[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydawało mi się, że nie rozumie, o co w ogóle chodzi.Ma zamiar zbudować ten most tak, jakby przerzucał kładkę przez rów; kilka pali wbitych na chybił trafił i nad nimi parę belek! To się nie będzie trzymać, Sir.Naprawdę, wstyd mi, że przykładam ręki do tego sabotażu.Był tak szczerze oburzony, że pułkownik Nicholson uznał za właściwe wypowiedzieć kilka słów uspokojenia:— Niech się pan nie denerwuje, Reeves.Dobrze pan zrobił, wyrzucając z siebie to, co panu leżało na sercu.Doskonale rozumiem pański punkt widzenia.Każdy posiada swą miłość własną.— Z pewnością, Sir.Mówię całkiem szczerze.Wolałbym w dalszym ciągu znosić ich prześladowania niż przyczynić się do narodzin tej potworności.— Zgadzam się z panem całkowicie — rzekł pułkownik, notując sobie ten ostatni punkt.— Sytuacja jest rzeczywiście bardzo poważna i nie możemy pozwolić, żeby sprawy toczyły się na przyszłość w ten sposób.Zwrócę na to uwagę, przyrzekam panu.Teraz pan ma głos, Hughes.Major Hughes był równie podniecony jak jego kolega.Ten stan psychiczny był u niego dość dziwny, gdyż z natury miał usposobienie spokojne.— Sir, nigdy nie uda nam się osiągnąć na budowie dyscypliny ani skłonić naszych ludzi do pracy na serio, jeśli japońscy strażnicy będą się co chwilę wtrącać do naszych rozkazów.Proszę na nich spojrzeć, Sir, toż to prawdziwe bydlęta! Nie dalej jak dziś rano podzieliłem każdą grupę pracującą przy nasypie na trzy drużyny: pierwsza kopała ziemię, druga ją przenosiła, trzecia rozrzucała i równała groblę.Ja sam zadałem sobie trud ustalenia hierarchii tych grup i sprecyzowania ich zadań tak, aby zachować synchronizację.— Właśnie — powiedział pułkownik, znowu bardzo tym zainteresowany.— Rodzaj specjalizacji.— Otóż to, Sir.Pomijając wszystko inne, znam się na pracach ziemnych! Zanim zostałem dyrektorem, byłem kierownikiem robót.Kopałem szyby o głębokości ponad trzysta stóp! a więc dziś rano moje drużyny, podzielone w ten sposób, zabrały się do pracy.Robota szła wspaniale.Ludzie już dobrze przekroczyli normę określoną przez Japończyków.Świetnie! i oto nadchodzi jedna z tych małp, zaczyna rzucać się, wrzeszczeć i żąda połączenia z powrotem tych trzech grup w jedną.Bo to łatwiejsze do nadzoru, przypuszczam.Idiota! Rezultat — zamęt, bałagan, anarchia.Ludzie przeszkadzają sobie nawzajem i praca nie postępuje naprzód.Niedobrze się robi, Sir.Proszę na nich spojrzeć.— Rzeczywiście, widzę — zgodził się pułkownik Nicholson po dokładnej obserwacji.— Zauważyłem już ten nieporządek.— Co więcej, Sir, ci głupcy ustalili normę w wysokości jednego metra sześciennego ziemi na człowieka, nie wiedząc, że nasi żołnierze, dobrze kierowani, mogą wykonać o wiele więcej.Mówiąc między nami, Sir, to jest norma dla dziecka.A oni, kiedy widzą, że każdy już wykopał, wywiózł i rozrzucił swój metr sześcienny, Sir, ogłaszają koniec pracy.Mówię panu, to durnie! Choćby zostało tylko parę brył ziemi, którą trzeba przenieść, żeby połączyć dwa odcinki nasypu, czy przypuszcza pan, że oni zażądają dodatkowego wysiłku, i to nawet wtedy, gdy słońce jeszcze jest wysoko? Nigdy w życiu! Każą przerwać pracę, Sir.Jakżeż ja mogę wydać rozkaz dalszej pracy? Jak mógłbym spojrzeć w twarz moim ludziom?— Naprawdę myśli pan, że ta norma jest niska? — spytał pułkownik Nicholson.— Jest całkiem po prostu śmieszna, Sir — wtrącił się Reeves.— w Indiach, w klimacie równie ciężkim jak ten i w terenie o wiele trudniejszym, kulisi z łatwością wykopują półtora metra sześciennego.— Tak i mnie się zdawało — mruknął pułkownik.— Kiedyś w Afryce zdarzyło mi się kierować pracą tego rodzaju przy budowie drogi.Moi ludzie pracowali o wiele szybciej.Oczywiście, tak dłużej być nie może — zdecydował energicznie.— Dobrze, że mi panowie o tym powiedzieli.Raz jeszcze przeczytał swoje notatki, zastanowił sit;, a potem zwrócił do swych dwóch współpracowników:— Czy chcecie, panowie, wiedzieć, jaki z tego wszystkiego, moim zdaniem, wypływa wniosek? Niemal wszystkie braki, o których panowie mnie powiadomili, mają jeden wspólny początek: absolutny brak organizacji.Ja zresztą w pierwszym rządzie jestem temu winien: trzeba było załatwić te sprawy na samym początku.Zawsze traci się czas, jeśli chce się iść naprzód zbyt szybko.Przede wszystkim musimy stworzyć właśnie to: zwykłą organizację.— Słusznie powiedziane, Sir — zgodził się Hughes.— Przedsięwzięcie tego rodzaju skazane jest na niepowodzenie, jeśli od samego początku nie posiada solidnej podstawy.— Najlepiej będzie, jeśli zrobimy wspólną naradę — powiedział pułkownik Nicholson.— Powinienem był wcześniej o tym pomyśleć.Japończycy i my.Po to, aby ustalić rolę i odpowiedzialność każdego z nas, konieczna jest wspólna narada.Narada, otóż to! Dziś jeszcze pomówią o tym z Saito.IIINarada odbyła się w kilka dni później.Saito niezbyt dobrze zrozumiał, o co chodziło, ale zgodził się wziąć w niej udział i nie ośmielił się zażądać dodatkowych wyjaśnień w obawie, że skompromituje się nieznajomością zwyczajów przyjętych przez cywilizację, której nienawidził, lecz która wbrew jego woli wywierała na nim wrażenie.Pułkownik Nicholson ułożył listę spraw do omówienia i razem z oficerami czekał w długim baraku, który służył za jadalnię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]