[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ka¿da wzmianka na tematudostêpnienia jakiejkolwiek broni kwitowana by³a stanowcz¹ odmow¹ wszelkiejdyskusji.Rozumia³em takie stanowisko Jedynki, Wci¹¿ nie by³ pewien przychylnoœci ogó³u,œwiadom destruktywnej dzia³alnoœci niektórych agitatorów S¹dzê, ¿e najchêtniejusun¹³by z osiedla wszystkich, dawnych cz³onków za³Ã³g Konwoju, lecz nie móg³tego uczyniæ od razu.Potrzebowa³ pretekstu i dlatego pozwala³ im przebywaæ nawolnoœci.Zapyta³em go kiedyœ o los jedenastu moich kolegów, których gdzieœodkomenderowano jeszcze przed rozpoczêciem witalizacji osadników.- Skoro ju¿ poruszy³eœ ten temat - odpowiedzia³ po namyœle - to porozmawiajmy otym.Siedzieliœmy wtedy w jego apartamencie w podziemiach.Oprócz nas, obecny by³jeszcze jeden cz³onek Komitetu Tymczasowego, nazwiskiem Nolan.Posiada³ onpi¹ty numer i po œmierci Valamisa do³¹czy³ do œcis³ego grona kierownictwaJednocyfrowych, choæ Jedynka nie traktowa³ go zbyt powa¿nie.Pi¹ty by³ raczejfigurantem, znacz¹cym chyba nawet mniej ni¿ ja.Jeœli chodzi o Morlena, rozpi³siê ostatnio i Jedynka rzadko zaprasza³ go na robocze posiedzenia.- Tych jedenastu.a w³aœciwie dziewiêciu, bo admira³ i jeszcze jeden zmarliniedawno - powiedzia³ Jedynka - jest tutaj, w podziemiach.Po wykoñczeniupomieszczeñ nie mamy w³aœciwie dla nich ¿adnej roboty.Chcia³bym, ¿ebyœwymyœli³ jakieœ rozwi¹zanie.Nie mogê ich teraz puœciæ miêdzy ludzi, bo narobi¹nam k³opotów, a nie chcia³bym trzymaæ ich tutaj d³u¿ej i ¿ywiæ za darmo.- Wiêc.oni s¹ uwiêzieni? - spyta³em zaskoczony.- No, powiedzmy.ograniczeni w swobodzie poruszania siê.By³em wstrz¹œniêty.Ja, szef bezpieczeñstwa, nic nie wiem o istnieniu wiêzieniawe wnêtrzu bunkra.'To oczywiœcie robota Valamisa, on ich tam umieœci³ - by³emo tym przekonany.Dlaczego jednak dopiero teraz, w kilka tygodni po formalnymobjêciu stanowiska po Valamisie, dowiadujê siê o tym?Wiedzia³em, ¿e nie mogê sobie pozwoliæ na wyra¿enie swego niezadowolenia.Jeœli mam w jakikolwiek sposób pomóc moim towarzyszom.Musia³em szybko coœ wymyœliæ - nie daj¹c równoczeœnie poznaæ po sobie, ¿e losich le¿y mi na sercu.- Masz racjê.- powiedzia³em.- Nie mo¿na pozwoliæ na to, by terazkontaktowali siê z osadnikami i opowiadali, ¿e zostali bezprawnie uwiêzieni iwykorzystani do przymusowej pracy.Byæ mo¿e ludzie i tak by im nie uwierzyli,ale nie wolno nam ryzykowaæ teraz, gdy wœród nich panuje doœæ dobra atmosfera iprzycich³y próby wrogich nam wyst¹pieñ.Có¿ jednak mo¿na by z nimi zrobiæ?Najproœciej by³oby.pozbyæ siê ich w sposób radykalny.albo wpakowaæ napowrót do pojemników biostatycznych.- Pierwsze by³oby.niezbyt przyjemne, a drugie, zdaje siê, niewykonalne -wtr¹ci³ Nolan.- Nie bêdziemy sobie brudziæ r¹k jak¹œ paskudn¹ spraw¹, moi drodzy - uci¹³Jedynka.- Gdyby mo¿na ich by³o oskar¿yæ i skazaæ, to co innego.Ale w obecnejsytuacji nie mo¿emy ich zlikwidowaæ.W osiedlu jeszcze dwudziestu paru innychwie o ich istnieniu i dosz³y mnie s³uchy, ¿e pytaj¹ o nich niekiedy.- Fakt! - powiedzia³em.- Moi ludzie donosz¹.- W³aœnie.' A zatem, ten sposób nie wchodzi w rachubê.To by nam niepotrzebnieprzysporzy³o wrogów.Odetchn¹³em z ulg¹.Tê w³aœnie wypowiedŸ chcia³em sprowokowaæ moj¹ sugesti¹.Teraz ju¿ wiedzia³em jakie jest stanowisko Jedynki i mog³em próbowaæ zrobiæ coœdla uwiêzionych, nie nara¿aj¹c siê na podejrzenia, ¿e po cichu trzymam ichstronê.- Mam pewien pomys³ - oznajmi³em po chwili- - Dlaczego nie mielibyœmy.wys³aæich., gdzieœ daleko st¹d? Planeta jest rozleg³a, znajdzie siê na niej wielemiejsc nadaj¹cych siê na.takie specjalne osiedle.Jeœli bêdzie to miejscedostatecznie odleg³e, to nawet pilnowanie bêdzie zbêdne.Ostatecznie Jedynka przyj¹³ moj¹ propozycjê i wkrótce otrzyma³em poleceniewyszukania odpowiedniego, miejsca.Pozwolono mi wyprowadziæ noc¹ helikopter zhangaru znajduj¹cego siê w podziemiach wzgórza.Wrota prowadz¹ce do hangaru,gdzie ukryto ciê¿ki sprzêt, znajdowa³y siê na przeciwleg³ym stoku, w pobli¿umiejsca, gdzie sta³y pojemniki z hibernowanymi osadnikami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl