[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obaj z ojcemprzyjêliœmy to za z³y omen, tym bardziej ¿e Boromir ani razu nie da³ znaku¿ycia, odk¹d opuœci³ dom, a stra¿e nie spostrzeg³y go nigdzie, gdy przekracza³granice.W trzy dni póŸniej zdarzy³o mi siê coœ jeszcze dziwniejszego.PóŸnymwieczorem, w szarej pomroce przy ksiê¿ycowym nowiu, siedzia³em nad Anduin¹patrz¹c w jej wiecznie tocz¹cy siê naprzód nurt; trzciny szeleœci³y smutno.Zawsze noc¹ stra¿ujemy pod Osgiliath nad rzek¹, bo nieprzyjaciel opanowa³czêœciowo drugi brzeg i czêsto stamt¹d œle napaœci, by ³upiæ nowe ziemie.Leczowego dnia o pó³nocy œwiat ca³y spa³ wœród ciszy.I wtedy zobaczy³em, aprzynajmniej wyda³o mi siê, ¿e zobaczy³em, ma³¹, po³yskuj¹c¹ szar¹ ³Ã³dkêdziwacznego kszta³tu, z wysoko wzniesion¹ ruf¹; sp³ywa³a z nurtem, u wiose³ aniu steru nie by³o w niej nikogo.Zdj¹³ mnie lêk, bo otacza³o j¹ blade œwiat³o.Zszed³em ze skarpy na sam brzeg, a potem do wody, bo ta ³Ã³dŸ ci¹gnê³a mnienieodparcie.Zbli¿y³a siê, wolniuteñko przesunê³a siê ko³o mnie tak blisko, ¿emog³em j¹ rêk¹ dosiêgn¹æ, lecz nie œmia³em dotkn¹æ burty.Zanurza³a siêg³êboko, jakby bardzo obci¹¿ona, i wyda³o mi siê, ¿e jest niemal pe³naprzeŸroczej wody, od której bije blask, w tej wodzie zaœ spoczywa uœpionyrycerz.Na kolanach jego le¿a³ z³amany miecz.Cia³o okryte by³o mnóstwem ran.To by³Boromir, mój brat, martwy.Pozna³em zbrojê i miecz, pozna³em jego kochan¹twarz.Brakowa³o tylko rogu; jedna rzecz w jego stroju zda³a mi siê obca:piêkny pas, jakby spleciony ze z³otych liœci.„Boromirze! - zawo³a³em.- Gdziezgubi³eœ róg? Dok¹d p³yniesz? O, Boromirze!” Lecz on ju¿ znikn¹³.£Ã³dŸ porwanapr¹dem oddala³a siê œwiec¹c w ciemnoœciach.By³ to jak gdyby sen, ale nie sen,bom siê po nim nie zbudzi³.I nie w¹tpiê, ¿e brat mój umar³ i pop³yn¹³ zbiegiem rzeki na morze.- Niestety! - powiedzia³ Frodo.- Musia³ to byæ naprawdê Boromir, opis siêzgadza.Z³oty pas dosta³ w Lorien od pani Galadrieli.Ona bowiem przyodzia³anas w szare p³aszcze, które widzisz.Klamra przy nich tak¿e jest roboty elfów.Pokaza³ zielonosrebrny liœæ spinaj¹cy mu p³aszcz pod szyj¹.Faramir obejrza³klejnot z bliska.- Piêkne! - rzek³.- Tak, to robota tych samych mistrzów.A wiêcprzechodziliœcie przez Lorien? Z dawnych lat nazywaliœmy tê krainêLaurelindorenan, od wieków wszak¿e ludzie nic ju¿ o niej nie wiedz¹ - doda³³agodniej, patrz¹c na Froda z nowym podziwem w oczach.- Zaczynam rozumieæró¿ne rzeczy, które w tobie zdawa³y mi siê niepojête.Czy zechcesz opowiedzieæcoœ wiêcej? Gorzka bowiem jest dla mnie myœl, ¿e Boromir zgin¹³ tak bliskogranic swego ojczystego kraju.- Niemal wszystko, co mog³em, ju¿ ci opowiedzia³em - odpar³ Frodo.- Lecz twojaopowieœæ przejê³a mnie trwog¹.Myœlê, ¿e by³a to zjawa tylko, cieñ z³ego losu,który czai siê w przysz³oœci lub ju¿ siê dope³ni³.A mo¿e nawet k³amstwo,podsuniête czarami Nieprzyjaciela.Na Martwych Bagnach widzia³em w rozlewiskachpod wod¹ twarze szlachetnych rycerzy z dawnych czasów, lecz to tak¿e by³o mo¿ez³udzenie, które tamten swoj¹ z³owieszcz¹ sztuk¹ wywo³a³.- Nie - rzek³ Faramir.- Zjawy, które tamten zsy³a, nape³niaj¹ serca wstrêtem,lecz moje serce wezbra³o ¿alem i litoœci¹.- Jak¿e jednak mog³o siê to zdarzyæ prawdziwie? - spyta³ Frodo.- Zalana ³Ã³dŸnie przeby³aby kamiennych progów poni¿ej Tolbrandiru.Boromir zreszt¹ zamierza³iœæ do domu przeprawiaj¹c siê przez Rzekê Entów, a potem stepami Rohanu.Czy¿³Ã³dŸ mog³aby sp³yn¹æ przez spienione, olbrzymie wodospady, nie zaton¹æ wkipieli u ich stóp, tym bardziej ¿e, jak powiadasz, by³a pe³na wody?- Nie wiem - odpar³ Faramir.- Sk¹d pochodzi³a ³Ã³dŸ?- Z Lorien - przyzna³ Frodo.- W trzech takich ³odziach sp³ynêliœmy Anduin¹ a¿po wodogrzmoty.£odzie równie¿ by³y przez elfy budowane.- Przeszed³eœ przez Ukryty Kraj - powiedzia³ Faramir - ale zdaje siê, ¿eœniewiele poj¹³ z jego czarów.Ludzie, którzy maj¹ do czynienia z Mistrzyni¹Magii mieszkaj¹c¹ z Z³otym Lesie, wiedz¹, ¿e czeka ich mnóstwo dziwnychzdarzeñ.Niebezpiecznie jest dla œmiertelnego cz³owieka wychodziæ poza granicepods³onecznego œwiata, dawnymi laty ma³o kto wraca³ stamt¹d nieodmieniony, jaku nas mówi¹.Boromirze! Boromirze! - krzykn¹³ nagle.- Có¿ rzek³a ci piêknapani, nad któr¹ œmieræ nie ma w³adzy? Co ci przepowiedzia³a? Co zbudzi³a wtwoim sercu? Czemu¿ zab³¹dzi³eœ do Laurelindorenan zamiast prost¹, w³asn¹ drog¹pocwa³owaæ konno przez step Rohanu i stan¹æ o poranku w progu rodzinnego domu?Znów zwracaj¹c siê do Froda mówi³ ³agodnym ju¿ teraz g³osem:- Myœlê, ¿e na te pytania móg³byœ mi odpowiedzieæ, Frodo, synu Droga.Mo¿ejednak nie teraz i nie tutaj.¯ebyœ nie s¹dzi³, ¿e wszystko, co ci mówi³em,by³o przywidzeniem, wiedz, ¿e róg Boromira w koñcu wróci³ do kraju, a to ju¿dowód, który mo¿na wzi¹æ w rêkê.Róg wróci³, lecz pêkniêty na pó³, jakbyrozr¹bany toporem czy mieczem.Dwie jego czêœci osobno wyrzuci³a woda na brzeg;jedn¹ znaleziono w sitowiu, gdzie kryli siê na czatach ¿o³nierze Gondoru, napó³nocnej granicy, poni¿ej ujœcia Rzeki Entów.Drug¹ dostrzeg³ p³yn¹c¹ na falijeden z naszych wartowników strzeg¹cych rzeki.najdziwniejszymi sposobamizbrodnia zawsze na jaw wychodzi.Teraz strzaskany róg, dziedzictwopierworodnego syna, le¿y na kolanach Denethora, który w swojej stolicy czekadalszych wieœci.Czy o tym strzaskanym rogu nic mi nie mo¿esz powiedzieæ?- Od ciebie dopiero us³ysza³em, ¿e zosta³ strzaskany - odpar³ Frodo.- Jeœliwszak¿e nie mylisz siê w rachunku, s³ysza³eœ g³os rogu tego samego w³aœniednia, w którym roz³¹czyliœmy siê, w którym ja z Samem opuœci³em dru¿ynê.Tote¿groz¹ przejmuje mnie twoja opowieœæ, skoro bowiem Boromir znalaz³ siê wówczas wniebezpieczeñstwie i poleg³, lêkam siê, ¿e zginêli wszyscy moi towarzysze.Abyli to moi bliscy krewni i przyjaciele.Czy teraz zgodzisz siê zaniechaæpodejrzeñ i zwolnisz mnie, abym móg³ odejœæ swoj¹ drog¹? Jestem zmêczony,zbola³y, wylêk³y.Mam jednak do spe³nienia zadanie; mo¿e nie zdo³am go wykonaæ,muszê jednak przynajmniej spróbowaæ, zanim tak¿e zginê.Tym bardziej powinienemsiê spieszyæ, je¿eli z ca³ej dru¿yny tylko my dwaj, hobbici, pozostaliœmy ¿ywi.Wracaj do swego kraju, dzielny kapitanie Gondoru, broñ swego grodu, a mniepozwól odejœæ tam, gdzie los wzywa.- Ja nie znalaz³em pociechy w rozmowie z tob¹ - rzek³ Faramir - ty jednakwyci¹gasz z niej wnioski znacznie gorsze, ni¿by nale¿a³o.Któ¿ bowiem z³o¿y³Boromira w ³odzi? Nie myœlê, ¿eby przysz³y oddaæ mu tê ostatni¹ pos³ugê elfy zLorien, na pewno te¿ nie zrobili tego orkowie ani s³udzy Tamtego.A wiêc musia³wyjœæ z ¿yciem ktoœ z twojej dru¿yny.Cokolwiek wszak¿e sta³o siê tam, na naszym pó³nocnym pograniczu, nie ¿ywiê ju¿podejrzeñ co do twojej roli, mój Frodo.Gorzkie doœwiadczenie nauczy³o mnies¹dziæ sprawiedliwie ludzi z ich s³Ã³w i z twarzy; myœlê, ¿e na nizio³kach tak¿eumiem siê poznaæ.Co prawda - doda³ z uœmiechem - jest w tobie coœniesamowitego, Frodo, coœ z elfa.Lecz z tej naszej rozmowy wiêcej wynik³o, ni¿siê spodziewa³em.Powinienem was teraz zabraæ z sob¹ do Minas Tirith, abyœciez³o¿yli zeznania Denethorowi; je¿eli to, co dzisiaj postanowiê, wyjdzie nazgubê mego kraju, nara¿ê te¿ w³asne ¿ycie.Nie chcê wiêc rozstrzygaæ pochopnie,co dalej robiæ.St¹d wszak¿e trzeba ruszaæ nie zwlekaj¹c.Zerwa³ siê i wyda³ rozkazy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl