[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak zwykle o tej porze nocy na izbie przyjêæ panowa³ beznadziejnychaos.Kolejka do rejestracji ci¹gnê³a siê prawie do drzwi, a karetkipodje¿d¿a³y regularnie jak w zegarku.Nikt nie zwróci³ uwagi naMartina, gdy przeszed³ œrodkiem i pchn¹³ szare drzwi ko³o oblê¿onegobiurka.W gabinecie lekarzy by³ tylko jeden mê¿czyzna, który nawetnie oderwa³ wzroku od EKG, gdy Martin za jego plecami przeszed³do ³azienki.B³yskawicznie wyk¹pa³ siê i ogoli³, porzucaj¹c ³achy w rogu.Ko³oumywalek znalaz³ stertê kostiumów chirurgicznych - ulubionegostroju obsady izby przyjêæ.Za³o¿y³ spodnie i bluzê oraz czepek namokre w³osy.Zawi¹za³ nawet maseczkê.Personel czêsto ich u¿ywa³poza salami operacyjnymi, zw³aszcza w czasie przeziêbieñ.Przygl¹daj¹c siê sobie w lustrze, stwierdzi³, ¿e ktoœ musia³by gobardzo dobrze znaæ, by go rozpoznaæ.Nie tylko dosta³ siê do œrodkaszpitala, ale i wygl¹da³ jak ktoœ st¹d.Jeœli zaœ chodzi³o o HarveyaHopkinsa, pacjenci bardzo czêsto uciekali z izby przyjêæ.Spojrza³ nazegarek.Zu¿y³ prawie godzinê.Wyszed³ spiesznie z pokoju lekarzy, przeci¹³ izbê, mijaj¹c podrodze jeszcze dwóch policjantów.Tylnymi schodami za kawiarenk¹wszed³ na górê.Potrzebny by³ mu czujnik promieniowania, nie mia³jednak zamiaru ryzykowaæ wyprawy do swojego gabinetu.Uda³o musiê go znaleŸæ na oddziale radioterapii.Zbieg³ po schodach na parteri ruszy³ spiesznie do budynku przychodni.W starych dŸwigach w ci¹gu dnia jeŸdzili windziarze.Skoñczyli ju¿pracê, przysz³o mu wiêc pokonaæ cztery kondygnacje po schodach.Wciœniêty w metrze miêdzy dwóch bardzo nieszczêœliwych z tegopowodu biznesmenów nabra³ przekonania, ¿e w przychodni musz¹ siêznajdowaæ substancje promieniotwórcze, gdy jednak do niej dotar³,jego pewnoœæ poczê³a ustêpowaæ.Nie mia³ pojêcia, gdzie i czego szukaæ.Min¹³ g³Ã³wn¹ poczekalniê przychodni ginekologicznej i przeszed³199do mniejszej, dla studentek.Nie dotar³y tu jeszcze sprz¹taczki,i z popielniczek oraz koszy wysypywa³y siê œmiecie.W pod³ym œwietlewszystko wygl¹da³o bardzo pospolicie i nieszkodliwie.Spróbowa³ otworzyæ biurko rejestratorki, by³o jednak zamkniête.Po kolei przekona³ siê, ¿e wszystkie drzwi s¹ pozamykane.Zamkijednak by³y bardzo prostego typu, takiego, w którym klucz wsadza³osiê do ga³ki w drzwiach.Plastykowa karta z biurka rejestratorkiwystarczy³a do ich otwarcia.Wszed³ do œrodka, zamkn¹³ drzwi zasob¹ i w³¹czy³ œwiat³o.Znalaz³ siê na korytarzu, w którym rozmawia³ z doktoremHarperem.Na lewo znajdowa³y siê dwa gabinety, a na prawolaboratorium b¹dŸ te¿ magazynek.Na pierwszy ogieñ wybra³ gabinety.Za pomoc¹ detektora bardzo dok³adnie je skontrolowa³, obchodz¹cz nim wszystkie szafki, zak¹tki, sprawdzaj¹c nawet same foteleginekologiczne.Gabinety by³y czyste.To samo zrobi³ w laboratorium,zaczynaj¹c od szafek na sto³ach laboratoryjnych i szuflad.Otwiera³wszystkie szafki po kolei.W koñcu skontrolowa³ stoj¹c¹ w k¹cie szafêz narzêdziami.Odczyty wszêdzie by³y negatywne.Wreszcie natrafi³ na coœ w koszu na œmieci.Promieniowanie by³obardzo s³abe i ca³kowicie nieszkodliwe, jednak by³o.Spogl¹daj¹c nazegarek, uœwiadomi³ sobie, ¿e jego czas raptownie umyka.Za pó³ godzinymusia³ zadzwoniæ do mieszkania Denise.Zdecydowa³, ¿e poka¿e siê tamjedynie wtedy, jeœli upewni siê, ¿e Sansone jej nie wiêzi.Po stwierdzeniu promieniowania w koszu na œmieci zdecydowa³ siêjeszcze raz skontrolowaæ laboratorium.Nic nie znalaz³, dopóki niewróci³ do szafki pod œcian¹.Dolne pó³ki zape³nione by³y p³Ã³tnemi fartuchami, a na górnych rozstawione by³y rozmaite narzêdzialaboratoryjne i przybory biurowe.Pod pó³kami by³ kosz na brudn¹bieliznê.Gdy opuœci³ ko³o niego detektor prawie do pod³ogi, stwierdzi³kolejny s³aby, dodatni odczyt.Wyrzuci³ brudne przeœcierad³a i fartuchy, po czym jeszcze razskontrolowa³ kosz.Nic.Wetkn¹wszy g³êbiej czujnik znów uda³o musiê znaleŸæ œlady promieniowania przy dnie.Wsun¹³ tam d³oñ.Œciankai dno drewnianego kosza wydawa³y siê lite, lecz gdy uderzy³ w dno,wyczu³ wibracjê.Obstuka³ dno po obwodzie.Kiedy dotar³ do przeciw-nej strony, dno przechyli³o siê lekko, po czym wróci³o na miejsce.Martin nacisn¹³ ponownie w to samo miejsce, uniós³ dno i zajrza³ podspód.Znalaz³ dwie opancerzone kasety z o³owiu z powszechnieznanymi symbolami ostrzegaj¹cymi przed promieniowaniem.Tabliczki na kasetach stwierdza³y, ¿e materia³y pochodz¹ z Labo-ratoriów Brookhaven, wytwarzaj¹cych wszelkiego rodzaju izotopy200stosowane w medycynie.Tylko jedna tabliczka dawa³a siê odczytaæ.Kaseta zawiera³a 2-(18F)-fluoro-2-dezoksy-D-glukozê.Druga tabliczkaby³a porysowana, zorientowa³ siê jednak, ¿e kaseta równie¿ zawiera³ajakiœ izotop dezoksyglukozy.Szybko otworzy³ kasety.Ta, na której tabliczka by³a czytelna, by³ajedynie umiarkowanie radioaktywna.Przy drugiej, solidniej opan-cerzonej, detektor promieniowania oszala³.Cokolwiek by³o w œrodku,by³o bardzo gor¹ce.Philips zamkn¹³ i uszczelni³ pojemnik, zgarn¹³z powrotem brudn¹ bieliznê i zamkn¹³ drzwi szafki.Nigdy nie s³ysza³ o izotopach dezoksyglukozy, jednak sam fakt, i¿znalaz³ je w przychodni ginekologicznej, potwierdza³ jego podejrzenia.Wewn¹trzszpitalne regu³y okreœlaj¹ce zasady nadzoru nad substancjamiradioaktywnymi stosowanymi w radioterapii by³y bardzo surowe,podobnie by³o z izotopami wykorzystywanymi w celach diagnostycz-nych i badawczych.Nic jednak z tego nie mia³o odniesienia doprzychodni ginekologicznej; na radioaktywn¹ dezoksyglukozê poprostu nie by³o tam miejsca.Musia³ siê dowiedzieæ, do czego mo¿naj¹ by³o stosowaæ.Zabieraj¹c ze sob¹ detektor promieniowania, zszed³ po schodachdo podziemia.Znalaz³szy siê w tunelu, musia³ zwolniæ, by niewystraszyæ grupek studentów.Kiedy jednak dotar³ do nowego gmachuakademii medycznej, przyspieszy³ ponownie kroku i w rezultacie dobiblioteki dotar³ z zadyszk¹.- Dezoksyglukoza - wydysza³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]