[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opowiedz mi o nim.Wiedziała, że Aneczka bez skrępowania opowie jej to, o co wzdragała się pytać teściową.Raczej prawdę niż rzewne bajeczki.Aneczka kochała Brada, to było widać.W przeciwieństwie jednak do jego matki, nie była ślepa na jego wady.Dla Aneczki Brad był istotą ludzką, a nie boską.- Prawdziwy szkodnik.- Aneczka chichotała wałkując ciasto.- Zawsze gotów napsocić.Spadał z drzew, okien, a nawet koni.Miał więcej połamanych kości niż jest w sklepie u rzeźnika! Im większe niebezpieczeństwo, tym bardziej się w nie pchał.Zwłaszcza gdy zabraniała mu matka.Wystarczyło jej „nie!”, by on to zrobił.- Westchnęła.- Był stale obok niej.Nadal jest, jeśli o to idzie.Tylko przy niej.Jest prawdziwym czarodziejem.I ma dobre serce.Nie obchodzi mnie, co o nim i jego matce mówią ludzie.- Przerwała.Wyglądała na wzburzoną, jakby jej język skołowaciał.- Wiem, że są bardzo blisko - powiedziała Julia.- Och, lady Hester według pana Brada nakręca zegarek.- Aneczka uspokoiła się, jakby Julia wyzwoliła ją z trudnego tematu.- No tak, bez ojca.- Julia delikatnie naprowadzała Aneczkę.- Prawdziwy wstyd.Taki miły człowiek.Pan Winthrop.Gołębie serce, jak jego syn, chociaż strasznie dbał o pieniądze.Nie jak pan Brad.Oddałby ci ostatniego centa.Niedobrze, jak chłopiec nie ma ojca.Są rzeczy, które chłopcu może dać tylko mężczyzna.Matka nie.Rzeczy chłopcu potrzebne.- Znowu przerwała i pracowicie kroiła okrągłe, grube krążki ciasta.Zaciekawiona Julia zachowywała milczenie, aż Aneczka podjęła opowieść.- Ale człowiek nie może Winić lady Hester za pilnowanie swojego chłopca.Niektórzy mówią, że pilnuje za bardzo.Przecież chłopak urodził się ledwie miesiąc po śmierci ojca, i wzięła go do siebie do łóżka, żeby go mieć blisko.Dla kobiety jak ona to jest największe poświęcenie, jakie może być.Ja myślę, być może ona widziała w nim kogoś zamiast męża.- Mogła wyjść za mąż po raz drugi.- Och, miała mnóstwo ofert, ale nie chciała nikogo.Całą swoją miłość oddała chłopcu.Od chwili urodzenia tylko to, co najlepsze, było dla niego odpowiednie.Na zawsze jest sercem w jej ciele.Później, włócząc się po końskich padokach, Julia zastanawiała się nad słowami Aneczki.Wszystko, co powiedziała, potwierdzało jej własny sąd.Między lady Hester i jej synem była więź tak ścisła, tak mocna, że im bardziej Julia naciskała, tym bardziej była odpychana.Poza tym nie miała właściwie powodu skarżyć się na teściową.Traktowała Julię tak, jak traktowała własne córki.Trochę szorstko, oczekując posłuszeństwa, ale uprzejmie.Miłość okazywała tylko swojemu synowi i to o wiele za bardzo, zdaniem Julii.Jak dotąd była mocno przekonana, że Brad boi się swojej matki.Dlaczego? Nigdy nie słyszała sprzeczki.Nigdy lady Hester nie podniosła głosu na swojego syna.Nigdy nie kierowała się niczym innym, jak tylko miłością, robiąc wszystko dla jego szczęścia i powodzenia.Jednakowoż Julia była przekonana, że matka go przytłaczała.Była przyczyną jego zagubienia i zagonienia.Natomiast w chwilach, gdy smycz była poluzowana, Brad nacierał na Julię z ogromem swoich potrzeb.Nie tłumaczył jej tego słowami.A Julia nie miała do niego wystarczającego zaufania ani wystarczającej pewności siebie, by go spytać.Wobec tej zagadki i braku pewnych instrukcji, mogła tylko słuchać tego, co Brad jej mówił: to zrób dobrze, tamto zrób jeszcze lepiej.Innymi słowy, rób tak, jak mówią.Wolałaby karcianą wróżbę.Lady Hester należała do kobiet zdecydowanych i porównując charakter Julii ze swoim własnym musiała przyznać, że Julia była równie zdecydowana.Wszelako nieraz powiedziała: „Cóż, Julio, nie jesteś tym, co chciałam dla Brada, i z pewnością nie tym, czego oczekiwałam, ale jeśli jesteś tym, czego on chce, to od ciebie zależy pokazanie mi, że jesteś dla niego odpowiednia, ponieważ jest jedynym szczęściem, na którym mi zależy”.Nigdy nie wezwała Julii na prywatną rozmowę.Nigdy nie instruowała jej, jak dobra matka, czego się od niej żąda.Po prostu zostawiła Julię samą sobie.Czy czeka, aż popełnię błąd?.- zastanawiała się Julia.Gdy narobię ich dosyć, będę przeklęta w jej oczach.Czy wówczas wkroczy i usunie mnie? Co ważniejsze, czy Brad zrobi, jak ona mu każe? Dotarła do stawu i usiadła nad brzegiem, rzucając kaczkom chleb, który dla nich przyniosła.Dlaczego jestem taka podejrzliwa? Czy chodzi o to, co powiedziała mi Sally Armbruster? Czy o to, co Drexel Adams powiedział o jej żałobnym stroju? Przecież jesteś mężatką dopiero cztery krótkie tygodnie, mówiła sobie.Julio, na miłość boską, zaczekaj trochę.Zawsze jesteś za bardzo niecierpliwa.Przez minione trzy tygodnie nie byłam, odpowiadała sobie wymijająco.Ile panien młodych pozwoliłoby swoim nowym mężom zniknąć Bóg wie gdzie na trzy tygodnie raptem w tydzień po ślubie? Setki tysięcy podczas wojny.Ale Brad nie służy w wojsku i nie ma wojny.Czyżby? - pytało fałszywie jej drugie ja.Oto co myślisz.Drgnęła, gdy spokojny głos zadeklamował:- Cóż to, Julio? „Samotna i słaba się włóczę?” Jednak ja wiem, co cię gnębi.Rozglądając się dookoła zobaczyła Drexela Adamsa, ubranego w jasnoszare spodnie, błękitną marynarską koszulę i takiż blezer, przerzucony przez ramię.Nagle zrozumiała, kogo on jej przypominał od pierwszego spotkania.Młodego Cary Granta.To samo ciemne dobre spojrzenie, taki sam podbródek z dołeczkiem i beztroski wdzięk.Zawsze należała do wielbicielek Cary Granta.- Myślałam, że to Seth jest literatem w tej rodzinie - dokuczała mu z uśmiechem, zadowolona z towarzystwa.- Znają mnie z tego, że w życiu przeczytałem jedną albo dwie książki.Usiadł obok niej na trawie, najpierw podciągając swoje nieskazitelne spodnie.- Byłem w sąsiedztwie, więc pomyślałem, że wpadnę.Zawsze to robię, gdy jestem niedaleko.Piękny zakątek, prawda? Jeden z tych, które uśmierzają najdziksze emocje ukryte w piersi.Przez chwilę przyglądał się jej piersiom tak, że ją zmroziło.- Wygląda na to, że Brada nie będzie dłużej, niż się spodziewaliśmy - powiedział pełen współczucia.- Dla mnie za długo - odparła Julia.- Oczywiście, młoda mężatka.I tak dalej.Lecz załatwia bardzo poważny interes.Wart miliony.Jeżeli go pchnie, będzie nosił przy czapce mnóstwo nowych piórek.Prezent od matki, rzecz jasna.Ciemne oczy patrzyły kpiąco, nawet gdy Drexel się uśmiechał.- Interesy są piekłem żon.- Oczywiście, mówisz na podstawie życiowego doświadczenia.- Zawsze mówię na tej podstawie.A propos, jakie są twoje wrażenia? Mam na myśli Boston i Bradfordów.- Wszyscy są bardzo uprzejmi.- Nic trudnego z kimś takim jak ty.- A co u Binki? - spytała Julia.- Dzisiaj jej kolej na działalność charytatywną.Ja mam wolne.Od czasu do czasu.Słuchaj, może moglibyśmy pojechać gdzieś na lunch? Znam przyjemny stary zajazd dziesięć mil stąd.- Aneczka przygotowuje lunch.Dziękuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl