[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na pierwszy rzut oka wydaje siê to dziwne, poniewa¿ uchobardziej ni¿ oko wydaje siê te drgania odbieraæ.Jednak¿e co eksperci, toeksperci, Michel.W ka¿dym b¹dŸ razie, niewiele nas to powinno martwiæ,poniewa¿ ci sami eksperci twierdz¹, ¿e prawdopodobieñstwo zaniku tych drgañjest tak ma³e, jak szansa, ¿e jutro zgaœnie s³oñce.Thao zawróci³a nasz pojazd i po chwili opuœciliœmy leœne szczyty i lecieliœmynad równin¹, któr¹ p³ynê³a nefrytowo-zielona rzeka.Zni¿yliœmy siê na wysokoœæoko³o trzech metrów i pod¹¿aliœmy jej biegiem.Mogliœmy teraz œledziæ ruchydziwnych ryb, które by³y bardziej podobne do dziobaków ni¿ do ryb jako takich.Woda by³a kryszta³owo czysta i z tej wysokoœci mogliœmy dostrzec wszystko, coznajdowa³o siê na dole, a¿ do najmniejszego kamyka.Kiedy spojrza³em w górê, zobaczy³em, ¿e zbli¿amy siê do oceanu.Drzewa palmowe przypominaj¹ce palmy kokosowe ko³ysa³y swoje majestatyczneliœcie na imponuj¹cych wysokoœciach na brzegu z³otopiaszczystej pla¿y.B³êkitnykolor oceanu przyjemnie kontrastowa³ z jasnoczerwon¹ barw¹ ska³ wkomponowanychw niewielkie wzgórza, z których widok rozci¹ga³ siê na czêœæ pla¿y.Oko³o stuludzi wylegiwa³o siê na piasku, niektórzy p³ywali zupe³nie nago wprzeŸroczystych wodach oceanu.Poczu³em siê lekko oszo³omiony, nie tylko przez nowe i zadziwiaj¹ce rzeczy,które ci¹gle odkrywa³em, ale tak¿e przez nieustanne uczucie lekkoœci z powoduzmiany grawitacji.Uczucie to przypomnia³o mi o Ziemi- co za dziwne s³owo i jak ciê¿ko by³o mi wyobraziæ sobie teraz Ziemiê!S³uchowe i wzrokowe drgania w sposób niezwyk³y oddzia³ywa³y na mój systemnerwowy.Bêd¹c cz³owiekiem nerwowym, ¿yj¹cym w ci¹g³ym napiêciu, czu³em siêkompletnie rozluŸniony - tak jakbym zanurzy³ siê w ciep³ej k¹pieli i pozwoli³siê unosiæ bañkom mydlanym na tle delikatnej muzyki.Tak naprawdê to by³em nawet jeszcze bardziej zrelaksowany - do tego stopnia, ¿eczu³em, ¿e siê rozp³aczê.Przelecieliœmy ca³kiem szybko przez wody olbrzymiej zatoki, lec¹c oko³o 12metrów ponad wodami.Dostrzeg³em na horyzoncie kilka kropek - niektóre by³ywiêksze ni¿ pozosta³e i uœwiadomi³em sobie, ¿e musia³y to byæ wyspy, bezw¹tpienia te same, które widzia³em wczeœniej – zanim wyl¹dowaliœmy naTJehoobie.Skierowaliœmy siê w kierunku najmniejszej wysepki.Spojrza³em w dó³ izobaczy³em, ¿e pod¹¿a za nami ³awica ryb, bawi¹cych siê przep³ywaj¹c przezcieñ, jaki nasz pojazd rzuca³ na wodê.‘Czy to s¹ rekiny? - zapyta³em.‘Nie, to Dajiks - bracia waszych delfinów.Lubi¹ siê tak samo bawiæ jakdelfiny, widzisz?‘Popatrz! - przerwa³em Thao - popatrz!‘Thao spojrza³a tam, gdzie wskaza³em i zaczê³a siê œmiaæ.A ja by³em kompletniezdumiony widz¹c, jak grupa ludzi zbli¿a³a siê do nas, najwyraŸniej niepotrzebuj¹c do tego ¿adnego pojazdu.Znajdowali siê dwa metry nad wod¹ w pozycji pionowej i nie tylko unosili siê wpowietrzu, ale poruszali siê ca³kiem szybko w naszym kierunku.Wkrótce naszedrogi skrzy¿owa³y siê i wymieniliœmy wielkie gesty przyjaŸni.W tej samejchwili fala dobrego samopoczucia przep³ynê³a przeze mnie, trwaj¹ca kilkasekund.By³o to dok³adnie to samo odczucie, które wywo³a³a Latoli i wiedzia³em,¿e jest to znak pozdrowienia od 'lataj¹cych ludzi'.‘Jak oni to robi¹? Czy to jest lewitacja?‘Nie, maj¹ Tarê [7 Tara to aparat, który nosi siê jak pas, kiedy chce siêlataæ.] przypiêt¹ do pasa i Litiolak [8 Litiolak stosowany jest razem z Tar¹,ale trzyma siê go w rêku] w rêku.Wytwarzaj¹ one pewne drgania, neutralizuj¹cezimn¹ si³ê magnetyczn¹ planety i pozwalaj¹ce na neutralizacjê si³y przyci¹ganiagrawitacyjnego.Nawet przedmiot o wadze miliona ton staje siê tak lekki jakpiórko.Nastêpnie, za pomoc¹ innych drgañ, przypominaj¹cych ultra-dŸwiêki, mog¹skierowaæ siê dok³adnie tam, gdzie chc¹, tak jak to robi¹ teraz.Na tejplanecie ka¿dy kto chce podró¿owaæ na znaczn¹ odleg³oœæ u¿ywa tej metody.‘W takim razie po co nam ten pojazd? - zapyta³em, poniewa¿ mia³em ochotêpoeksperymentowaæ z takim urz¹dzeniem, które nawiasem mówi¹c nie wydawa³o¿adnego dŸwiêku.‘Michel, brakuje ci cierpliwoœci.Podró¿ujemy w ten sposób, poniewa¿ niepotrafi³byœ lecieæ przy pomocy Litiolaka.Bez praktyki - móg³byœ sobiewyrz¹dziæ krzywdê.Byæ mo¿e póŸniej, gdy bêdzie czas, nauczê ciê, jak siê nimpos³ugiwaæ.Spójrz, ju¿ prawie przylecieliœmy.Rzeczywiœcie zbli¿aliœmy siê szybko w kierunku wysepki.WyraŸnie widzia³emz³ot¹ pla¿ê, gdzie kilku ludzi wylegiwa³o siê w s³oñcu.Prawie natychmiastprzelecieliœmy pod liœæmi palm wzd³u¿ szerokiej œcie¿ki obramowanej dwomarzêdami kwiecistych i bardzo pachn¹cych krzewów.Przestrzeñ wype³nia³y o¿ywione dŸwiêki i barwy owadów, motyli i ptaków.Pojazdlecia³ powoli, tu¿ przy ziemi, i po ostatnim zakrêcie na œcie¿ce, wyl¹dowaliœmyprzed 'ma³ym jajkiem', które le¿a³o wœród ma³ych drzew i kwitn¹cej winoroœli.Wygl¹da³o na to, ¿e ka¿dy budynek na tej planecie mia³ kszta³t jajka.Wiêkszoœæz nich le¿a³o na swoich 'bokach', ale czasami sta³y prosto, tak jak topowiedzia³em - czubkiem do góry.'Skorupki' by³y bia³e z domieszk¹ innychjasnych kolorów i nie mia³y ¿adnych okien ani drzwi.Je¿eli chodzi o to szczególne jajko, to le¿a³o ono na boku, do po³owy podziemi¹.Mia³o 30 metrów na d³ugoœæ i 20 metrów w œrednicy – ca³kiem ma³e wporównaniu z tymi, które do tej pory widzia³em.Thao zatrzyma³a pojazd przed jasnym œwiat³em, które znajdowa³o siê na œrodkuœciany jajka.Opuszczaj¹c platformê weszliœmy do budynku.Kiedy to robiliœmypoczu³em lekki opór, nie wiêkszy ni¿ waga puchu.Przypomnia³em sobie, ¿e podobne uczucie mia³em wczeœniej, kiedy przechodziliœmyprzez œciany kosmicznego centrum
[ Pobierz całość w formacie PDF ]