[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale stra¿ po¿arna siê nie zjawi³a.Oczywiœcie nie mogliprzyjechaæ.Do tej pory po¿ar ogar­n¹³ ju¿ ca³¹ zachodni¹ stronê miasta.Czu³am, ¿e zaraz zemdlejê, l w koñcu zrozumia³am, ¿e albo zaraz zrobiê tenwielki krok, albo bêdzie po mnie.Wiêc go zrobi³am, najwiêkszy krok, jakizdo³a³am.Opar³am stopê na ziemi nieca³y cal od ostatniego przewodu.Potemzrobi³am na­stêpny krok, obesz³am jeszcze jeden kabel, a potem za­czê³am biec.l to wszystko, co pamiêtam.Kiedy nadszed³ œwit, le¿a³am na kocu na posterunkupolicji, a obok mnie inni ludzie.Niektórzy z nich — kilkoro — to byliucznio­wie w balowych strojach.Zaczê³am ich wypytywaæ, czy widzieli Rhondê.Aoni powiedzieli.p-p-powiedzieli.(Krótka przerwa)P: Czy jest pani osobiœcie przekonana, ¿e to siê sta³o za przyczyn¹ CarrieWhite?O: Tak.P: Dziêkujemy pani, pani Simard.O: Chcia³am o coœ zapytaæ, jeœli mo¿na.P: Oczywiœcie.O: Co siê stanie, jeœli jest wiêcej takich jak ona? Co siê stanie ze œwiatem?„Nadejœcie cienia" (s.151):Przed godzin¹ 0.45 28 maja sytuacja w Chamberlain sta³a siê krytyczna.Szko³a,po³o¿ona z dala od innych budynków, wypali³a siê sama do koñca, ale œródmieœcienadal sta³o w ogniu.Niemal ca³a woda z miejskich wodo­ci¹gów zosta³a zu¿yta.Na szczêœcie w ujêciu wodnym na Deighan Street znajdowa³a siê wystarczaj¹cailoœæ wody (pod niskim ciœnieniem), ¿eby uratowaæ budynki stoj¹ce powy¿ejskrzy¿owania Main Street i Oak Street.Eksplozja stacji benzynowej Citgo, stoj¹cej przy koñcu Summer Street, wywo³a³agwa³towny po¿ar, który opa­nowano dopiero oko³o dziesi¹tej rano.Summer Streetnie zosta³a pozbawiona wody; po prostu nie by³o stra­¿aków ani sprzêtuprzeciwpo¿arowego, ¿eby wodê skie­rowaæ na ogieñ.Sprzêt zaczêto ju¿ œci¹gaæ zLewiston, Auburn, Lisbon i Brunswick, ale do godziny pierwszej nic jeszcze nienadesz³o.Na Carlin Street wybuch³ po¿ar wywo³any przez ze­rwane ze s³upów przewodyelektryczne.Mia³ on znisz­czyæ ca³¹ pó³nocn¹ stronê ulicy w³¹cznie zbungalowem, w którym Margaret White urodzi³a swoj¹ córkê.W zachodniej czêœci miasta, w pobli¿u miejsca zwa­nego potocznie BrickyardHilI, mia³a miejsce najwiêksza katastrofa: wybuch g³Ã³wnych zbiorników paliwa iw na­stêpstwie tego po¿ar, który nie dawa³ siê opanowaæ nie­mal przez ca³ynastêpny dzieñ.A jeœli spojrzymy na plan miasta i odnajdziemy te pun­kty zapalne (patrznastêpna strona), bêdziemy mogli przeœledziæ ca³¹ trasê Carrie — krêt¹,zapêtlaj¹c¹ siê œcie¿­kê, po której sz³a, siej¹c wokó³ zniszczenie inieuchronnie zbli¿aj¹c siê do jednego celu: do domu.Coœ upad³o z hukiem w salonie.Margaret White wyprosto­wa³a siê przechylaj¹cg³owê na bok.RzeŸnicki nó¿ po³yskiwa³ mgliœcie w blasku p³omieni.Elektrycznoœci nie by³o ju¿ od jakiegoœ czasu i dom rozœwietla³ tylko odblaskpo¿aru z ulicy.Jeden z obrazów spad³ ze œciany i g³ucho stukn¹³ o pod³ogê.W chwilê póŸniej spad³ bawarski zegar z kuku³k¹.Mecha­niczny ptak wyda³ zsiebie zduszony skrzek i umilk³.Na zewn¹trz syreny zawodzi³y bez koñca, ale mimo to s³ysza³a kroki na œcie¿ceprowadz¹cej do drzwi.Drzwi otwar³y siê.Kroki w korytarzu.S³ysza³a, jak gipsowe tabliczki w salonie (Chrystus, nie­widzialny goœæ;Naœladuj Jezusa; Godzina próby; B¹dŸ gotów na Dzieñ S¹du) eksploduj¹ jedna podrugiej niby gipsowe ptaki na strzelnicy.(o tak by³am tam i widzia³am jak nierz¹dnice tañcz¹ shimmy na drewnianejscenie)Usiad³a na swoim wysokim sto³ku, niczym wyj¹tkowo pilny uczeñ, który zosta³wyró¿niony przed ca³¹ klas¹, ale w oczach mia³a szaleñstwo.Szyby w oknach salonu wylecia³y na zewn¹trz.Drzwi kuchni otwar³y siê z rozmachem i wesz³a Carrie.Jej cia³o zapad³o siê w sobie i skurczy³o jakby ze staroœci.Balowa sukniawisia³a na niej w strzêpach, sztywna od zaschniêtej œwiñskiej krwi.Na czolemia³a smugê smaru, a oba kolana by³y otarte do ¿ywego miêsa.— Mamo — szepnê³a.Oczy mia³a nienaturalnie jasne i bystre, jak oczy soko³a,ale usta jej dr¿a³y.Gdyby ktokolwiek obserwowa³ j¹ w tej chwili, niew¹tpliwieuderzy³oby go jej podobieñstwo do matki.Margaret White siedzia³a bez ruchu na kuchennym sto³­ku, ukrywaj¹c naostrzonynó¿ w fa³dach spódnicy.— Powinnam by³a siê zabiæ, jak mi to wsadzi³ — powie­dzia³a wyraŸnie.— Po tympierwszym razie, zanim siê pobraliœmy, obieca³ mi.Nigdy wiêcej.Powiedzia³, ¿etylko.zb³¹dziliœmy.Wierzy³am mu.Upad³am i straci³am dziecko, i to by³palec bo¿y.Czu³am, ¿e grzech zosta³ odkupiony.Przez krew.Ale grzech nigdynie umiera.Grzech.nigdy.nie umiera.— Jej oczy b³yszcza³y.— Mamo, ja.— Z pocz¹tku by³o dobrze.¯yliœmy bez grzechu.Sypialiœmy w jednym ³Ã³¿ku,czasem bardzo blisko siebie, i och, czu³am obecnoœæ Wê¿a, ale nigdy tego niezrobiliœmy, do­póki.— Zaczê³a siê uœmiechaæ strasznym twardym uœmie­chem.—A tamtej nocy zobaczy³am, ¿e on patrzy na mnie w ten sposób.Upadliœmy nakolana i modliliœmy siê o si³ê i o wytrwanie i on.dotkn¹³ mnie.W tomiejsce.W to kobiece miejsce.A ja wyrzuci³am go z domu.Nie by³o go przezwiele godzin.Modli³am siê za niego.Oczyma duszy widzia³am, jak chodzi popustych ulicach i zmaga siê z sza­tanem, tak jak Jakub zmaga³ siê z anio³em.Akiedy wróci³, moje serce przepe³nione by³o wdziêcznoœci¹.Urwa³a, rozci¹gaj¹c wargi w upiornym uœmiechu.Kuch­niê wype³nia³y pl¹saj¹cecienie.— Mamo, ja nie chcê tego s³uchaæ!Talerze zaczê³y pêkaæ w kredensie jak gliniane go³êbie.— Dopiero kiedy wszed³ do œrodka, poczu³am whisky w jego oddechu.A potem wzi¹³mnie.Wzi¹³ mnie! Kiedy jeszcze œmierdzia³ pod³¹ whisky z jakiejœ brudnejknajpy, wzi¹³ mnie.i to mi siê spodoba³o! — Wykrzycza³a ostatnie s³owa dosufitu.— Spodoba³o mi siê ca³e to ohydne pierdolenie i jego rêce na moimciele, wszêdzie na moim ciele!— Mamo! (mamo!!)Margaret umilk³a nagle, jakby ktoœ da³ jej w twarz, i ze­rknê³a z ukosa nacórkê.— O ma³o siê wtedy nie zabi³am — powiedzia³a ju¿ bardziej normalnym tonem.— ARalph p³aka³ i mówi³ o pokucie, i nie umar³am, a potem on umar³, a potemmyœla³am, ¿e Bóg zes³a³ na mnie raka; ¿e zmienia moje kobiece czêœci cia³a,¿eby by³y tak samo czarne i przegni³e jak moja grzeszna dusza.Ale to by by³ozbyt ³atwe.Nie­zbadane s¹ wyroki Pañskie, niezg³êbione Jego cuda.Teraz torozumiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl