwoni¹, mam przyjœæ do tego domu, gdzie B³êdowskimieszka³, tam jeden taki daje mi pakunek, a na drugi dzieñ odbiera pieni¹dze.Zawsze wiedz¹, ile wygra³am, musz¹ mieæ kogoœ w kasynie.Ja nie nale¿ê dowtajemniczonych, jestem tylko taka przypadkowa osoba na pracach zleconych.Wlaz³am w to, powiem pani szczerze, z chciwoœci, a teraz siê bojê cholernie.Do milicji przecie¿ nie pójdê, przepraszam do policji, ja nie wiem, kogo onitam maj¹ z tej ca³ej sitwy.Orientuje siê pani przecie¿, ¿e to oni zaczêli.Zazêbi³o mi siê wszystko na mur.Wszelkie podejrzenia, przypuszczenia, odczuciai mgliste dedukcje okaza³y siê s³uszne.Skojarzenia równie¿.- Warsztacik produkcyjny mieli na Pradze? - spyta³am pó³g³osem i odblokowa³ammiêœnie twarzy, bo okaza³o siê, ¿e ca³y czas z przera¿aj¹c¹ si³¹ œciskamszczêki.Palcem pokaza³am ekran, na którym nie znajdowa³o siê nicinteresuj¹cego, ale usi³owa³am pamiêtaæ o ostro¿noœci.Gdyby ktoœ siê na nasgapi³, niech myœli, ¿e komentujemy grê.- Wszystko mieli na Pradze.Tam siê tylko góra zrujnowa³a, a ca³e piwnicezosta³y.Wynieœli siê w ostatnim momencie, nie wiem, gdzie siedz¹ teraz.OKaziku mi powiedzieli, ¿e sam siê otru³ jakimiœ wyziewami, z wœcibstwa, pcha³siê gdzie nie trzeba i niech o nim zapomnê.- Kto pani powiedzia³? Zwracam pani uwagê, ¿e nie wiem, czy jeszcze bêdziemytak siedzieæ, za³atwmy wszystko.148Melba westchnê³a.- ¯ebym to ja wiedzia³a! Spotykam siê tylko z takim szpakowatym podlecem, mówisiê o nim „Rêka", a jak siê nazywa, nie mam pojêcia.Przyjmuje w mieszkaniuB³êdowskiego, jeŸdzi samochodem B³êdowskiego, a B³êdowski nie ¿yje.Ale to nieon jest szefem.Tylko kto?- Nie wiem.Jakiœ taki, co siedzia³ u samej góry i wiedzia³ o wszystkim.Przewidzia³ przewrót ustrojowy i zgad³ dok³adnie, kiedy to nast¹pi.By³ szefemi w dalszym ci¹gu jest.Nie wiem jak wygl¹da, ale za to znam Szczura.Pani wie,kto to jest Szczur?- Wiem.Pó³g³Ã³.Strzelczyk mi mówi³.- Przeszed³ na wczeœniejsz¹ emeryturê i robi prace zlecone.Z wykszta³cenia tojest elektronik, zorientowa³am siê przypadkiem, to on w³aœnie pilnuje tychprzyrz¹dów.Nieznacznym drgniêciem g³owy wskaza³a torbê na pod³odze.Sama ju¿ niewiedzia³am, o co j¹ pytaæ, za du¿o by³o jeszcze spraw nie wyjaœnionych iokolicznoœci towarzysz¹cych, a instynkt podpowiada³, ¿e d³u¿ej tej konferencjici¹gn¹æ nie nale¿y.Puknê³am w aut, nie patrz¹c, co mam na kredycie.- Zamieniamy siê.Posiedzê tu jeszcze chwilê przy pani i bêdê udawa³a, ¿epatrzê.Gdzie mechanik.?- Niech pani uwa¿a - szepnê³a Melba poœpiesznie.- Oni tu musz¹ mieæ wtyczkê,nie wiem kto to jest.Rêka zna wysokoœæ wygranych zawsze i co do grosza.Nie siada³am na sto³ku obok Melby, nie robi³am czegoœ takiego nigdy i by³obydziwne, gdybym nagle zaczê³a.Sta³am, patrz¹c jej przez ramiê.- Co ja mam im powiedzieæ, ¿e Strzelczyk pani powiedzia³? - spyta³a cicho,pozornie zajêta bez reszty ekranem automatu.- Nic.Rozmawialiœmy o literaturze przez ca³e osiem lat znajomoœci, to by³grafoman stuprocentowy.Raz tylko niepokoi³ siê o jakiegoœ kolegê, który muzgin¹³, ale prawie nie zwróci³am uwagi i nic wiêcej na ten temat nie wiem.- Nie - przerwa³a Melba z naciskiem.- Oni wiedz¹, ¿e do149pani dzwoni³ i wiedz¹, co mówi³ przez telefon.Trzeba dok³adniej.- Skoro wiedz¹, co mówi³ przez telefon, musz¹ wiedzieæ, ¿e nic mi niepowiedzia³.Dopiero mia³ zamiar.Przysz³am na spotkanie i ju¿ by³ nie¿ywy.Skomentowaæ mo¿na, proszê bardzo.O koledze mówi³ dwa razy, raz, ze znikn¹³, adrugi raz, ¿e widzia³ jego zw³oki.Mnie siê skojarzy³o, bo mój kumpel przyokazji inwentaryzacji natkn¹³ siê na jakieœ zw³oki na Pradze i Strzelczykwydedukowa³, ¿e to móg³ byæ on.Bardzo siê dziwi³ i ci¹gle nic nie rozumia³.Jate¿.Nastêpna rozmowa by³a ta przez telefon, wiêc przy pe³nej niewiedzypozosta³am.Ca³a reszta gadania dotyczy³a tego co pisa³, czego nie napisa³ i cochcia³by napisaæ.A¿ do ostatnich dwóch spotkañ jest to sama œwiêta prawda,wiêc niech pani to rozwinie dowolnie, a ja mogê byæ w ogóle kretyn-k¹.- Kretynka mi nie wyjdzie, ale o tej reszcie powiem.Niæ pani nie wie.W razieczego jak ja mogê pani¹ dopaœæ?- Przez telefon.Czasem dzia³a, l umawiamy siê na sta³e, ze w dwadzieœcia minutpo telefonie spotykamy siê przy automacie tutaj, a jakby tu by³o ju¿ zamkniête,to w Marriocie.Chyba ¿e trzeba bêdzie coœ wykrzyczeæ od razu.Niech mi pani daswój.Oczywiœcie bêdzie siê glêdziæ towarzyskie duperele.Zostawi³am j¹ i opuœci³am kasyno, z wra¿enia zapomniawszy, ¿e mog³am zagraæ naczymkolwiek innym.Gucio znalaz³ mnie sam z siebie zaraz nazajutrz przy automacie owocowym iusiad³ obok.Natychmiast powtórzy³am mu wszystko, co us³ysza³am od Melby, nieujawniaj¹c Ÿród³a wiedzy.Gucio s³ucha³ i czyni³ g³ow¹ rozmaite gesty,wyra¿aj¹c tym sposobem to podziw, to niedowierzanie, to potwierdzeniepodejrzeñ.Na koñcu ni¹ pokrêci³.- Wallenrod.? Znaczy co, wkrêci³ siê do wroga i udaje przeciwnie? To nie ja wka¿dym razie, nigdzie nie jestem wkrêcony, chyba ¿e w biurze.Ale elektronikinie robimy.Ty siê lepiej150zastanów, by³ ko³o ciebie ten jakiœ taki.No, ten.Entliczek-pêt-liczek.- Co.?- No to mo¿e Entelek-pêtelek.Ele mele dudki.Przez moment myœla³am, ¿e Gucio zwariowa³, a potem war mnie obla³.To by³o w³aœnie to, co na temat Bo¿ydara ukrywa³am absolutnie i wszelkimisi³ami.Na samym pocz¹tku znajomoœci dowiedzia³am siê, ¿e w kontaktach czulszejnatury nazywany by³ zupe³nie idiotycznie, mianem stosownym dla ma³ego dziecka,zabawki albo kretyna, jakimœ pêtelkiem, wróbelkiem, elemelkiem, czymœ, coprzypomina³o niemowlêce gaworzenie.Ecie-pecie, koci-³apci.W dodatku podobnosam to sobie wymyœli³.Przez ca³y czas trwania zwi¹zku utrzymywa³am ten wyg³upw straszliwej tajemnicy, z rozpaczliw¹ nadziej¹, ¿e nigdy na jaw nie wyjdzie,chocia¿ wiedzia³am, ¿e tak siê kiedyœ podpisywa³ na listach do jakiejœ idiotki.Bez ma³a mo¿na mnie tym by³o szanta¿owaæ.Doros³y mê¿czyzna, metr osiemdziesi¹twzrostu, twarz jak z re-.klamy supermana, który ze œmierteln¹, autentyczn¹powag¹ sam siebie nazywa ma³ym ptaszkiem, to by³o coœ, co moj¹ wytrzyma³oœæzdecydowanie przekracza³o.Pojêcia nie mia³am nigdy, co to w ogóle by³o, tenelemelek, ale samo s³owo nie nadawa³o siê do niczego, a ju¿ najmniej douwieczniania na piœmie.Sk¹d, u Boga Ojca, Gucio móg³ je znaæ.?Milcza³am, bo odjê³o mi mowê.Gucio siê z lekka zak³opota³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]