[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jastrz¹bnigdy nie zaatakuje ptaka, który siê go nie boi.- Jak mo¿na siê go przestaæ baæ?- Wybierz spokój.Jastrz¹b to jest jego brak.- Sk¹d wiesz?- Czujê to w ka¿dym ruchu twoich skrzyde³, w ka¿dym dr¿eniu piór.Jesteœniespokojna, bo w tym, co robisz, nie spe³niasz siê jeszcze jako ty.Jesteœsama w locie.Twoim jastrzêbiem jest lêk przed t¹ In¹, która mo¿e tozmieniæ.Przez nastêpnych parê chwil Ina siedzia³a na ga³êzi, przys³uchuj¹c siêszelestom liœci.By³a coraz spokojniejsza.Rozejrza³a siê wokó³ siebie.Gdzieœ daleko zauwa¿y³a dwa stada wróbli, dwie jaskó³ki gania³y siê nad ³¹k¹, awrony majestatycznie kr¹¿y³y nad zagajnikiem w du¿ej odleg³oœci od niej.Jastrzêbia dostrzeg³a w chwili, kiedy wydawa³o siê jej, ¿e ca³y las jestuptaszeniem spokoju i ptasiej harmonii.Siedzia³ na ga³êzi, oddalony od niej odwie sosny.„Kiedy on tu przylecia³" zdumia³a siê.„Przecie¿ nie s³ysza³amnawet szumu jego skrzyde³, a przed chwil¹ go nie by³o." Zdziwi³o j¹, ¿e niepoczu³a paniki, ¿e to, czego przez tyle lat siê ba³a, by³o po prostu ptakiemspokojnie siedz¹cym na poruszanej wiatrem ga³êzi sosny.„Popatrz, jaki on piêkny i groŸny'' - szepn¹³ wiatr, który przez ca³y czasdelikatnie i pieszczotliwie g³aska³ podmuchami jej pióra.Ina nie mog³a oderwaæ wzroku od jastrzêbia.Poczu³a lekkie dr¿enie ca³egocia³a, ale jej lek by³ inny.bardziej oswojony.Przez moment by³a w niejchêæ, aby zerwaæ siê natychmiast do lotu, skryæ siê w bezpieczeñstwiego³êbnika, ale nie poruszy³a skrzyd³ami.Dotkniêcia wiatru by³y tak delikatnei czu³e, ¿e przypomina³y jej szybowania nad morzem i dawa³y poczucie spokoju ipewnoœci.Pomyœla³a o prawym skrzydle i poczu³a siê jeszcze spokojniejsza ipewniejsza.„Powiêksz go w wyobraŸni" — zaszumia³ znowu wiatr - „zrób go ogromnym istrasznym, tak groŸnym, jak tylko mo¿esz".Jastrz¹b zacz¹³ siê nagle powiêkszaæ w jej oczach.WyraŸnie widzia³a jegoostre szpony, którymi porusza³ rytmicznie, trzymaj¹c siê ga³êzi, na którejsiedzia³.Jego oczy b³yszcza³y dzikoœci¹ a ca³e jego cia³o pochyli³o siê wprzód, jakby by³ gotów do ataku.Lêk wzrós³ ponownie, ale podmuch wiatruporuszy³ jej skrzyd³a i pióra w sposób tak kochaj¹cy i opiekuñczy, ¿e Inauspokoi³a siê natychmiast.- Czy to, co teraz widzisz, jest najstraszniejsze? -- wiatr zaszumia³ w jejpiórach.- Tak - odgrucha³a, nie odrywaj¹c wzroku od jastrzêbia, który w miêdzyczasiepowiêkszy³ siê do takich rozmiarów, ¿e by³ wiêkszy ni¿ ca³a ga³¹Ÿ.Tn¹ nierozumia³a, w jaki sposób móg³ siê na niej utrzymaæ.- Przyjrzyj mu siê jeszcze raz z uczuciem, które mia³aœ nad morzem, gdy by³aœna najwy¿szej wysokoœci - wiatr szumia³ dalej.Ina przypomnia³a sobie uczucia radoœci przestrzeni, wolnoœci, pewnoœci ibezpieczeñstwa, które prze¿ywa³a, gdy z roz³o¿onymi skrzyd³ami pozwoli³a siêwiatrowi unieœæ tam, gdzie ¿aden ptak nie by³by jej w stanie dosiêgn¹æ.Zauwa¿y³a, ¿e rozmiary jastrzêbia zmniejszy³y siê.Sta³ siê mniej groŸny, ajego pazury jakby mniej widoczne.Po chwili powróci³ do swoich normalnychrozmiarów z t¹ ró¿nic¹, ¿e wyda³ siê Inie bardziej ptasi, nie tak drapie¿ny.- Teraz podfruñ do niego i porozmawiaj z nim - szepn¹³ wiatr.- Nie mogê tego zrobiæ - Ina zadr¿a³a na ca³ym ciele - on jest zbyt straszny.- Spotkaj swój lek, doœwiadcz go.Tylko wtedy poznasz, czy jest prawdziwy.- Jednak nie mogê.- Do tej pory twój lêk by³ twoim wyobra¿eniem o jastrzêbiu - szum wiatru by³wyraŸniejszy i bardziej zdecydowany - czyli o rym, co mo¿e siê zdarzyæ, gdybyœgo zaczê³a doœwiadczaæ.Dlatego twoim wyborem by³a ci¹g³a ucieczka.Naprawdê ucieka³aœ nie przed jastrzêbiem, ale przed sam¹ sob¹, przed tym, cojastrz¹b dla ciebie znaczy.Ten lêk nie jest twój, dosta³aœ go, nauczy³aœ siêgo, polubi³aœ i dlatego jest ci z nim wygodnie.Dopiero, gdy poznasz gobli¿ej, bêdziesz mog³a wybraæ, czy chcesz siê go dalej baæ, czy zaprzyjaŸniszsiê z nim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]