[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wilhelm II, ze względu na łączącą ich przyjaźń lub też tylko z uwagi na niemiecki prestiż, postanowił osobiście wziąć udział w pogrzebie.To właśnie ten gest ocalił przemysłowe imperium Kruppa, ale nie zahamował rozmaitych, bardzo dziwnych plotek.Według jednej z nich baron upozorował samobójstwo w celu uniknięcia dalszego skandalu i przez lata prasa pisała, że widziano go w Stanach Zjednoczonych, potem na Dalekim Wschodzie, w Afryce Południowej i w końcu w Jerozolimie.Margherita zanotuje: „Maman, zgorszona wulgarnością niemieckich gości (skandal Kruppa), których niemoralne występki zostały podane do publicznej wiadomości, chce jak najszybciej wyjechać z Capri”.Pięć listów, które Modigliani wyśle w trakcie swojej długiej podróży do przyjaciela Oscara Ghiglii, stanowi jedyny, oryginalny i drobiazgowy dokument, w którym artysta własnoręcznie pisze o sobie, swojej wierze, myślach, planach i marzeniach.W trakcie pozostałych mu jeszcze tylko dziewiętnastu lat życia nigdy więcej już nie będzie miał czasu, ochoty, a może też i okazji do przelania na papier swoich poglądów i rozważań w sposób tak dalece swobodny i z tak wielką pasją, że graniczy ona nieomal z naiwnością.Do tych epistolarnych wyznań skłaniają go rozmaite rzeczy: lepszy stan zdrowia, przyjaźń z adresatem, łagodność klimatu, wolne chwile.W tamtych dniach życie wydaje mu się bardziej intensywne niż zwykle, gwałtowne, przepełnione nadziejami i pełne obietnic na przyszłość.Krew szybciej płynie w jego żyłach.Amedeo jest przeświadczony, że wyraźnie widzi swoje przeznaczenie i potrafi nad nim zapanować.Na Capri cieszy się teraźniejszością i po raz pierwszy ma wrażenie wydostania się z chmury młodzieńczych snów.Zaczyna całkiem racjonalnie się zachowywać.Nawet w najśmielszych fantazjach nie wyobraża sobie, z jaką rzeczywistością przyjdzie mu się wkrótce zetknąć w Paryżu i z jakimi kolegami po fachu będzie musiał nieustannie współzawodniczyć.Na razie ma dobre samopoczucie, na które wpływa miejsce pobytu, pogoda, spotykani ludzie, obecność matki.Ton listów i nagłe, od czasu do czasu wizjonerskie porywy są wywołane właśnie tymi, godnymi pozazdroszczenia, choć niestety krótkotrwałymi warunkami jego życia.Pierwszy list został napisany na firmowym papierze hotelu Pagano: Jestem na Capri (nawiasem mówiąc to prześliczna miejscowość) i leczę się.Minęły już cztery miesiące, a ja niczego jeszcze nie namalowałem, gromadzę tylko rozmaite materiały.Ale nadejdzie moment, kiedy przeniosę się prawdopodobnie do Florencji i będę tam pracował.- W pozytywnym sensie tego słowa, to znaczy mam zamiar całkowicie oddać się (ciałem i umysłem) organizacji i przedstawieniu wrażeń, wszystkich zalążków idei i pomysłów, które zebrałem w tej oazie spokoju, niczym w ogrodzie mistycyzmu.Bliżej niesprecyzowane plany i jeden tak naprawdę ważny cel: praca i absolutne poświęcenie się sztuce.Natomiast takie pojęcia, jak „spokój” i „ogród mistycyzmu” o wyraźnym wagnerowskim zabarwieniu, ulotnią się z głowy Modiglianiego w nadzwyczaj szybkim tempie.Drugi list pochodzi z willi Bitter na Anacapri.Amedeo patrzy na wyspę zupełnie innym już okiem: Capri, której wcześniej zaledwie imię wystarczało do przywołania w moim umyśle całego zastępu obrazów piękna i antycznej rozkoszy, teraz przedstawia się moim oczom jako zasadniczo wiosenna miejscowość i nic więcej.W klasycznym pięknie krajobrazu znajduje się (dla mnie) wszechobecne i trudne do opisania wrażenie zmysłowości.Capri na zawsze pozostanie (mimo najazdów Anglików z bedekerami) cudownym, ale i trującym kwiatem, który wyrasta z morza.Jak widać „ogród mistycyzmu” przeistoczył się w iście d’annunziański „cudowny, ale i trujący kwiat”, a „spokój” w „zmysłowość” do tego stopnia „wszechobecną”, że Modigliani nie potrafi jej nawet dokładniej określić.Następne zdania pomogą nam zrozumieć tę zmianę: Wyobraź sobie (te rzeczy mogą wydarzyć się tylko na Capri), że wczoraj wieczorem udałem się na wieś na spacer przy świetle księżyca, sam na sam z pewną norweską panienką.muszę przyznać: pełną erotyzmu i w ogóle całkiem ładną.Wspomina także, w kilku pogardliwych słowach, mistrza Michelego: „Micheli? Mój Boże, na Capri takich jak on są całe zastępy!” Rzeczywiście na wyspie aż się roiło od dyletantów i pacykarzy poszukujących „sugestywnych” i „malowniczych” zakątków do uwiecznienia na płótnie.W trzecim liście znikną wszelkie wzmianki o pejzażach i spacerach przy świetle księżyca.Ustąpią one miejsca nie zawsze poprawnej, pełnej wzburzenia i porywów prozie.Jest ona owocem maksymalnego napięcia nerwowego porównywalnego do „orgazmu” i zaprasza do „zwierzenia się”: Ja piszę, żeby się tobie zwierzyć i zdobyć uznanie samego siebie.Ja jestem ofiarą niezwykle silnych, bezustannie objawiających się i topniejących energii.Ja, natomiast, chciałbym, aby moje życie przypominało bogatą we wszelką obfitość rzekę, która radośnie płynie po ziemi.Tobie jedynemu mogę wszystko wyznać: wiedz zatem, że już jestem płodny i bogaty w różne nasiona i teraz potrzebuję tylko tworzyć.Ja mam orgazm, ale to orgazm, który poprzedza przyprawiającą o zawrót głowy, nieprzerwaną pracę umysłu.Myślę, że już tylko po napisaniu do ciebie tego listu mam prawo przeżyć taki orgazm.I z tego orgazmu na nowo podźwignę się gotowy do wielkiej walki, hazardu, wojny i do dotąd nieznanej energii i jasności umysłu.Jak możemy zaobserwować, wszystkie te cztery, dosyć szczególne akapity rozpoczynają się od zaimka osobowego „ja”.Amedeo wielokrotnie powtarza: ja, ja, ja i jeszcze raz ja.Słowa-klucze to: orgazm, walka, hazard, wojna, energia i jasność.Z tego tekstu wyraźnie przenika wpływ D’Annunzia, ale i drobne przebłyski futuryzmu ante litteram.Jak widać, Modigliani nie opisuje już pejzaży, lecz stara się raczej sprecyzować swój zamiar: „jestem już płodny i bogaty w różne nasiona i teraz potrzebuję tylko tworzyć”.W tych słowach kryje się swoistego rodzaju niecierpliwość, choć może właściwszym sformułowaniem byłaby nieostrożność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl