[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamiętajmy, że zanim George W Bush został prezydentem, założył spółkę naftową Arbusto Energy.Z powodu nieudolnego zarządzania kilkakrotnie groziło jej zamknięcie.Kto ratował ją za każdym razem zastrzykiem milionów? Rodzina bin Ladena.Napisano to czarno na białym.Może się wydać dziwne, że saudyjscy milionerzy mieszkający w państwie, które zajmuje pierwsze miejsce wśród producentów ropy naftowej, pompują pieniądze w jakąś teksańską spółkę nieprzynoszącą dochodów.Inny przykład: adwokat broniący George a W.Busha, kiedy tamten był oskarżony o to, że kiedy był związany z koncernem Harken (znajdującym się w jednej czwartej w rękach Saudyjczyków i wypłacającym Bushowi sto dwadzieścia tysięcy dolarów rocznie jako „konsultantowi”!), posłużył się dla osobistej korzyści poufnymi informacjami, nazywał się Robert Jordan, a następnie został, niby przypadkiem, mianowany ambasadorem w Arabii Saudyjskiej.Tak czy inaczej, Saudyjczycy wpompowali prawdopodobnie ponad miliard czterysta milionów dolarów w przedsiębiorstwa, dla których pracował Bush.Nie zamierzam się zbytnio rozwodzić nad tymi powiązaniami, zależało mi jednak na ich ujawnieniu.Chciałem podkreślić, że neutralność rządów nie istnieje, wszystkie one bowiem są w taki czy inny sposób związane z przemysłowymi imperiami, a także przypomnieć oczywiste konszachty Stanów Zjednoczonych i Arabii Saudyjskiej.Zamierzam przedstawić punkt po punkcie rzeczy, które wydadzą się wam dziwne, jeśli popatrzycie na każdą z nich z osobna, za to myślę, że pod koniec niniejszych wywodów doznacie olśnienia.A wtedy zadrżycie.13Yael ogryzała paznokcie w pogrążonej w ciszy bibliotece.Nie była w stanie skupić się nad tym, co czyta, jej myśli bowiem bez przerwy powracały do Thomasa.Nie podobało jej się, że wybiegł w pośpiechu.Rzucił się w pogoń za zupełnie nieznanym człowiekiem, który prawdopodobnie nie zrobił nic złego.„Oczywiście.”W tym względzie usiłowała samą siebie przekonać metodą Coue, istniały bowiem marne szanse, żeby ten gość znalazł się tam przez przypadek.Wyraźnie ich szpiegował.Sala jest szeroka, co wcale mu nie przeszkadzało stanąć w pobliżu, aby podsłuchiwać ich rozmowę.Po co stał, skoro nie brakowało miejsc siedzących, jak nie po to, żeby lepiej ich widzieć? Kto to był? I jaki miał związek z tym, co się działo, ze wszystkimi tymi cieniami i całym tym natłokiem dziwnych informacji?Wsparta łokciami o stolik Yael położyła czoło na dłoni.Na ekranie widniało nazwisko Morgana Robertsona.Był to powieściopisarz, który w 1898 roku wydał książkę zatytułowaną Futility, or the Wreck of the „Titan”.Opisał w niej legendarny liniowiec, który wyglądał tak samo jak powstały czternaście lat później Titanic.Z powodu tego niewiarygodnego zbiegu okoliczności książka został wznowiona we Francji.Yael urzekło podobieństwo między obydwoma statkami, dzięki czemu wróciła jej zdolność koncentracji, toteż wkrótce zaczęła odnajdywać coraz więcej powiązań, aż wreszcie natrafiła na porównanie liczbowe między liniowcem wymyślonym przez Robertsona a Titanikiem.Przynajmniej mogła się skupić na czymś innym niż ten tajemniczy szpicel.Parametry Titana były bardzo zbliżone do parametrów Titanica: pierwszy miał 45 tysięcy ton, drugi 46 tysięcy ton, pierwszy rozwijał prędkość 25 węzłów, drugi od 22 do 24 węzłów.Oba były wyposażone w trzy śruby napędowe.Titan miał 19 przedziałów wodoszczelnych, z kolei Titanic – 16.Oba pływały pod brytyjską banderą.Lista ciągnęła się przez całą książkę, o której wspominały liczne strony internetowe odnalezione przez Yael.Mimo że dane techniczne obu statków nie pokrywały się idealnie, były bardzo zbliżone.Najgorsza jednak wydawała się dramatyczna fabuła powieści.Robertson rozwodził się nad zaletami i luksusowym charakterem Titana, który uważano za niezatapialny, dopóki w kwietniu, pływając po wodach północnego Atlantyku, nie uderzył prawą burtą o górę lodową.Titan, który nie dysponował dostateczną liczbą szalup ratunkowych, zatonął, pociągając na dno ponad tysiąc ofiar.A wszystko to działo się w fikcji z 1898 roku.14 kwietnia 1912 roku Titanic, tym razem zupełnie realny i również uważany za niezatapialny, zatonął na północnym Atlantyku, uderzywszy prawą burtą o górę lodową, nie mając wystarczającej liczby szalup ratunkowych – zginęło wówczas 1500 osób.Titan płynął z Nowego Jorku do Wielkiej Brytanii, Titanic zaś z Wielkiej Brytanii do Nowego Jorku.Oba wydarzenia łączy tak wiele podobieństw, że można by się zastanawiać, czy przypadkiem Robertson nie był jasnowidzem.Opisane przezeń okoliczności, w jakich doszło do katastrofy, bardzo przypominały zatonięcie Titanica.Tyle, że nastąpiły czternaście lat wcześniej.Yael nie posiadała się ze zdumienia.Zaczęła drążyć dalej.Na temat Titanica krążyło mnóstwo mitów.Do najczęściej powtarzających się pogłosek należała ta mówiąca o wielkości steru, który uznano za zbyt mały, mimo że odpowiadał normom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]