[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byæ mo¿e, i¿ doko³a ciebie kr¹¿y zawsze taki niewidzialny duch, ¿¹dny twegotowarzystwa, który w atmosferze twego umys³u znajduje spokój i bezpieczneschronisko, którego gdzie indziej znaleŸæ nie mo¿e, a w tym obcowaniu z tob¹poch³ania myœli twoje i œwiadomoœæ.Uczucie ulgi, jakie taki dezinkarnowanyduch doœwiadcza w przestawaniu z pokrewnym sobie, obdarzonym cia³em, porównaæmo¿na z uczuciem wytchnienia, jakiego doznajemy w skwarny letni dzieñ, wchodz¹cdo zacisznego domu, choæby pustego i niezamieszka³ego.Myœli, choæ niewypowiedziane jêzykiem i nie pochwycone s³uchem, tkwi¹ w powietrzu; istniej¹bowiem inne sposoby komunikowania ich sobie bez poœrednictwa zmys³Ã³wfizycznych.Wyniki porozumiewania siê ze sob¹ dwóch œwiatów bêd¹ natury poufnej, a nie bêd¹nigdy podlegaæ manifestacjom publicznym, ani te¿ stanowiæ widowiska dlaciekawej i bezmyœlnej gawiedzi i sposobu zarobkowania dla szarlatanów.Klasaludzi wy¿szego pokroju ducha, która siê najlepiej nadaje do podobnycheksperymentów, poczytywaæ bêdzie komunikacje otrzymane z drugiego brzegu zaœwiêty a prywatny depozyt, z³o¿ony do przechowania w sercu.Kiedy jednak i wjaki sposób ludzkoœæ dojdzie do nawi¹zania jakiegoœ ³¹cznika z drugim œwiatem,trudno dziœ przewidzieæ.Wiedza jednak i jej potêga roœnie i wzmaga siê z dniemka¿dym na podstawie w³asnej swojej niewyczerpanej ¿ywotnoœci.Któ¿ mo¿e z góry przewidzieæ, do jakich rezultatów dojœæ mo¿e za sto latzastosowanie praktyczne elektrycznoœci dla wszystkich dziedzin ¿ycia? Kto wierównie¿, czy nowa jaka nieznana si³a nie tkwi w tajnikach i nie wyrabia siêdziœ ju¿ mo¿e w laboratorium przyrody, za pomoc¹ której osi¹gn¹æ bêdzie mo¿na zczasem rezultaty przechodz¹ce donios³oœci¹ swoj¹ wszystko, co wyobraŸnia dziœwyœniæ mo¿e.Je¿eli dwie osoby, dajmy na to m¹¿ i ¿ona, z których jedno pozosta³o w œwieciewidzialnym, a drugie przesz³o na drugi brzeg, ¿ycz¹ sobie silnie porozumiewaæsiê ze sob¹, powinni przede wszystkim utwierdziæ siê w przekonaniu, ¿e œmieræcia³a nie jest œmierci¹ ducha, czyli rzeczywistej jaŸni i ¿e ³¹cznoœæ umys³Ã³wœciœle spojonych ze sob¹ na ziemi nie zostaje przez ni¹ przerwan¹.Powinnizrozumieæ, ¿e o tych, którzy znikli z widowni zmys³Ã³w, pozostaj¹cy na niej niepowinni myœleæ jak o duchach przeniesionych w jakieœ mgliste i bezkresneprzestworza, w których za¿ywaj¹ niezam¹conego spokoju i szczêœliwoœci wzupe³nym oderwaniu od ziemi i obojêtnoœci dla spraw jej, ale wyobra¿aæ ichsobie jako istoty bliskie nas, choæ niewidzialne i o¿ywione najwy¿sz¹ sympati¹i wspó³czuciem dla naszych radoœci, smutków, zabiegów i po¿¹dañ.Im g³êbiej bêdziemy utwierdzaæ siê w tej prawdzie, zastanawiaj¹c siê nad ni¹,tym silniej zakorzeni siê ona w naszym umyœle, tak ¿e po pewnym czasie zdziwimysiê spostrzeg³szy, jak myœli i czyny nasze stosuj¹ siê bezwiednie jakby doniewidzialnej jakiejœ obecnoœci, która zdaje siê nas otaczaæ i której pragniemysiê przypodobaæ.Takie usposobienie bêdzie nader pomocne dla tych, którzypragn¹ zbli¿yæ siê do nas z drugiego brzegu, czego nie mog¹ uskuteczniæ, je¿eliw myœli poczytujemy ich za umar³ych i pogrzebanych w prochu.Japoñczycy dowodz¹, ¿e czyny potomków uszlachetniaj¹ przodków, którzy ichwyprzedzili na drugi œwiat.W twierdzeniu tym tkwi g³êboka prawda.Wymianapr¹dów duchowych pomiêdzy dwoma brzegami odbywa siê ci¹gle, a ¿ycie nasze jestdalszym ci¹giem ¿ycia zespolonego z naszym wêz³ami krwi lub te¿ dowolnegowyboru.Suma Dobra, jakie wyprodukujemy z siebie, idzie na po¿ytek nie tylkonasz w³asny, ale tych, którzy myœli swe i uczucia zaszczepili w nas, sk³adaj¹cw chwili odejœcia brzemiê obowi¹zków swoich i nie wyp³aconych d³ugów ¿yciowychna nasze barki.Je¿eli para ma³¿onków, stanowi¹ca prawdziwy zespó³ duchowy wszystkich w³adzumys³u i serca, rozdzielon¹ zostanie na ziemi przez przejœcie jednego z nich nadrugi brzeg ¿ycia, a m¹¿ zachowuje wiernie pamiêæ ¿ony i nikomu, bodaj w myœli,nie pozwala zaj¹æ jej miejsca - mi³oœæ obopólna mo¿e rosn¹æ i rozwijaæ siê, a¿dosiêgnie takiej doskona³oœci, ¿e szczêœcie wynikaj¹ce zeñ przejdzie rozmiaramiswymi dla obojga to szczêœcie, jakiego zaznawali przez fizyczny zwi¹zek naziemi.Je¿eli mi³oœæ taka istnieje, a pozosta³y m¹¿ zachowa w opustosza³ym domuswoim pokój poœwiêcony wy³¹cznie pamiêci ¿ony, umeblowany i utrzymany jak zajej bytnoœci na œwiecie, przybrany stosownie do jej upodobañ i gustów iwype³niony pami¹tkami i drobnymi przedmiotami, s³u¿¹cymi do jej codziennegou¿ytku - je¿eli do tego pokoju nikomu nie wolno bêdzie wchodziæ z wyj¹tkiemjego oraz osób o¿ywionych dla niej uczuciem naj¿ywszej przyjaŸni i duchowejspójni - to duch ¿ony mo¿e, zrazu pod niewidzialn¹ postaci¹, powracaæ tamniekiedy, aby myœli swe po³¹czyæ z myœlami ukochanego, pocieszyæ go i uspakajaæw smutku.I w miarê jak wiara w duchow¹ obecnoœæ wzrastaæ bêdzie, a dawneb³êdne pojêcia o œmierci bêd¹ ustêpowaæ nowemu zrozumieniu praw ¿ycia, duch zdrugiego brzegu rozwijaæ w sobie bêdzie stopniowo, wœród dawnego otoczenia,si³ê, która mu dozwoli zrazu w bardzo mglistej i rozwiewnej, a potem corazwyraŸniejszej postaci, objawiaæ siê jego oczom.Myœl bowiem p³yn¹ca ku sobienieprzerwanym pr¹dem z dwóch brzegów ¿ycia jest rzeczywistym elementem,posiadaj¹cym si³ê tak ¿ywotn¹, ¿e mo¿e w danych warunkach skrystalizowaæ siê wformie materialnej.Tak zwana Magia jest to wrodzona duchowi ludzkiemu w³adza skoncentrowania myœlido tego stopnia, ¿e z zaczerpniêtych w naturze pierwiastków mo¿e wytworzyæzmaterializowany obraz swojej myœli.W³adza ta znan¹ ju¿ by³a przed wiekami,ale zdaje siê, ¿e zostawa³a w wy³¹cznym posiadaniu mê¿czyzn i ¿e kobiety by³y zniej wykluczone.Prawidziwe i donoœne rezultaty w ka¿dej dziedzinie ¿ycia mog¹ byæ osi¹gniêtetylko przez zespolenie siê ¿ywio³u myœli ¿eñskiej z mêskim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]