[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedzia³ póŸniej, ¿e ledwie móg³ oddychaæ izrozumia³, jak to jest byæ pogrzebanym ¿ywcem.Na dnie szybu znalaz³ g³Ã³wny kolektor œcieków z czternastu toalet oddzia³upi¹tego — fajansow¹ rurê po³o¿on¹ tam trzydzieœci trzy lata wczeœniej.By³arozbita.Obok poszarpanego otworu Tremont znalaz³ m³otek skalny Andy'ego.Andy wydosta³ siê na wolnoœæ, ale nie przysz³o mu to ³atwo.Rura by³a jeszcze wê¿sza ni¿ szyb, którym opuœci³ siê tam Tremont.Rory Tremontnie wszed³ do niej i o ile wiem, nikt inny te¿ tego nie zrobi³.Musia³o tampotwornie œmierdzieæ.Tremont opowiada³ póŸniej, ¿e kiedy ogl¹da³ otwór im³otek, z dziury wyskoczy³ szczur wielkoœci cocker-spaniela.Stra¿nik wróci³ nagórê szybciej, ni¿ zszed³.Andy wszed³ do tej rury.Mo¿e wiedzia³, ¿e prowadzi³a do strumienia piêæsetjardów za murami wiêzienia, przy bagnie po zachodniej stronie.S¹dzê, ¿ewiedzia³.Plany wiêzienia znajdowa³y siê w budynku administracji i Andy móg³znaleŸæ sposób, ¿eby na nie spojrzeæ.By³ metodycznym facetem.Dowiedzia³ siêlub zobaczy³, ¿e ta rura biegn¹ca z oddzia³u pi¹tego by³a ostatni¹ w Shawshanknie pod³¹czon¹ do nowej oczyszczalni, i wiedzia³, ¿e musi wydostaæ siê dopo³owy tysi¹c dziewiêæset siedemdziesi¹tego pi¹tego lub nigdy, poniewa¿ wsierpniu mieli pod³¹czyæ do niej i nas.Piêæset jardów.D³ugoœæ czterech boisk do rugby.Prawie pó³ mili.Przeczo³ga³siê, mo¿e trzymaj¹c w rêce maleñk¹ latarkê, mo¿e pude³ko zapa³ek.Czo³ga³ siê wodra¿aj¹cym smrodzie, jakiego nawet nie mogê i nie chcê sobie wyobraziæ.Mo¿eszczury umyka³y przed nim, a mo¿e atakowa³y, poniewa¿ takie zwierzêta czasemnabieraj¹ odwagi w ciemnoœci.Mia³ zaledwie tyle wolnej przestrzeni, byporuszaæ rêkami, a w miejscach ³¹czenia rur musia³ siê przeciskaæ.Ja na jegomiejscu oszala³bym na skutek klaustrofobii.Jemu nic siê nie sta³o.Na drugim koñcu rury znaleŸli kilka œladów stóp wychodz¹cych z mêtnego,zanieczyszczonego potoku, do którego uchodzi³y œcieki.Dwie mile dalejtropiciele znaleŸli jego wiêzienny uniform — dzieñ póŸniej.Jak mo¿na by³o oczekiwaæ, ta historia ukaza³a siê we wszystkich gazetach, alenikt w promieniu piêtnastu mil od wiêzienia lnie zg³osi³ kradzie¿y samochodu,ubrania ani nie widzia³ nagiego mê¿czyzny.Nawet wiejskie psy nie szczeka³y.Andy wyszed³ z rury œciekowej i rozwia³ siê jak dym.Jednak za³o¿ê siê, ¿e ten dym polecia³ w kierunku Buxton.Trzy miesi¹ce po tym pamiêtnym dniu dyrektor Norton z³o¿y³ rezygnacjê.Zprzyjemnoœci¹ donoszê, ¿e by³ zupe³nie za³amany.Jego krok straci³ dawn¹sprê¿ystoœæ.Przez ostatnie dni wlók³ siê ze spuszczon¹ g³ow¹ jak stary wiêzieñid¹cy do izby chorych po tabletki kodeiny.Jego miejsce zaj¹³ Gonyar, co Nortonmusia³ odczuæ jako najgorsz¹ niesprawiedliwoœæ.O ile wiem, Sam Norton przebywateraz w Eliot, co niedziela chodz¹c na mszê do koœcio³a baptystów izastanawiaj¹c siê, jak — do diab³a — Andy Dufresne zdo³a³ go pokonaæ.Móg³bym mu to wyjaœniæ; odpowiedŸ na to pytanie jest niezwykle prosta.Niektórzy maj¹ to w sobie, Sam.Inni nie — i nigdy nie bêd¹ mieæ.Oto, co wiem; teraz powiem wam to, co przypuszczam.Mogê myliæ siê w kilkuszczegó³ach, lecz jestem gotów za³o¿yæ siê o mojego ostatniego centa, ¿e wogólnym zarysie wszystko siê zgadza.Poniewa¿ Andy by³ takim, a nie innymcz³owiekiem, móg³ to zrobiæ tylko na jeden czy dwa sposoby.Kiedy o tym myœlê,wci¹¿ przypomina mi siê Normaden, ten na pó³ zwariowany Indianin.— Fainy goœæ - rzek³ Normaden, który przez osiem miesiêcy siedzia³ w jednejceli z Andym.— Chêtnie siê przenios³em, plskudny przeci¹g w tej celi.Wci¹¿zimno.On nie pozwala dotykaæ swoich rzeczy.Nie mam za z³e.Fajny goœæ, nigdymnie nie wyœmiewa³.Tylko ten przeci¹g.Biedny stukniêty Normaden.Wiedzia³ wiêcej ni¿ my wszyscy i o wiele wczeœniej.Minê³o osiem miesiêcy, zanim Andy pozby³ siê go z celi i znów mia³ j¹ dlasiebie.Gdyby nie te osiem miesiêcy, przez jakie dzieli³ j¹ z Normadenem zarazpo tym, jak dyrektorem zosta³ Norton, jestem przekonany, ¿e Andy by³by wolnyjeszcze przed ust¹pieniem Nixona.Teraz jestem pewien, ¿e wszystko zaczê³o siê jeszcze w tysi¹c dziewiêæsetczterdziestym dziewi¹tym — nie od m³otka skalnego, tylko od plakatu z Rit¹Hayworth.Mówi³em wam, jaki by³ zdenerwowany, gdy poprosi³, ¿ebym mu goza³atwi³; zdenerwowany i pe³en t³umionego podniecenia.Wtedy uzna³em, ¿e totylko zmieszanie, a Andy jest jednym z tych facetów, którzy nie chc¹, aby ktoœwiedzia³ o ich s³abostkach i uczuciu do kobiety.szczególnie kobiety zobrazka.Jednak teraz myœlê, ¿e myli³em siê.Teraz uwa¿am, ¿e wzburzenieAndy'ego wynika³o z czegoœ zupe³nie innego.Dziêki czemu powsta³a dziura, któr¹ dyrektor Norton w koñcu odkry³ za plakatemdziewczyny, której jeszcze nie by³o na œwiecie, gdy robiono zdjêcie RityHayworth? Upór i ciê¿ka praca Andy'ego Dufresnego, tak — nie mogê mu tegoodmówiæ.Jednak swoj¹ rolê odegra³y jeszcze dwa inne elementy: wiele szczêœciai beton WPA.Chyba nie muszê wam wyjaœniaæ, dlaczego mówiê o szczêœciu.Natomiast beton WPAsprawdzi³em osobiœcie.Poœwiêci³em trochê czasu, kilka znaczków i napisa³emnajpierw do Wydzia³u Historii Uniwersytetu Maine, a potem do goœcia, któregoadres mi podali [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl