[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Luke wie, że inni nadal postrzegają Marsjan.Nie zdziwi się, jeśli pani drgnie raptownie.Albo kiedy będzie musiała poprosić go o powtórzenie czegoś, co przed chwilą powiedział; zrozumie, że to Marsjanin musiał wrzasnąć głośniej, niż on mówił – to znaczy, iż pani się wydaje, że jakiś Marsjanin wrzasnął.– Jeśli jednak Marsjanin zacznie hałasować w czasie, kiedy to ja będę mówiła do Luke’a, jak to jest, panie doktorze, że choć jego podświadomość nie pozwala mu odbierać dźwięku wydawanego przez Marsjanina, Luke może wyraźnie słyszeć moje słowa? Czy to prawda?– Tak.Sprawdziłem to.Jego podświadomość musi po prostu odfiltrować głos Marsjanina i będzie panią słyszał, choćby pani szeptała, a Marsjanin krzyczał.To jest podobne do przypadku ludzi pracujących przy młotach pneumatycznych czy w innych hałaśliwych miejscach.Tyle że to prędzej długoletnie przyzwyczajenie niż histeryczna głuchota pozwala im słyszeć i rozumieć zwykłą rozmowę powyżej – czy raczej poniżej – poziomu hałasu.– Rozumiem.Tak, teraz już wiem, jak może słyszeć pomimo zakłóceń.Ale co z widzeniem? Przecież Marsjanin nie jest przezroczysty.Nie wiem, jak można widzieć przez Marsjanina, choćby nawet nie wierzyło się w jego istnienie? Przypuśćmy, że jakiś Marsjanin pojawi się między mną a Luke’iem, kiedy będzie na mnie patrzył.Nie rozumiem, jak mógłby nie widzieć Marsjanina – może jako plamę – niemożliwe jednak, żeby widział mnie przez niego, musiałby przecież zdawać sobie sprawę, że między nami coś się znajduje.– Odwraca wzrok.Zwyczajny mechanizm obronny Specyficznej ślepoty na tle histerycznym.A jego ślepota jest specyficzna, naturalnie, bo on widzi wszystko poza Marsjanami.Wie pani, między świadomością a podświadomością istnieje pewna dychotomia i jego podświadomość płata figle świadomości.I każe mu się odwrócić albo wręcz zamknąć oczy, zamiast pozwolić mu, aby się przekonał, że w bezpośrednim zasięgu jego wzroku znajduje się coś, co mu zasłania widok.– Ale jak on sobie tłumaczy to odwracanie wzroku i zamykanie oczu.– Jego podświadomość znajduje jakiś pretekst.Proszę uważać i bacznie mu się przypatrywać, gdy tylko pojawi się Marsjanin, a sama pani się przekona, jak to funkcjonuje.Proszę obserwować, co się będzie działo, gdy w bezpośrednim zasięgu wzroku znajdzie się Marsjanin.Westchnął.– Sprawdziłem to dokładnie w ciągu kilku pierwszych dni pobytu Luke’a u nas.Spędziłem sporo czasu w jego pokoju na rozmowach z nim, a także na czytaniu lub udawaniu, że czytam, kiedy pracował.Kilkakrotnie między maszynę do pisania a Luke’a wkwimiał Marsjanin.Luke za każdym razem kładł ręce za głowę i odchylał się do tyłu, patrząc w sufit.– Zawsze tak robi, kiedy pisze i przerywa na chwilę, żeby pomyśleć.– Oczywiście.Ale w tym wypadku jego podświadomość wstrzymywała mu tok myśli i kazała tak zrobić, bo inaczej patrzyłby na klawisze i ich nie widział.Gdy rozmawialiśmy ze sobą, a pomiędzy nas dostawał się Marsjanin, zawsze znajdował pretekst, aby wstać i odejść w inne miejsce.Pewnego razu Marsjanin usiadł na jego głowie i zasłonił mu całkowicie widok, zwieszając nogi przed jego twarzą.Luke po prostu zamknął oczy, raczej domyślam się, że to zrobił – ja też nic widziałem przez nogi Marsjanina – bo zauważył, że ma trochę zmęczone oczy i przeprosił mnie za ich zamknięcie.Jego podświadomość zwyczajnie nie chciała mu pozwolić na przyznanie, że miał coś przed sobą, przez co nie widział.– Zaczynam rozumieć, panie doktorze.I przypuszczam, że gdyby ktoś wykorzystał taką sytuację, by spróbować udowodnić Luke’owi, że Marsjanie istnieją – gdyby zapewniał go, że jeden z nich wymachuje mu nogami przed oczyma oraz sprowokował go do otwarcia oczu i powiedzenia, ile palców mu się pokazało, czy coś w tym rodzaju – Luke odmówiłby otwarcia oczu i jakoś by to uzasadnił.– Tak.Widzę, że ma pani doświadczenie z paranoikami, pani Devereaux.Jak długo jest pani pielęgniarką w Miejskim Psychiatrycznym, jeśli mogę spytać?– Łącznie prawie sześć lat.Ostatnio dopiero dziesięć miesięcy – odkąd żyjemy z Luke’iem w separacji – i około pięciu lat przed naszym ślubem.– Czy zechciałaby pani mi powiedzieć – jako lekarzowi Luke’a, rzecz jasna – co spowodowało rozejście się państwa?– Bardzo chętnie, panie doktorze – ale czy mogłabym to zrobić innym razem? To było.raczej wiele drobnych spraw, aniżeli jedna wielka, i wyjaśnianie tego potrwałoby długo, zwłaszcza gdybym chciała być sprawiedliwa wobec nas obojga.– Oczywiście.– Doktor Snyder spojrzał na zegarek.– Mój Boże, nie miałem pojęcia, że trzymam panią tak długo.Luke chyba już ogryza paznokcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]