[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak, pa­ry­żan­ki cze­ka­ją po­ry i chwi­li, aby uwy­dat­nić swo­je za­le­ty; gdy pa­ni de la Bau­draye, przy­zwy­cza­jo­na wy­peł­niać sce­nę so­bą, na­bra­ła cze­goś te­atral­ne­go i wład­cze­go, ge­stu wcho­dzą­cej na sce­nę pri­ma­don­ny, z któ­re­go w Pa­ry­żu ry­chło by ją wy­le­czy­ły drwią­ce spoj­rze­nia.Kie­dy zgro­ma­dzi­ła swój ka­pi­tał śmiesz­no­stek i kie­dy oma­mio­na przez za­chwy­co­nych wiel­bi­cie­li są­dzi­ła, iż na­by­ła no­wych uro­ków, przy­szła na nią chwi­la strasz­li­we­go prze­bu­dze­nia, któ­re by­ło ni­by spa­da­ją­ca z gó­ry la­wi­na.W 1882, po wy­jeź­dzie pa­na de Char­ge­bo­euf, eg­zy­sten­cją Di­ny wstrzą­snę­ło drob­ne, a za­ra­zem wiel­kie wy­da­rze­nie: za­po­wie­dzia­ła się ba­ro­no­wa An­na de Fon­ta­ine.Po śmier­ci oj­ca mąż An­ny, któ­ry zo­stał ge­ne­ral­nym dy­rek­to­rem w mi­ni­ste­rium fi­nan­sów, spo­żyt­ko­wał urlop, aby za­wieść żo­nę do Włoch w cza­sie ża­ło­by.An­na za­pra­gnę­ła za­trzy­mać się dzień w San­cer­re u przy­ja­ciół­ki z dzie­ciń­stwa.To wi­dze­nie mia­ło w so­bie coś po­sęp­ne­go.An­na, w pen­sjo­na­cie Cha­ma­rol­les o wie­le mniej pięk­na od Di­ny, wy­da­wa­ła się ja­ko ba­ro­no­wa de Fon­ta­ine ty­siąc ra­zy pięk­niej­sza od ba­ro­no­wej de La Bau­draye, mi­mo zmę­cze­nia i po­dróż­ne­go stro­ju.Wy­sia­dła z prze­ślicz­nej po­dróż­nej ka­re­ty ob­ła­do­wa­nej pu­dła­mi pach­ną­cy­mi Pa­ry­żem: mia­ła z so­bą pan­nę słu­żą­cą, któ­rej ele­gan­cja prze­ra­zi­ła Di­nę.Wszyst­kie róż­ni­ce, ja­kie dzie­lą pa­ry­żan­kę od miesz­kan­ki pro­win­cji, za­ja­śnia­ły in­te­li­gent­nym oczom Di­ny; uj­rza­ła się wów­czas ta­ką, ja­ką wy­da­ła się przy­ja­ciół­ce, któ­ra zna­la­zła ją nie do po­zna­nia.An­na wy­da­wa­ła sześć ty­się­cy fran­ków rocz­nie na sie­bie: ty­le, ile kosz­to­wał ca­ły dom pa­na de La Bau­draye.W cią­gu do­by przy­ja­ciół­ki wy­mie­ni­ły nie­jed­no zwie­rze­nie; pa­ry­żan­ka, czu­jąc swą wyż­szość nad fe­nik­sem pen­sjo­na­tu Cha­ma­rol­les, oka­za­ła przy­ja­ciół­ce z pro­win­cji do­broć i wzglę­dy, tłu­ma­cząc jej pew­ne rze­czy, któ­re za­da­ły Di­nie tym głęb­sze ra­ny: pro­win­cjał­ka po­zna­ła bo­wiem, iż prze­wa­gi pa­ry­żan­ki są czy­sto po­wierz­chow­ne, pod­czas gdy jej wyż­szość mia­ła zo­stać na za­wsze za­grze­ba­na.Po wy­jeź­dzie An­ny, pa­ni de La Bau­draye, wów­czas li­czą­ca dwa­dzie­ścia dwa la­ta, po­pa­dła w roz­pacz bez gra­nic.— Co pa­ni? — rzekł pan de Cla­gny, wi­dząc ją tak przy­bi­tą.— An­na — rze­kła — uczy­ła się żyć, gdy ja uczy­łam się cier­pieć.W isto­cie, w mał­żeń­stwie pa­ni de La Bau­draye roz­gry­wa­ła się tra­gi­ko­me­dia bę­dą­ca w har­mo­nii z jej wal­ka­mi fi­nan­so­wy­mi, z jej prze­obra­że­nia­mi.Obok księ­dza Du­ret, je­dy­nie pan de Cla­gny świa­do­my był te­go epi­zo­du, od­kąd Di­na przez bez­czyn­ność, przez próż­ność mo­że, zdra­dzi­ła mu se­kret swej bez­i­mien­nej sła­wy.Mi­mo iż po­łą­cze­nie wier­szy i pro­zy jest w li­te­ra­tu­rze fran­cu­skiej czymś po­twor­nym, ist­nie­ją wszak­że wy­jąt­ki od te­go pra­wi­dła.Po­zwo­li­my so­bie w tym opo­wia­da­niu po­gwał­cić je na chwi­lę; aby bo­wiem od­sło­nić ta­jem­ne wal­ki, któ­re mo­gą Di­nę wy­tłu­ma­czyć, je­że­li nie roz­grze­szyć, trze­ba nam za­na­li­zo­wać pe­wien po­emat, owoc jej głę­bo­kiej roz­pa­czy.Przy­wie­dzio­na do gra­nic cier­pli­wo­ści i re­zy­gna­cji wy­jaz­dem wi­ceh­ra­bie­go de Char­ge­bo­euf, Di­na po­szła za ra­dą po­czci­we­go księ­dza Du­ret, któ­ry pod­dał jej, aby prze­obra­zi­ła swo­je złe my­śli w po­ezję; re­cep­ta, któ­ra mo­że tłu­ma­czy nie­któ­rych po­etów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl