[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy skończyło się przyjęcie, które wydał Walter na zamku Rainsberg, Hans poszedł do swojego pokoju i zaczął pakować walizki.Nic go już tutaj nie zatrzymywało i wiedział, że dzisiaj jest w zamku po raz ostatni.Między nim a Walterem nie mogła już istnieć żadna więź.Zbrodnia, o którą go podejrzewał, rozdzieliła ich na zawsze.Jeżeli jego podejrzenie było uzasadnione i Walter był mordercą stryja, to nie chciał mieć z nim nic wspólnego.A jeżeli jego podejrzenie było bezpodstawne, to niesłuszne posądzanie Waltera nie pozwoliłoby Hansowi przebywać w jego otoczeniu.Polecił lokajowi, aby powiadomił Waltera, że chce opuścić zamek za dwie godziny i że przed wyjazdem prosi go o krótką rozmowę.Walter przekazał, że będzie czekał w gabinecie stryja.Godzinę później obaj kuzyni stali naprzeciw siebie w dużym, wytwornie urządzonym gabinecie.Walter siedział za biurkiem i patrzył ponuro.Nie wyglądał na zachwyconego, że został nowym ordynatem.Gdy Hans wszedł, Walter wstał, starając się ze wszystkich sił okazać opanowanie i spokój, lecz jego oczy patrzyły niespokojnie i świeciły gorączkowym blaskiem.Nieczyste sumienie wyzierało z tych przerażonych, rozbieganych oczu.Opierając się o biurko, nowy ordynat rzekł:– Słyszę, że chcesz już opuścić Rainsberg, Hansie.O ile wiem, masz jeszcze parę dni urlopu i miałeś przecież zamiar spędzić go tutaj do końca?– Tak, miałem taki zamiar, lecz przy nowo powstałych okolicznościach zmieniłem plany.Walter zacisnął palce na oparciu krzesła stojącego przy biurku.– Z tego powodu przecież nie musisz już wyjeżdżać z Rainsberg, a może nie chcesz korzystać z mojej gościny?Miało to zabrzmieć żartobliwie i Walter zmuszał się do uśmiechu.Lecz grymas ten zamarł na jego twarzy, gdy Hans dumnie się prostując, odparł lodowatym, ostrym tonem:– Nie, od ciebie nie chcę przyjąć gościny.Walter zadrżał na całym ciele, a twarz jego nerwowo drgała.Starał się jednak zachować pozory i zmuszając się do spokoju, powiedział niedbale:– Oczywiście, jesteś na mnie zły i nie możesz mi wybaczyć, że odkryłem prawdziwe pochodzenie twojej matki i tym samym pozbawiłem cię ordynacji.Ale powiedz no mi, czy na moim miejscu postąpiłbyś inaczej?Żaden mięsień nie drgnął w twarzy Hansa.– Nie wiem, czy postąpiłbym w ten sam sposób, lecz to nie jest przyczyna, która mnie zmusza do opuszczenia zamku.Zmuszają mnie do tego inne powody.– Czy mogę wiedzieć jakie? – zapytał Walter z udawaną obojętnością.– Nie!To „nie” zabrzmiało tak ostro i lodowato, że Walter mimo woli zadrżał, lecz szybko się opanował.– A to dlaczego nie? – zapytał ochrypłym głosem.Hans z całą powagą spojrzał na bladą twarz kuzyna i odpowiedział stanowczo:– Ponieważ sam nie chciałbym wierzyć w ten powód.W każdym razie musisz moją decyzję przyjąć do wiadomości.Przez chwilę panowała kłopotliwa cisza.Potem Walter usiadł w fotelu i pozornie obojętnie dorzucił:– Byłbym zapomniał, mówiłeś, że powiesz mi jak – twoim zdaniem – powinienem ulokować te sto tysięcy marek, których chciałem się zrzec na twoją korzyść.– Dlatego właśnie przyszedłem, żeby o tym porozmawiać – odrzekł Hans.Walter wskazał na fotel.– Słucham cię, czy nie zechciałbyś usiąść?– Dziękuję! To, co mam do powiedzenia, mogę powiedzieć stojąc.Chciałem z tobą porozmawiać o zaręczynach stryja.Obaj przecież wiemy, że zaręczył się z Ruth von Goseck i że miał zamiar ogłosić te zaręczyny w dniu swojej śmierci.Moim zdaniem należałoby coś zrobić, aby narzeczonej stryja zabezpieczyć przyszłość.Z pewnością byłoby to po myśli zmarłego.Wiem, że obie panie von Goseck mają trudności finansowe i z tego powodu panna Goseck będzie może zmuszona poszukać sobie jakiejś pracy.Sądzę, że do tego nie wolno nam dopuścić.Gdybym ja został ordynatem, zatroszczyłbym się o nią w delikatny sposób, tak jak należałoby się troszczyć o wdowę po ordynacie.Lecz teraz nie jestem w stanie o to zadbać.Jeśli więc ty tego obowiązku – a sądzę, że jest to obowiązek – nie zechcesz wziąć na siebie w jakiś inny sposób, mógłbyś te sto tysięcy marek przeznaczyć na ten właśnie cel.Oczywiście, należałoby znaleźć jakiś bardzo delikatny sposób, aby jej to zaproponować.Może zechciałaby pośredniczyć jej macocha.Czy zgadzasz się z moją propozycją?Walter von Rainsberg odetchnął z ulgą.Może się bał, że usłyszy od Hansa coś innego.Próbował się uśmiechnąć.– Możesz być spokojny, mój drogi Hansie.Chyba nie przypuszczasz, że zaniedbam pannę von Goseck.Nie martw się więc o los młodej damy.Wiesz, że ją kocham.Nie ukrywałem przed tobą, jak bardzo cierpiałem, gdy się dowiedziałem, że zaręczyła się ze stryjem Heinzem, chociaż wiem, że nie zrobiła tego z miłości do niego, lecz z chęci wyrwania się z trosk i biedy, i zapewnienia sobie lepszych warunków życia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]