[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cyn odwróciła się gwałtownie i poszła korytarzem krokiem nieco zbyt bojowym, by go uznać za pasujący do granego na dole marsza weselnego.Zatrzymała się przy wejściu do salonu i poczekała, aż ją dogonią Ladonia i Worth.Dopiero teraz ruszyła w taki muzyki do środka pokoju.Duchowny i Charlie stali przed kominkiem.Cyn wyjątkowo się starała udekorować mieszkanie i z zadowoleniem stwierdziła, że pokój na dole wygląda pięknie romantycznie.Popołudniowe słońce przeświecało przez żaluzje.Wokół rozstawione były wazy pełne róż.Szklany stolik-ławę zdobiły kalie w kryształowym wazonie.Na półce nad kominkiem stało jeszcze więcej zieleni i róż oraz paliły się świece wotywne o zapachu wanilii.Na kanapach i fotelach siedzieli synowie Charliego ze swymi żonami i dziećmi.Jedna ze starszych dziewczynek podjęła się pilnowania Brandona.Przechodząc koło Josha Mastersa, Cyn spróbowała się uśmiechnąć.Ladonia nalegała, żeby go zaprosić „dla ogólnej równowagi”.Kiedy Cyn odwróciła twarz w stronę duchownego, zauważyła siedzącą na oparciu kanapy nieznajomą kobietę.Wcześniej przedstawiono jej już całą rodzinę Charliego i nie miała pojęcia, kto to może być, dopóki nie spostrzegła, jak tamta zerka na Wortha prowadzącego Ladonię przez pokój w stronę pana młodego.Tak więc nie tylko sam pojawił się na ich prywatnej uroczystości rodzinnej, ale jeszcze miał czelność przyprowadzić swoja, partnerkę.Rzuciła mu pełne oburzeniu spojrzenie, gdy zdjął dłoń Ladonii ze swego ramienia, ucałował ją i podał Charliemu.Po wykonaniu należącej do niego części ceremoniału przyłączył sie do swej towarzyszki.Duchowny rozpoczął od odczytania fragmentu Pisma Świętego, lecz dla Cyn cała przyjemność tej uroczystości została już zepsuta.Usiłowała skoncentrować uwagę na promieniejących miłością, uśmiechających się do siebie twarzach Ladonii i Charliego, ale jej wzrok błądził wciąż ku parze siedzącej na końcu kanapy.Raz nawet Worth przyłapał ją na tym.Szybko cofnęła wzrok ku nowożeńcom.Brandon mniej więcej do połowy ceremonii siedział grzecznie, a polem zaczął się wiercić.Cyn widziała, że wnuczka Charliego ma duże trudności z uspokojeniem go.Wtedy Worth dał chłopcu znak, żeby stanął obok niego.Położył rękę na jego głowie, a Brandon oparł ją o udo Wortha.Jej matka i jej syn uwielbiali tego łotra.- Na mocy pełnomocnictwa udzielonego mi przez Boga i prawo tego kraju ogłaszam, że jesteście mężem i żoną.Charlie, możesz pocałować swą małżonkę.Zerwały się oklaski.Posypały się gratulacje i ogólne uściski.Cyn wylądowała w objęciach Josha.Zamierzał ją pocałować w usta, ale ona szybko odwróciła głowę i pocałunek trafił w policzek.- Chodź, przedstawię cię Charliemu.- Doktorze Masters, to wielka przyjemność wreszcie pana poznać.- Prostoduszne rysy Charliego wyrażaj najwyższe szczęście, gdy obaj panowie potrząsali sobie dłonie.- I wzajemnie.A gdy poznałem pannę młodą, nie jest już dla mnie żadną tajemnicą, skąd się wzięła uroda Cyn.- Josh zwrócił się do Ladonii, ściskając jej dłoń w obu swoich.- Życzę dużo szczęścia, pani Tanton.Był bardzo przystojny.Doskonale ułożony.Uważano go za świetną partię.Dla Cyn przebywanie w jego pobliżu było nie do zniesienia.- Josh, przepraszam cię na chwilę.Muszę coś sprawdzić w kuchni.Upewniwszy się, że Brandon jest pod opieką dwóch nowo nabytych kuzynek, poszła do kuchni, by dać sygnał dostawcy, że niebawem wszyscy goście przejdą do jadalni na poczęstunek w postaci zimnego bufetu.Właśnie kończyła sprawdzać, czy stół w jadalni jest już całkowicie gotowy, gdy wszedł Worth ze swoją przyjaciółką.- Cyn, to jest Greta.Greto, poznaj Cyn.- Cieszę cię, że cię spotkałam, Cyn.- Ja również.Greta była wysoką i dorodną, ładną blondynką.Przypominała dziewczynę ze szwedzkiego plakatu propagującego dbanie o zdrowie i urodę.Na domiar złego wydała się Cyn również miła i inteligentna.Od pierwszego wejrzenia poczuła do niej głęboką niechęć.- Cieszę się, że pojechałaś wtedy z Worthem do Meksyku - oświadczyła Greta.- Szkoda by było zmarnować bilety.- Powiedział ci o tym? - Zmroziła spojrzeniem Wortha, który akurat podkradał ze stołu oliwki.Wrzucił jedną do ust i żuł energicznie, z niewinnym uśmiechem.- Powiedział, że zabrał swoją najstarszą i najdroższą przyjaciółkę.- Co za przyjemniaczek! - skomentowała Cyn.Pewnie specjalnie tak powiedział, „najstarszą i najdroższą”, jak o jakiejś podstarzałej ciotce.- Tu jesteś.- Głos Josha ledwo nadążał za jego rękami, zaborczo obejmującymi jej biodra, natychmiast gdy stanął tuż za nią.- Prawie cię dzisiaj nie widzę.- Przykro mi, Josh, ale mam tu pewne obowiązki.Cyn zauważyła, że Worth przestał żuć, a jego anielskie oczy zwęziły się do złowrogich szparek, gdy spojrzał na ręce Josha, wciąż spoczywające na jej biodrach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]