[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Reszta wydawa³a siê nader nudna.M³odzieñcze wypryski na skórze, które zawszeszybko znika³y, rozciête przypadkiem palce, kilka guzów i wielokrotnie rozbitekolana.Wszystko goi³o siê b³yskawicznie, nawet jeœli w pierwszej chwiliwygl¹da³o powa¿nie.Nigdy nie zak³adano mu szwów.- W m³odoœci nie lubi³em lekarzy - oznajmi³.- Zawsze chcieli mi przepisywaælekarstwa, po których czu³em siê gorzej.Z pocz¹tku myœla³em, ¿e Medalont te¿tego spróbuje, ale okaza³ siê doœæ rozs¹dny.Oprócz tego jednego wypadku,oczywiœcie.Mam mówiæ dalej, Ojczulku? Czy takich informacji pan szuka?- Nie wiem, czego szukam, pacjencie Hewlitt.Albo nie poznajê tego, je¿eli ju¿na to trafi³em.Jeœli jednak pañscy lekarze mówili prawdê i pan te¿ nie k³ama³,to bior¹c pod uwagê a¿ dwa dziwne zdarzenia, w których uczestniczy³ pan odprzybycia do Szpitala, zostaje nam tylko jedno wyjaœnienie.Nawet, jeœli jestemmniej sk³onny je przyj¹æ, ni¿ mo¿e pan to sobie wyobraziæ.Tarlanin jeszcze bardziej pochyli³ siê nad ³Ã³¿kiem.Hewlitt zaczyna³ siêobawiaæ, ¿e lada chwila Ojczulek straci równowagê i runie na niego.- Nale¿y pan do jakiejœ sekty religijnej, pacjencie Hewlitt?- Nie.- Czy pañscy rodzice albo dziadkowie byli cz³onkami jakiejœ sekty? Choæby ma³eji nielicznej, ale za to nader pewnej swoich przekonañ, dbaj¹cej o moralnoœæ itak dalej? Czy ktokolwiek przekazywa³ panu w dzieciñstwie zasady jakiejœwiary?- Nie - powtórzy³ Ziemianin.- Nie da³ pan sobie doœæ czasu, aby przetrz¹sn¹æ pamiêæ.Proszê uczyniæ toteraz.Lioren wyprostowa³ siê, ale trudno by³o orzec, czy oznacza to odprê¿enie czyraczej wzrost napiêcia.- Przykro mi, Ojczulku.Gdy wspomnia³ pan o wsparciu duchowym, a ja odmówi³em,by³em pewien, i¿ wie pan doskonale, jak daleko by³o mi zawsze do jakiejkolwiekreligii.Dlaczego tak pan o to pyta? Nigdy nie wyznawa³em ¿adnej wiary.Gdy Lioren odpowiedzia³, Hewlitt podziêkowa³ losowi za wynalazek ekranuakustycznego, gdy¿ inaczej g³os BRLH by³by s³yszany chyba na drugim koñcuoddzia³u.- Pytam, bo w tej sytuacji to w³aœciwe pytania.G³êboka wiara religijna potraficzasem wywrzeæ silny wp³yw na kliniczny obraz pacjenta.Bezpoœrednio zaœ chodzio to, co zrobi³ pan w nocy.Na skutek rozmowy z panem pacjent najpierw dosta³konwulsji, chocia¿ wczeœniej nic nie wskazywa³o na jakiekolwiek os³abienieorganizmu.Pomóg³ pan siostrze podaæ mu œrodek uspokajaj¹cy i nie minê³achwila, a stanê³y oba serca pacjenta.Potem zrobi³o siê jeszcze dziwniej.Wezwany zespó³ reanimacyjny nie posiada³ siê ze z³oœci - doda³ Ojczulek niecociszej.- W ci¹gu dwóch dni drugi raz trafili na ten sam oddzia³, i znowu nadarmo.Gdy zaczêli badaæ pacjenta, okaza³o siê, ¿e alarm by³ fa³szywy.NawetThornnastor nic z tego nie rozumie, a to bardzo rzadkie u Diagnostyka zpatologii.Kaza³ przenieœæ Morredetha do laboratorium, aby lepiej go zbadaæ.Sam Kelgianin zaœ, ¿e dodam na koniec, nie posiada siê ze szczêœcia, bo jegofutro odros³o w jedn¹ noc i jest teraz jak nowe.- Przerwa³ na chwilê.-Owszem, nasz szpital s³ynie z cudów.Ale cudów medycznych.Co mamy zrobiæ, gdynagle trafia nam siê cud prawdziwy? To, co siê sta³o z Morredethem, to wypisz,wymaluj cudowne uzdrowienie.Nie potrafiê wyjaœniæ tego w ¿aden inny sposób.Apan, pacjencie Hewlitt?ROZDZIA£ PIÊTNASTYW ci¹gu nastêpnego tygodnia Hewlitt, co rusz dostrzega³, jak zmieni³o siênastawienie wszystkich do niego.Nie móg³ jednak narzekaæ.Starszy lekarzMedalont odzywa³ siê doñ rzadko i w ogóle nie porusza³ jego przypadku.Siostraoddzia³owa Leethveeschi zrobi³a siê niemal uprzejma.Hudlarianska pielêgniarkapozosta³a przyjaŸnie nastawiona, chocia¿ by³a jakby mniej rozmowna.Gdy chcia³zagraæ z Horrantorem i Bowabem w trzyosobowego scremmana, obaj zaczêli siênagle j¹kaæ.Zdawa³o siê, ¿e wszyscy chodz¹ wokó³ niego na paluszkach, jakmawia³a kiedyœ babcia Hewlitta.Jedynym, który rozmawia³ z nim zawsze i chêtnie, by³ Lioren.Jego wizytyprzeradza³y siê w d³ugie dyskusje, czêsto o podtekœcie religijnym.Przejawianyprzez Hewlitta brak wiary powodowa³, ¿e ich temperatura ros³a niekiedyniebezpiecznie.On sam wola³ nazywaæ je dysputami filozoficznymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]