[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tephe obserwował go beznamiętnie.Nauczył się już, że kapłan będzie się wywiązywał ze swoich obowiązków, choć w minimalnym zakresie, jeśli tylko da mu się wystarczająco dużo czasu; gdy się go poganiało, arogancja brała górę.Wreszcie Andso pozwolił sobie na odprężenie się.- Doskonale, kapitanie.Po naszym dzisiejszym incydencie ze Zhańbionym - Andso rzucił Fornowi spojrzenie - użyłem gawriła i rozmawiałem z kilkoma kapłanami na innych okrętach.- Użyłeś gawriła bez mojej zgody? - rzekł Tephe, prostując się.To wyjaśniało, czemu porucznik Ysta tego wieczoru nie pojawił się przy kapitańskim stole.Gawriłowie byli obdarzeni talentem rozmawiania ze sobą, bez względu na odległość, zatem na pokładzie każdego okrętu floty znajdował się jeden z nich.Nie istnieje jednak żaden dany przez Boga talent, z którego można by korzystać za darmo, a dotarcie do jakiegokolwiek człowieka przez kosmos było bardzo wyczerpujące.Jeśli Andso użył gawriła do skontaktowania się z kilkoma okrętami w niewielkim odstępie czasu, może minąć dzień, zanim Ysta dojdzie do siebie.Andso obejrzał się i obrzucił kapitana łagodnym spojrzeniem.- To była sprawa kościelna, kapitanie - rzekł kapłan.- Jak zapewne wiesz, w takich przypadkach mogę korzystać z zasobów okrętu wedle własnego uznania.- Zwykła uprzejmość nakazywałaby poinformować mnie - mruknął Tephe.- „Sprawiedliwy” jest teraz pozbawiony gawriła.- Parafianin Ysta miał się dobrze, kiedy go opuszczałem - odparł Andso.I popijał dalej wino.Tephe uznał, że lepiej będzie nie kontynuować tej rozmowy, lecz rzucił znaczące spojrzenie Fornowi, który skinął głową i wezwał gestem jednego ze służących.Każe komuś zajrzeć do Ysty.- Tak czy inaczej, otrzymałem potrzebną informację i wiem już, że nie tylko nasz „napęd”, jak pierwszy oficer to określa, odmawia ostatnio współpracy.W przypadku trzech innych okrętów bogowie także stawiali opór lub musieli zostać przywołani do porządku.A wszystko to zaczęło się dziać w dniu Święta Immanencji.- Cztery przypadki w ciągu dziesięciu dni - powiedział Forn, przyłączając się do rozmowy.- To nie jest jakaś niezwykła liczba.- Jeśli wziąć pod uwagę, że przez cały poprzedni rok trzy razy doszło do takiego buntu, jest bardzo niezwykła - zaoponował Andso.- Czy istnieje jakaś przyczyna? - spytał Tephe.- Oczywiście, że nie - odparł Andso.- Poza taką, że Zhańbieni testują, na co mogą sobie pozwolić, jak każdy schwytany w pułapkę drapieżnik.Próbują nas przekonać, że są straszliwymi istotami, a nie niewolnikami ważniejszego boga.Wyją do gwiazd, kapitanie.- Andso podsumował tę uwagę sporym łykiem wina, po czym wykonał niepewny gest w stronę Forna.- I dlatego właśnie musimy być niezłomni w przypominaniu im o ich stanie, parafianinie Forn.Słowa.Słowa to potęga.Nazwać boga, to obdarzyć go potęgą.Odmówić mu nazwy, to pozbawić go jej.Tylko trochę, ale tak czy inaczej.Oddawanie czci Naszemu Panu w ich obecności osłabia ich, a kiedy nazywamy te istoty Zhańbionymi, poniżamy je, wywyższając Naszego Pana, gdyż to On je zniewolił.Wiesz, parafianinie Forn, co utrzymuje Zhańbionych w kręgu.- Zakładam, że żelazo, z jakiego wykonano łańcuchy.- odparł Forn.- To wiara, parafianinie Forn! - rzekł Andso, nieco za głośno.- Żelazo jest tylko zwykłym metalem.To nasza wiara w Naszego Pana nadaje mu właściwość wiązania, ranienia i zabijania.Po to właśnie tu jestem.By pielęgnować waszą wiarę, wiarę każdego z was.A gdyby wszyscy oficerowie na tym okręcie byli tacy jak ty, parafianinie Forn, Zhańbieni już dawno wymknęliby się ze swoich więzów.- Andso machnął dłonią w kierunku kapitana Tephe.- I nawet wspaniały talent w dziedzinie dowodzenia, jakim szczyci się nasz kapitan, zdałby się na nic.- Dość - przerwał mu Tephe, nagle i stanowczo.- Kapłanie, jesteś pijany.Proponuję, byś udał się na spoczynek.- I tak już byłem nieco znużony, kapitanie - odparł Andso i odsunął krzesło.Akolita dyskretnie zbliżył się, by ująć drżące ramię kapłana, ale Andso odprawił go niecierpliwym gestem i rozejrzał się dookoła stołu.- Coś wam powiem, wam wszystkim - rzekł.- Kapłan nie ma żadnego talentu - nie ma niczego, co Nasz Pan mógłby zawiesić mu na piersi, by obdarzyć go władzą.Wiecie, dlaczego? Bo jest kapłanem Naszego Pana! Jego własną dłonią, jego własnym ramieniem, jego własnym językiem.Ja mam wiarę, moi parafianie.Jestem wcieloną wiarą w Naszego Pana.Wiarą, panowie.Bez niej bylibyśmy zgubieni - Andso spojrzał z niechęcią w stronę Forna.- Zapraszam do siebie nazajutrz, parafianinie Forn.Porozmawiamy o twojej wierze.- Tak, kapłanie - odparł Forn
[ Pobierz całość w formacie PDF ]