[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mistayo, chcesz zostać ze mną w Wielkiej Czeluści? Chcesz zgłębiać ze mną tajniki magii?Dotyk uspokoił Mistayę, słowa napełniły odwagą i równie szybko jak wcześniej naszły ją wątpliwości, teraz odzyskała pewność siebie.- Jak długo miałabym zostać? - zapytała z wahaniem, nie przestając myśleć o ojcu.- Tak długo, jak będziesz sobie tego życzyła.Możesz odejść w każdej chwili, lecz pamiętaj - wiedźma ponownie się nad nią nachyliła - kiedy odejdziesz do domu, nie ma już powrotu.Takie są reguły gry.Kiedy już rozpoczniesz swój kurs, musisz wytrwać aż do jego ukończenia, bo inaczej stracisz wszystko, czego się nauczyłaś.- A jeśli mój ojciec przyjdzie po mnie, to co wtedy?- Wtedy porozmawiamy z nim i podejmiemy decyzję - odpowiedziała tamta.- Musisz jednak zrozumieć jedno, Mistayo.Magia to delikatne naczynie, które zawiera w sobie wielką moc, lecz może się roztrzaskać jak szkło.Nie można go pozostawić bez opieki, kiedy już się raz znalazło na otwartej przestrzeni.Jeśli zatem mamy zacząć twoje lekcje, musisz się zgodzić doprowadzić je do końca.Czy stać cię na to?Mistaya przypomniała sobie, jak pączek rozwinął się w kwiat, a gąsienica powróciła do życia.Myślała o uczuciu, jakie zostawiała gotująca się w jej wnętrzu magia, wrażenie czegoś gładkiego i jedwabistego.W porównaniu z tym jej obawy dotyczące okoliczności przybycia do Wielkiej Czeluści wydawały się bez znaczenia.- Tak - odpowiedziała zdecydowanie.- Zgadzasz się zatem zostać?Mistaya skinęła głową z dziecięcą determinacją.- Tak.Zgadzam się.Nocny Cień uśmiechnęła się do niej życzliwie.- W takim razie zaczniemy od razu.Chodź ze mną.- Odwróciła się i ruszyła z powrotem w stronę polany.- A oto zasady, których trzeba przestrzegać - powiedziała, przedzierając się przez mgiełkę.- Musisz mnie słuchać i wykonywać wszystko, co ci powiem.Nie wolno ci nigdy używać magii beze mnie.Musisz używać magii według moich wskazówek, nawet wtedy gdy nie będziesz rozumiała, czego chcę cię nauczyć.Nie wolno ci nigdy - obejrzała się do tyłu, żeby skupić na sobie wzrok Mistai - opuszczać Wielkiej Czeluści beze mnie.- Odczekała, aż słowa wybrzmią do końca.- Rydall będzie cię szukał, a nie wybaczyłabym sobie, gdybyś wpadła w jego ręce przez moją nieuwagę.Będziemy blisko siebie przez cały czas, kiedy będziesz pod moją opieką.Nigdy nie opuszczaj zagłębienia.Rozumiesz mnie?Mistaya skinęła głową.Rozumiała.Wiedźma odwróciła się, a na jej gładkim, zimnym obliczu pojawił się niewidoczny dla dziewczynki uśmiech zadowolenia.Czerwonawe oczy świeciły triumfem.Cały dzień zajęły im lekcje udzielane przez czarownicę.Niektóre były dla Mistai niezrozumiałe, tak jak wiedźma uprzedzała.Niektóre ćwiczenia zdawały się nie mieć widocznego celu.Niektóre wypełniały Mistayę tak potężną energią, że czuła ją w sobie jak krew pulsującą w żyłach podczas biegu.Niektóre były tak delikatne i spokojne, że nie wywoływały w ogóle żadnych odczuć i sprowadzały się jedynie do słów i drobnych gestów w powietrzu.Po skończonym dniu Mistaya miała mieszane uczucia co do swych osiągnięć.Z jednej strony poczuła i zobaczyła magiczną moc ukrytą w sobie: dziwne, efemeryczne stworzenie, które budziło się do życia i ukazywało na krótko swą twarz, gdy próbowała je wywabić z kryjówki.Z drugiej strony ujawniało się ono i dawało używać w sposób tak enigmatyczny, że nie mogła wyrobić sobie właściwego jego obrazu.Nocny Cień wydawała się zadowolona, lecz Mistaya wciąż miała wątpliwości.Raz na przykład pracowały nad stworzeniem potwora.Mistaya sama go sobie wybrała, nakłoniona przez nowego mentora do wyobrażenia sobie istoty odpornej na wszelkie ciosy wrogów.Akurat te starania Mistai przypadły Nocnemu Cieniowi szczególnie do gustu.Pochwaliła ją za nie.Powiedziała, że nazajutrz spróbują stworzyć jeszcze jedno monstrum.Potwory? Mistaya nie rozumiała, ale czyż nie uprzedzono jej, że czasami tak właśnie będzie?Zawinięta w koc przy ognisku, które wiedźma roznieciła dla jej wygody - sama bowiem zdawała się nie potrzebować tego rodzaju wsparcia - wpatrywała się w posępny mrok Wielkiej Czeluści i zastanawiała się, czy postępuje właściwie.Odkrywanie wewnętrznej magii było ekscytujące, lecz czy mogła ignorować istnienie granicy, której przekroczyć jej nie było wolno? Czy jej ojciec naprawdę to pochwalał? Musiał, skoro po nią nie przyszedł.A może nie wiedział, co ona tutaj robi z Nocnym Cieniem? Gdyby wiedział i chciał ją powstrzymać, co by wtedy zrobiła? Nie była pewna.Prawdą było, że tutaj jest bezpieczniejsza niż w miejscach, gdzie Rydall mógł ją łatwo znaleźć.Prawdą było również to, że tutaj jest bardziej interesująco.Nocny Cień to fascynująca osoba, obdarzona ezoteryczną wiedzą, posiadająca znajomość przedziwnych rzeczy.Chociaż była prawdziwą nauczycielką, traktowała Mi-stayę jak równą sobie, i małej bardzo się to podobało.Pragnęła szacunku, z jakim była tutaj traktowana, a którego w domu była pozbawiona.Zostanie przez jakiś czas, zdecydowała.Tyle, żeby zobaczyć, co się stanie.W końcu zawsze może odejść.Tak powiedziała wiedźma.Może odejść w każdej chwili, o ile będzie gotowa ponieść konsekwenq’e tej decyzji.Tak, zostanie jeszcze przez jakiś czas.Znowu pomyślała o Gwizdku.Miała być zawsze przy niej, obiecywała Matka Ziemia.Czy naprawdę? Nie potrzebowała jedzenia ani picia, ani żadnej opieki.Mistaya miała tylko wymawiać jej imię przynajmniej raz dziennie, aby zatrzymać ją blisko siebie.Dłoń poderwała się i zakryła usta.Nie zrobiła tego.Nie wymówiła jej imienia ani razu.Zupełnie o tym zapomniała.Otworzyła usta, lecz się powstrzymała.Wiedźma nie wiedziała o salamandrze.Co by na to powiedziała? Czy odesłałaby stąd Gwizdka? A może razem z nią i Mistayę?Dziewczynka zagryzła wargi.Jakież zresztą to ma znaczenie, jeśli salamandry tutaj nie ma.Przecież wiedźma mogła się o niej dowiedzieć, jeszcze zanim zaczęła się martwić o całą resztę.- Gwizdek - powiedziała tak cicho, że trudno było cokolwiek usłyszeć.Natychmiast obok niej pojawiła się salamandra, patrząc na nią z ciemności wielkimi, pełnymi uczucia oczami.W podnieceniu dziewczynka zaczęła już wyciągać do niej rękę, lecz zatrzymała ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]