X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem nic ju� si� nie zdarzy�o.Nazajutrz ranek zawita� jeszcze pogodniejszy odpoprzedniego.By�o jednak zimno; wiatr ju� znów d�� ku wschodowi.Maszerowalijeszcze dwie noce, pn�c si� wci�� pod gór�, ale coraz wolniej, bo �cie�ka wi�asi� po�ród wzgórz, a szczyty pi�trzy�y si� z ka�d� chwil� bli�ej.Trzeciegoranka Karadhras wyrós� tu� przed nimi, pot�ny szczyt, niby srebrem przysypanyu wierzcho�ka �niegiem.; urwiste zbocza jednak by�y nagie, brunatnoczerwone,jakby splamione krwi�.Niebo by�o ponure, s�o�ce b�yszcza�o nikle.Wiatr si� odwróci� kupó�noco-wschodowi.Gandalf wci�gn�� powietrze w nozdrza i obejrza� si� wstecz.- Tam, za nami, zima na dobre �cisn�a �wiat - powiedzia� cicho do Aragorna.-Dalej na pó�nocy góry s� bielsze ni� przedtem.�nieg zsun�� si� ju� nisko naich ramiona.Dzisiejszej nocy b�dziemy szli w gór� ku Bramie Czerwonego Rogu.Na w�skiej �cie�ce szpiedzy mog� nas wypatrzy� i jakie� licho gotowe napa��;ale najgro�niejszym przeciwnikiem mo�e si� okaza� niepogoda.Co teraz s�dzisz oswojej marszrucie, Aragornie?Frodo us�ysza� te s�owa i zrozumia�, �e to koniec jakiego� sporu mi�dzyGandalfem a Aragornem, zacz�tego znacznie wcze�niej.Z niepokojem nadstawi�uszu.- Od pocz�tku i a� do ko�ca jestem jak najgorszego zdania o naszej marszrucie,dobrze o tym wiesz, Gandalfie - odpar� Aragorn.- Niebezpiecze�stwo - znane inieznane - b�dzie tym wi�ksze, im dalej zajdziemy.Ale i�� naprzód musimy.Nanic te� si� nie zda odwleka� przepraw� przez góry.Dalej na po�udnie prze��czy�adnych nie ma a� do Wrót Rohanu.Tamtemu przej�ciu jednak nie ufam, od czasugdy us�ysza�em z twoich ust wie�ci o Sarumanie.Kto wie, po czyjej stroniestoj� teraz mistrzowie koni?- Tak.Kto wie? - rzek� Gandalf.- Jest wszak�e jeszcze inna droga pozaprze��cz� Karadhrasu, ciemna, tajna droga, o której kiedy� rozmawiali�my.- Lepiej o niej wi�cej nie mówmy! Jeszcze nie dzi�! Prosz� ci�, nie wspominaj otym naszym towarzyszom, póki nie przekonamy si�, �e nie ma wyboru.- Trzeba si� zdecydowa�, nim zajdziemy dalej - odpar� Gandalf.- A wi�c rozwa�my spraw� mi�dzy sob�, kiedy dru�yna b�dzie spa�a - rzek�Aragorn.Pó�nym popo�udniem, kiedy dru�yna ko�czy�a posi�ek, Gandalf i Aragorn odeszlipar� kroków na bok i stan�li wpatruj�c si� w Karadhras.Zbocza góry by�y ciemnei gro�ne, wierzcho�ek ton�� w siwej chmurze.Frodo obserwowa� dwóchprzewodników, ciekawy wyniku narady.Kiedy wrócili do dru�yny, Gandalfprzemówi�, a wówczas Frodo dowiedzia� si�, �e postanowiono stawi� czo�o zimowejzawiei i wyj�� na wysok� prze��cz.Odetchn�� z ulg�.Nie mia� poj�cia, jaka toby�a owa inna droga, ciemna i tajemna, lecz wzmianka o niej budzi�a, jak si�Frodowi zadawa�o, groz� w Aragornie, wi�c hobbit cieszy� si�, �e zaniechanotego pomys�u.- Ze wszystkich oznak, jakie ostatnio zauwa�yli�my - rzek� Gandalf - wnioskuj�,�e niestety Brama Czerwonego Rogu zapewne jest strze�ona.Ponadto l�kam si�z�ej pogody, ci�gn�cej za nami.Mo�e spa�� �nieg.Musimy tedy pospiesza� ilesi� w nogach.W najlepszym razie i tak czekaj� nas dwa dni marszu, nim dotrzemyna prze��cz.Dzisiejszego wieczora �ciemni si� wcze�nie.Trzeba ruszy� mo�liwiejak najpr�dzej, nie marudz�c z przygotowaniami.- Je�li wolno, dodam jeszcze pewn� rad� - odezwa� si� Boromir.- Urodzi�em si�w cieniu Bia�ych Gór i wiem co� nieco� o wyprawach na takie wysoko�ci.Nimzejdziemy po drugiej stronie w dó�, spotkamy pewnie mróz, je�li nie cosgorszego.Nie pomo�e nam krycie si�, je�li wskutek tego u�wierkniemy na �mier�.Jest tu troch� drzew i krzaków, niech wi�c odchodz�c st�d ka�dy we�mie nagrzbiet wi�zk� drewek, ile zdo�a unie��.- A Bill móg�by wzi�c najwi�ksz�, prawda, mój Billuniu? - powiedzia� Sam.Kucykspojrza� na niego markotnie.- Zgoda - rzek� Gandalf - ale nie wolno nam u�y� tych drew, chyba �e staniemyprzed wyborem: ognisko albo �mier�.Ruszyli w drog� zrazu do�� �wawo, wkrótce jednak �cie�ka sta�a si� bardzostroma i uci��liwa.Wij�c si� i pn�c pod gór� niemal znika�a miejscami izagradza�y j� tu i ówdzie zwa�y kamieni.Noc pod niebem zaci�gni�tym grubymichmurami by�a ciemna cho� oko wykol.Zimny wiatr k��bi� si� w�ród ska�.Oko�opó�nocy dotarli do kolan góry.W�ska �cie�yna tuli�a si� teraz do lewej stronypod strom�, urwist� ska��, nad któr� majaczy�a niewidzialna w ciemno�ciach,ponura �ciana Kraradhrasu; po prawej stronie zia�a czarna przepa��, bo zboczeopada�o niemal prostopadle w g��boki w�wóz.Mozolnie wspi�li si� na spadzisty stok i przystan�li tu chwil�.Frodo poczu�na twarzy mi�kkie dotkni�cie.Wyci�gn�� rami� i zobaczy� bia�e p�atki �nieguosiadaj�ce na r�kawie.Szli dalej.Po chwili wszak�e �nieg zg�stnia� i wype�ni� doko�a powietrzewiruj�c przed oczyma Froda.Ledwie teraz dostrzega� ciemne, pochylone sylwetkiGandalfa i Aragorna, cho� byli nie dalej ni� o krok przed nim.- Wcale mi si� to nie podoba - wysapa� za plecami Froda Sam.- �nieg bywapi�kny o jasnym ranku, ale wole go ogl�da� za oknami le��c w �ó�ku.Szkoda, �eto ca�e pierze nie leci na Hobbiton.Tam by si� mo�e ucieszyli.W Shire, poza wy�yn� Pó�nocnej �wiartki, rzadko widywano porz�dny �nieg, tote�uwa�ano go za przyjemne zdarzenie i okazj� do zabawy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl