[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.)BB wyg³adzi³ siê.(Znajdê AA nawet wewn¹trz czarnej dziury.Idziesz ze mn¹?)BB przeczuwa³, ¿e z nim pójdê, i nie myli³ siê.Zanurkowa³ we mgle, a ja zanim, kieruj¹c siê jego identem.Przeszukaliœmy ca³y pierœcieñ, w którympoprzednio odnalaz³ AA.Tym razem po AA nie by³o nawet œladu.Wprawdzie spodziewa³em siê tego, nie mniej jednak by³a to z³a nowina.Oczywiœcie by³a to z³a nowina dla BB, bo gdyby AA przebywa³ na tereniezewnêtrznego pierœcienia, istnia³aby szansa na to, ¿e przyjaciel zdo³a namówiægo na opuszczenie tego miejsca i wyci¹gnie go stamt¹d.A jakie skutki mog³apoci¹gn¹æ za sob¹ ta nowina dla AA – dobre, czy te¿ z³e? Nikt nie móg³ tegoprzewidzieæ, nawet sam poszukiwany.Za ka¿dym razem, gdy zwiedza³em zewnêtrzny pierœcieñ, nie mog³em siê nadziwiætemu, ¿e zamieszkuj¹ go tak ró¿ne istoty.Szczególnie fascynowali mnie ci,którzy œwiadomie i z pe³n¹ odpowiedzialnoœci¹ przygotowywali siê do swojegoostatniego cyklu.Emanowa³a z nich niezwyk³a si³a witalna – coœ, czego niesposób by³o zapomnieæ – i wydawa³o siê, ¿e ca³kowicie nad ni¹ panuj¹.W tejpotê¿nej sile zawiera³y siê wszelkie ludzkie idea³y, to wszystko, co ludzkoœæsobie ceni³a, co stanowi³o dla niej wartoœæ.Ale nie chodzi³o o wartoœcipojmowane z takiego punktu widzenia, jaki narzuca istnienie czasoprzestrzeni,nie chodzi³o o wartoœci rozumiane jako system zewnêtrznej kontroli, wymagaj¹cyspecjalnego postêpowania.To by³o coœ zupe³nie innego.Owe idea³y i wartoœciby³y wynikiem tego, czego cz³owiek nauczy³ siê przechodz¹c przez kolejnewcielenia.A co najwa¿niejsze, nad ca³ym procesem stawania siê cz³owiekiem ktoœczuwa³, wszystko odbywa³o siê pod czyj¹œ opiek¹.Istoty, o których mowawspó³pracowa³y ze sob¹, dzia³aj¹c jak czêœci zespolone w jedn¹ ca³oœæ.„Odchodz¹cy" byli ca³kowicie otwarci.Bez trudu uzyskiwa³o siê wgl¹d wnajistotniejsze ludzkie doœwiadczenia, dziêki którym powsta³a taka wielkoœæ – oile by³o siê w stanie to znieœæ.Spróbowa³em raz, ale okaza³o siê to ponad mojesi³y.Po powrocie do cia³a przez wiele dni czu³em siê rozbity.Najwa¿niejsze wtym wszystkim by³o to, ¿e stali siê tacy dziêki ludzkiemu doœwiadczeniu.Niebyli tacy, gdy wcielali siê po raz pierwszy.Ale tym razem by³o inaczej.Ich wibracje mia³y znajomy rezonans – zastanawia³emsiê, dlaczego.Wcielaj¹c siê po raz ostatni zamykali wszystko w sobie.Czêœæsi³y witalnej przeciek³a, gdy¿ nie udawa³o siê jej zamkn¹æ ca³kowicie.Podczasostatniego pobytu na Ziemi nie wybierali historycznych ról – prawdopodobnieodgrywali je poprzednio.Teraz bêd¹ szarymi, przeciêtnymi ludŸmi, takimi jakurzêdnik pocztowy, rolnik, marynarz czy ksiêgowa.Nie po³¹cz¹ siê w grupê, leczbêd¹ ¿yli nie zauwa¿eni, porozrzucani tu i tam, zarówno w przestrzeni, jak i wczasie.Jeœli zapytaæ ich, dok¹d udadz¹ siê po zakoñczeniu cyklu, wiêkszoœæ z nichzapewne odpowie z ciep³em w g³osie: „do domu".W ten sposób dostajemy tenpercept, który zawiera odrobinê nam znajomy podtekst, smaczek, niuans.(Widzisz BB, poza suchymi faktami kryje siê cos wiêcej.P³acisz pewn¹ sumê idostajesz to, za co zap³aci³eœ.W taki czy inny sposób.Jak mo¿na opowiedzieærybie o ¿yciu na ladzie? Lepiej nawet nie próbowaæ.)(Hej, myœla³em, ¿e jesteœ przy mnie.) przerwa³ mi BB.Otworzy³em siê.(Jestem, jestem.)(Nie ma go w tym t³umie.I co teraz?)Wyg³adzi³em siê.(Ruszamy w dó³.do nastêpnego pierœcienia.)Skierowa³em siê w tê stronê, a BB pod¹¿a³ tu¿ za mn¹.Szybko weszliœmy w ni¿ejpo³o¿on¹ strefê, gdzie mg³a mia³a inn¹ konsystencjê.Z tego miejsca trudno by³ooceniæ, gdzie koñczy siê jeden pierœcieñ, a zaczyna drugi.Czêœæ terenu, naktórym siê teraz znajdowaliœmy ju¿ zna³em.Przez pewien czas chodzi³em tam doszko³y.Widaæ nie zamkn¹³em siê dostatecznie, bo BB zapyta³: (Do jakiej szko³y?)(Do takiej, w której uczysz siê, jak pomagaæ tym, co s¹ jeszcze w fizycznymciele.)BB zako³ysa³ siê.(W takim razie nie znajdziemy tu AA.Nikt nie mo¿e go niczegonauczyæ!)Zwróci³em siê do wewn¹trz.(Skoro tak twierdzisz.)BB popêdzi³ dalej, zni¿y³ lot; pogna³em za nim.Zaczêliœmy wchodziæ w znajomemi obszary, gdzie mg³a by³a rzadsza.Domy, parki, zagospodarowane pola, lasy,du¿e budowle, rzêdy koœcio³Ã³w – ci¹gnê³o siê to bez koñca.Humanoidalne istotygorliwie wykonywa³y ró¿ne typowo ziemskie czynnoœci.BB zamigota³.(Mg³a jest bardzo gêsta.Co oni robi¹?)Wyg³adzi³em siê.(To, co chc¹.)(Taka sobie krz¹tanina.)(Niektórzy stawiaj¹ domy.Inni pracuj¹.Przyjrzyjmy siê lepiej.Jeszcze innigraj¹ w golfa.O, w tym domu odchodzi poker.)BB przerwa³ mi zadaj¹c pytanie: (W jakim domu? Nie dosta³em ¿adnego perceptu!)Zamigota³em.(Nie ma tu budynku?)(Nie.)(Nie ma domów, ulic, drzew, pól.)(Nie.Widaæ tylko poruszaj¹ce siê postacie, które wygl¹dem przypominaj¹ ludzi.I du¿o mg³y.)Zblad³em i zwróci³em siê do wewn¹trz.Ca³e nasze otoczenie nie by³o stworzone zmaterii fizycznej, a wiêc BB powinien by³ w jakiœ sposób je zauwa¿yæ, istotyprzebywaj¹ce w tej strefie wiedzia³y, ¿e nie ¿yj¹ w rzeczywistoœci fizycznej,wykreowa³y to wszystko, by przygotowuj¹c siê do nastêpnej inkarnacji mog³y siêznajdowaæ w znajomym otoczeniu, zrobi³y to wszystko z.Rozjaœni³em siê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl