[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— To my ci powiemy.Pamiêtasz, jak tu by³ szkopski weterynarz z francuskimoficerem? To te¿ weterynarz.Otó¿ ten Francuz da³ nam takie specjalne pigu³ki.Twierdzi³, ¿e jak byk je zje, to zamieni siê w wo³u.Byki tych pigu³ek niechcia³y ¿reæ, pakowaliœmy im je do gard³a przez rurkê, tak nam poradzi³Francuz.A skutki widzia³eœ?— Widzia³em.— Ale od kilku dni zabrak³o pigu³ek.Spróbowaliœmy innego sposobu i akuratwlaz³a Zingler.— Jakiego sposobu? — zapyta³ naiwnie Dolas.— No, jakby ci to powiedzieæ.No wiesz, jak to czasem m³odzi ch³opcy.— Nie rozumiem.— S³uchaj no, Dolas! Powiedz mi prawdê: kim ty w³aœciwie jesteœ? Bo ¿e niejesteœ robotnikiem, to dla mnie jasne jak s³oñce.Mo¿e jesteœ kelnerem albofryzjerem?— Robotnikiem zosta³em z przypadku.Naprawdê jestem doktorem historii sztuki.— O Bo¿e, doktor! — jêkn¹³ Maciaszczyk.— A ja uczonego postawi³em na warciewielkiego sabota¿u! Teraz guzik ze wszystkiego! Bêdzie chryja nie z tej ziemi!Ani chybi wszyscy pójdziemy do krymina³u.Przez uczonego!Jeszcze tego wieczoru spe³ni³y siê ponure przewidywania Maciaszczyka.Dolaswraz z obu marynarzami zostali przeniesieni do obozu, a rano stanêli przedgroŸnym obliczem genera³a von den Wiederschatza.Genera³ wyg³osi³ do nich d³ugie przemówienie, w którym usi³owa³ udowodniæ, ¿es¹ podpalaczami Europy i bandytami.— Nie skorzystaliœcie z wielkodusznoœci i wspania³omyœlnoœci Führera, któryPolakom, ¯ydom i Góralom zapewni³ ojczyznê w Generalnej Guberni — za topójdziecie pod s¹d.Abmarschieren! — zakoñczy³ groŸnie.Nieszczêœcia chodz¹ parami.Tego¿ dnia, gdy nasi bohaterowie s³uchaliprzemówienia genera³a, u Herr Mayera zdech³a okazowa maciora.Sekcja wykaza³aw ¿o³¹dku denatki obecnoœæ po³amanej ¿yletki, wiêc i tym wypadkiem obci¹¿onoich konto.Z obozu odes³ano ich do wiêzienia.Panowa³ tu rygor godnynarodowo-socjalistycznej Rzeszy: przepisy zabrania³y absolutnie wszystkiego.Oskar¿eni siedzieli w ponurej, wilgotnej celi, oczekuj¹c rozprawy.Œledztwoprzeprowadzono w sposób nader uproszczony.Oficer s¹dowy spisa³ danepersonalne i dodaj¹c od siebie parê uwag o „polskich œwiniach i mordercach zBydgoszczy", obieca³, ¿e s¹d ich odpowiednio ukarze.Rozprawa odby³a siê w s¹dzie wojskowym w Grazu.Przebieg jej równie¿ by³ naderprosty.Sprawdzono personalia oskar¿onych i wezwano œwiadka koronnego — FrauZingler.Na pytanie przewodnicz¹cego, czy œwiadek nie jest spokrewniony zktórymœ z oskar¿onych — pani Zingler zawo³a³a z oburzeniem:— Ja? Z tymi bandytami?S¹d uzna³ to za odpowiedŸ negatywn¹ i nie widz¹c przeszkód przes³ucha³ FrauZingler.Dójka w sposób barwny i obrazowy zrelacjonowa³a wszystko, co zobaczy³ainkryminowanego wieczoru po wejœciu do obory.S¹d bez zastrze¿eñ da³ wiarêzeznaniom œwiadka po b³yskawicznej naradzie og³osi³ wyrok.„Za uprawianie czynów zmniejszaj¹cych zdolnoœæ rozrodcz¹ niemieckich buhajóworaz za niechlujstwo w pracy, które przyczyni³o siê do œmierci niemieckiejœwini, co ogólnie nale¿y okreœliæ sabota¿em, oskar¿eni Maciaszczyk i K¹kolzostaj¹ skazani na 4 lata wiêzienia, a oskar¿ony Dolas, jako starszy grupy,odpowiedzialny za swoich podw³adnych — na 7 lat".S¹d zaj¹³ stanowisko, ¿e apelacja jest zbêdna i z miejsca skierowa³ skazanychna odsiedzenie kary do wiêzienia.Podró¿ odbyli skazañcy w minorowych nastrojach.Obaj marynarze uwa¿ali, ¿epadli ofiar¹ niedo³êstwa Dolasa, Dolas zaœ, ¿e niepotrzebnie wpl¹ta³ siê wg³upie marynarskie awantury.W sk³ad eskorty poza trzema wartownikami wchodzi³ jeszcze t³umacz.Dolasprzygl¹da³ mu siê ciekawie.Niemiec ów zupe³nie nie przypomina³ „rasy panów".Niski, krêpy brunet o pa³¹kowatych nogach, lat czterdziestu paru.W przedzialepanowa³ pó³mrok.Trasa prowadzi³a przez tereny górskie.Poci¹g wlók³ siêpowoli, sapi¹c i dysz¹c, pod górê, potem nagle nabiera³ szybkoœci i pêdzi³ naz³amanie karku w dolinê.Jako groŸni przestêpcy jechali w osobnym przedziale,aby broñ bo¿e nie mogli kontaktowaæ siê z innymi podró¿nymi.Ci z koleiciekawie zagl¹dali do przedzia³u zastanawiaj¹c siê, jakie¿ to ciê¿kieprzestêpstwo przeciwko narodowemu socjalizmowi mogli pope³niæ ci jeñcy, tak³agodnie wygl¹daj¹cy.— Tak, tak — powiedzia³ filozoficznie w pewnym momencie t³umacz — du¿o wamdali.Ale i te¿ siê nale¿a³o.Myœla³em, ¿e dostaniecie wiêcej.Takieprzestêpstwo!Marynarze wywody t³umacza przyjêli wzruszeniem ramion, lecz Dolas zada³ mupytanie:— A pan na ile nas taksowa³? Na karê œmierci?— Na karê œmierci to nie, ale liczy³em na dziesiêæ, piêtnaœcie lat.— Nam zasadniczo wszystko jedno.I tak bêdziemy siedzieli, a¿ przegracie wojnê.— Nie „przegracie", a „przegraj¹" — poprawi³ go t³umacz.— Nie jestem Niemcem.— A kim¿e pan jest?— Ukraiñcem.Mieszka³em w Stanis³awowie, by³em tam nauczycielem.— I có¿ pana sk³oni³o do s³u¿by pod niemieckimi sztandarami?— Moja przesz³oœæ.W m³odoœci s³u¿y³em w c.k.armii.Przed rozpadniêciem siêmonarchii znalaz³em siê w szeregach Petlury, potem s³u¿y³em u Denikina, anastêpnie w kawalerii Budionnego, którego opuœci³em w roku 1920, aby przenieœæsiê w szeregi armii polskiej.Poniewa¿ ka¿demu z wodzów sk³ada³em przysiêgê nawiernoœæ, a opuszcza³em ich w sposób niezbyt regulaminowy, rozsy³ano za mn¹listy goñcze, poszukuj¹c mnie jako dezertera.Gdy wiêc do Stanis³awowawkroczyli „czerwoni" uwa¿a³em, ¿e dyplomatyczniej bêdzie, je¿eli wyjadê.Bior¹cpod uwagê moje zas³ugi dla c.k.armii, muszê bowiem dodaæ, ¿e bra³em udzia³ wparu bitwach i zosta³em nawet odznaczony br¹zowym medalem za dzielnoœæ,zaproponowano mi s³u¿bê w Wehrmachcie.Przyj¹³em propozycjê.Ostatecznie tylerazy zmienia³o siê panów.— A nie obawia siê pan.— Czego? ¯e bêdê wisia³? — Nie, tego niepowiedzia³em.— Ale pomyœla³ pan.To ma³o wa¿ne.Jeden wisi, a drugi siedzi siedem lat wmamrze.Tak w ¿yciu bywa.Jechali ju¿ oko³o godzinê.Poci¹g ruszy³ z ma³ej stacyjki, stopniowo nabieraj¹cszybkoœci.— Czy móg³bym pójœæ do klozetu? — zapyta³ Dolas po chwili milczenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]